piątek, 10 lipca 2020

Dla studentów. W biznesie liczy się jakość, nie lokalizacja!

W dzień poprzedzający ... ciszę wyborczą łamię moją ... obietnicę wyborczą (nic dziwnego, politycy też nie są słowni) i odkopuję mój blog. Robię to dla studentów WSKZ, którzy będę uczyli się (na razie) o metodach wyceny przedsiębiorstw na bazie moich wirtualnych (nagrywanych) wykładów.

Pojawią się więc na blogu teksty do bólu merytoryczne (jak wycenić firmę Kapturek SA bądź Usługi Dla Ludności Sp. z o.o.), ale też różnego rodzaju opowieści (ciekawostki) jak to z tym sprzedawaniem i kupowaniem firm bywa. Niestety w tych ciekawostkach nie pojawią się nazwiska i konkretne nazwy, ale znający mnie dobrze kumple mogą się pewnych rzeczy domyślić. Cóż, nie poradzę, ale i ... nie potwierdzam.

Zacznę od tematu Firmy Która Się Przekształciła i która była matką Firmy Strategicznej Dla Państwa. Zacznę od tematu pobocznego, który ma uświadomić studentom, że w Polsce żyjemy w równoległych światach, że funkcjonują w tych światach równoległe rynki pracy i zanim się sporządzi wycenę jakiegoś przedsiębiorstwa, najpierw trzeba poznać jego specyfikę.

Do Firmy Strategicznej Dla Państwa przeszedłem z Fantastycznej Międzynarodowej Korporacji w wieku "pi razy drabina" 35 lat. 35 lat to taki wiek, który plasował mnie w Fantastycznej Międzynarodowej Korporacji w gronie dinozaurów (korporacja właśnie wymieniała załogę na młodszą i nieobciążoną niewłaściwymi nawykami, aż zacząłem na korytarzu spotykać samych rówieśników Harry Pottera, oczywiście z lat nakręcenia filmu). 35 lat to też taki wiek, który plasował mnie w Firmie Strategicznej Dla Państwa w roli najmłodszego menedżera wówczas, a kto wie czy nie w roli najmłodszego menedżera "ever".

W czasach mojej pracy w Firmie Strategicznej Dla Państwa składaliśmy wizyty u mamusi (to ta Firma Która Się Przekształciła) w stolicy, tłumacząc, że jesteśmy Firmą Strategiczną Dla Państwa i z tej racji, do k... n..., należą się nam pieniądze za realizowane kontrakty. Mamusia nie podzielała tego poglądu (a mamusia była stroną kontaktów), uważając, że powinniśmy realizować te kontrakty za darmo i skazując docelowo Firmę Strategiczną Dla Państwa na ... wyprzedaż swojego majątku. Na szczęście tego majątku było tyle (hektary gruntów w mieście o dobrych cenach), że dało się (o czym dowiedziałem się z prasy, bo nie wytrzymałem tam tyle) z tej wyprzedaży przeżyć jakąś dekadę, aż wreszcie przyszedł rząd, który uznał, że Firma Strategiczna Dla Państwa jest firmą strategiczną dla państwa, i należą jej się zamówienia rządowe oraz ... kasa za nie.

Ale ja o tych wizytach u mamusi, a w zasadzie o pierwszej z nich. Zaskoczeń było kilka. To, co zdziwiło mnie najpierw, to to, że jedynym akceptowalnym środkiem podróży był ... samochód z kierowcą. Znacznie tańsze podróże pociągiem z Katowic do Warszawy lub własnym samochodem były wykluczone. Zasady w zagrożonej bankructwem (gdyby nie majątek - przypominam) Firmie Strategicznej Dla Państwa były jasne:
— My tu nie będziemy biedować, utrzymujemy kilkunastu kierowców na etatach, niech jeżdżą!

To jeździli.

Zaskoczeniem nr 2 była totalna ignorancja na spotkaniu w Warszawie naszych potrzeb - wydawałoby się zrozumiałych:
— Po co wam kasa, wynik na kontaktach wykażecie, pożyczcie w bankach, czy coś!

Ale największym zaskoczeniem była postawa Prezesa Wariata, który swego czasu był Bardzo Ważnym Ministrem Rządu. Wyjechaliśmy rano, dojechaliśmy w południe, byliśmy na spotkaniu nic niewnoszącym i trwającym ze 3 godziny, wyjechaliśmy z powrotem i ... nic. W końcu nie wytrzymałem i grzecznie się pytam:
— Panie Ministrze (jak jestem głodny, potrafię być złośliwy), my tu ciągle w trasie i na ważnych naradach, ale patrz pan, wokół pełno knajp przy drodze, może byśmy się przy którejś zatrzymali!
— Nie ma czasu na takie głupoty — zgasił mnie były Bardzo Ważny Minister Rządu. Kompletnie nie podzielałem tego poglądu.
— Panie Krzysiu, pan nie słucha tego człowieka. Ja przestaję myśleć jak mi w brzuchu burczy. Robię strategiczne błędy. Pan gdzieś stanie — zwróciłem się z nadzieją do kierowcy.
Pan Krzysiu mnie zignorował.

— Panie Krzysiu, pan nie słucha tego człowieka. Nie mamy czasu na takie głupoty — zwrócił się do kierowcy były Bardzo Ważny Minister Rządu.
Pan Krzysiu go zignorował.

Po czym, gdy traciłem już wszelką nadzieję, minęliśmy kolejno przedmieścia Warszawy, Mszczonów i Tomaszów Mazowiecki i zbliżaliśmy się do Piotrkowa Trybunalskiego, pan Krzysiu gwałtownie zahamował przed jakimś zapomnianym przez Boga i cywilizację barem, ale niezapomnianym przez zawodowych kierowców, i oznajmił głosem nieznającym sprzeciwu:
— Pauza! Ruszamy za godzinę!

Nigdy w życiu nie jadłem tak dobrego dewolaja. Były Bardzo Ważny Minister Rządu zamówił z kolei porcję sześciu pierogów, których nie zjadłby nawet niedźwiedź, takiej były wielkości. Z Baru 107 (oznacza: przy 107. kilometrze) korzystam do dziś, o ile muszę jechać do Warszawy i z niej wracać (bo dostęp jest jednostronny po wybudowaniu ekspresówki). Nie lubię jeździć do Warszawy (za każdym razem, gdy tam jadę, sprawdzam zasady bezpieczeństwa: czy portfel jest odpowiednio schowany, czy różaniec jest w kieszeni, czy herb Ruchu trzyma się na znaczku na koszuli), ale gdy muszę, zawsze (z pokreśleniem: zawsze) zatrzymuję się (z przyjemnością) we wspomnianym barze. Dziś już wiem, że należy przy drodze zatrzymywać się tam, gdzie czynią to zawodowi kierowcy.

Z historii wyłonił się jeszcze jeden morał. Firma Strategiczna Dla Państwa, gdy zaznała nieuniknionych kłopotów finansowych, zwolniła ... wszystkich pracowników produkcyjnych, jednocześnie zatrzymując kadrę menedżerską, członków związków zawodowych i całą administrację. Każdy nowy kontakt mógł stanowić dla firmy zagrożenie, bo ... nie było kim go wykonywać.

Z kolei mamusia się przekształciła w Nową Firmą, stąd Firma Która Się Przekształciła, a ... ja miałem okazję wyceniać jej aktywa w postaci rozpoczętych i niezakończonych projektów, które były - rzecz jasna - ważne dla państwa. No cóż, może i ważne były, ale większość po dokładnej analizie nie przedstawiała jakiejś niesamowitej wartości. Można rzec nawet, że większość ... nadawała się do tzw. odpisania, czytaj: nie było perspektyw na osiągnięcie korzyści ekonomicznych w przyszłości. Wycena tych projektów przyniosła wartość dość okrągłą.

A co do wycen nieruchomości, w tym ... knajpy. Na studiach tłukli mi do głowy:
— Studencie! Liczy się lokalizacja!

Na bazie Baru 107 odpowiadam:
— G... prawda! Liczy się jakość i marka na niej oparta!

Na dziś tyle. W kolejnych postach powinno być bardziej rzeczowo. Być może...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz