piątek, 20 stycznia 2017
Brak rozsądku? I co z tego? To przecież polska piłka nożna
Lata cięcia kosztów, walki (wcale niełatwej) wielu klubów o "zdobycie" licencji, nadawania przez komisje licencyjne ujemnych punków - to charakteryzowało naszą piłkarską ekstraklasę. Odreagowywała ona najpierw czasy charakteryzujące ją cytatem: "nikt ci nie zapłaci tyle, ile obieca ci Widzew", a potem czasy Polonii Wojciechowskiego, który ściągnął do jednego klubu zbór rodzimych "gwiazd" - czytaj rekordzistów kontraktowych.
Zresztą i dziś rzeczywistość jest skrzecząca. Trzeszczy w Chorzowie, "szukają inwestora" w Kielcach, trwa bojkot spotkań Górnika Łęczna w ... Lublinie, jakieś zmiany szykują się też w krakowskiej Wiśle.
Ale jest jedno zdarzenie, które rozłożyło ten trend do rozsądnego oglądania każdej wydanej złotówki. To awans sportowy i - przede wszystkim - finansowy Legii do Ligi Mistrzów. Powiało kasą i zaowocowało typowym warszawskim "gestem". Skutek? Jak "donosi" Intenet właśnie Artur Jędrzejczyk, czyli gracz niezły, ale - umówmy się - żaden nowy Beckam ani nawet Lubański, został najlepiej w historii zarabiającym graczem naszej ligi. Zaproponowano mu - bagatela - 800 tysięcy euro, czyli ok. 3,5 mln mln zł rocznie. Składa się to na miesięczną pensję ok. 300 tysięcy zł. Przy czym za "Jędzą" niemal podąża poziomem (zarobków, rzecz jasna) jeszcze kilku piłkarzy Legii.
Niestety w naszej lidze zawsze znajdzie się ktoś, kto złamie zasady zdrowego rozsądku. Kiedyś był to Widzew, potem Wisła (niedawno gasiła roszczenia byłych "gwiazd"), Polonia i jeszcze parę innych klubów. Teraz robi to Legia. Wbrew realnej pozycji polskiego futbolu klubowego. Wbrew rankingom EUFA. Wbrew widocznemu bardzo niskiemu poziomowi sportowemu całej ligi, gdzie szereg zawodników ... nie potrafi przyjąć piłki pod presją.
Czym to się skończy? Ano pewnie bankructwami iluś klubów za kilka lat. No i pewnie, paradoksalnie, niekoniecznie samej Legii!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz