Przerwany mecz Brazylia - Argentyna w el. MŚ w Katarze |
Napisałem kiedyś książkę o tzw. MSSF-ach, czyli Międzynarodowych Standardach Sprawozdawczości Finansowej. Pochwalę się trochę, że choć raczej nie jestem pierwszym autorem w Polsce, który o tych standardach napisał (ze dwóch innych by się znalazło), jestem natomiast z pewnością pierwszym autorem w Polsce, który o tych standardach napisał nienaukowo i praktyczne, albo inaczej (gra słów i zabawa ortografią): nie naukowo, lecz praktycznie. Nie na półkę, lecz komercyjnie. I jeszcze nie dość, że mi to wydali (Helion), to jeszcze na tym zarobili. Ja też nadal na tym zarabiam (tantiemy), ale to przy okazji.
Książka jest do kupienia tutaj: https://onepress.pl/autorzy/maciej-skudlik |
Natomiast analizując rzeczywistość covidową (nie mam na myśli samej choroby, która różne władze obchodzi tylko jako narzędzie, lecz otoczkę prawno-administracyjną) dochodzę do wniosku, że dziś obroniłaby się książka o MSID-ach, czyli Międzynarodowych Standardach Idiotyzmów Covidowych.
Przerwanie meczu miedzy reprezentacjami Brazylii oraz Argentyny tuż po jego rozpoczęciu przez miejscowy sanepid, gdyż na murawie mogli się znajdować (ba, znajdowali się pewnie) zawodnicy, którzy w ciągu ostatniego miesiąca mieli kontakt z Wielką Brytanią i nie podali tego w dokumentach, przejdzie już na trwałe do historii piłki nożnej. Do całości jeszcze brakowało spektakularnego aresztowania na murawie Neymara i Messiego. To dopiero byłby nius!
Zdarzenie jest tak idiotyczne, że klamrą wpisuje się w cały szereg idiotycznych regulacji zarówno międzynarodowych, jak i naszych rodzimych (my do tych MSID-ów dorzucamy mocne własne cegiełki), związanych z walką z chorobą, na którą w Polsce oficjalnie zmarło ok. 75 tys. osób z 2,9 mln osób zdiagnozowanych. Liczby bezwzględne robią wrażenie, ale względnie oznacza to odsetek śmiertelności równy 2,58 proc. wykrytych przypadków oraz 0,2 proc. odnośnie całego narodu. Przypuszczam, że w innych krajach odsetek ten może być podobny. Nie, że bagatelizuję, ale przypomnę, że dżuma likwidowała ponad 50 proc. populacji na terenie, gdzie się pojawiła, a grypa hiszpanka też dziesiątkowała (dosłownie) ludność.
Tymczasem mieliśmy już w kraju takie zarządzenia, każde wprowadzane ze śmiertelną (nomem omen) powagą, choć o części władze wolałyby dziś nie pamiętać:
- Zamknięto parki i lasy przed wchodzeniem ludzi.
- Zabroniono kierowcom myć samochody.
- Zabroniono ruchu na świeżym powietrzu.
- Zamknięto cmentarze na dzień Wszystkich Świętych.
- W święta Bożego Narodzenia mogło się spotkać w domach maksymalnie 5 osób.
- Młodzież dziś poważnie uzależnioną od mediów społecznościowych, smartfonów i komputerów, szkoła wypchnęła do nauki za pomocą mediów społecznościowych, smartfonów i komputerów.
- Na meczach trzeba było chodzić w maskach na bramie, maski można było oficjalnie zdjąć na trybunie.
- Hotelarze i restauratorzy mogą sprzedać 75 proc. miejsc, a pozostałe 25 proc. tylko osobom zaszczepionym, przy czym (w związku z RODO) nie mają prawa sprawdzać klientów pod kątem, czy są zaszczepieni.
- W grudniu na trasach narciarskich pozwolono działać restauracjom, ale tylko na wynos, przy czym zdaniem sanepidu oznaczało to nie na stolikach przed knajpami, ale gdzieś indziej, tzn. chyba w samochodach narciarzy. Jak narciarze ze schabowym w ręku mieli zjeżdżać czarną trasą, tego sanepid nie precyzował.
- W ogóle w Polsce zaroiło się od klientów różnych barów, którzy (na zimnie też) konsumowali zamówione jedzenie w samochodach. Jaki musiał potem w nich panować bałagan? To sanepidu nie interesowało.
- Jak jechałem samochodem na mecz z kumplem, to podobno (nie miałem zamiaru tego respektować) i ja jako kierowca, i on jako pasażer, mieliśmy mieć założone maski.
- W czasach gdy pozamykane na amen były hotele, gdybym musiał w jakiś przyczyn jechać do Szczecina (600 km), musiałbym zmęczony z niego wracać tego samego dnia, bo noclegi dla kierowców były zabronione.
- Aby nie narazić ludzi na ciężką chorobę zaczynającą się od przeziębienia, w sklepach zimą wprowadzono limity ilości klientów, więc klienci stali po kilkadziesiąt minut... na mrozie, oczekując na prawo wejscia.
- Chcesz odwiedzić swoje dzieci/wnuki/niewłaściwe skreślić w Wlk. Brytanii, to musisz nie smarkać i nie kaszleć na lotnisku, a na miejscu udowodnić oficjalnym certyfikatem, że jesteś zdrowy lub już kupiłeś od międzynarodowej szajki farmaceutycznej (przypomnę, że koncerny te mają oficjalne wyroki za korupcję) ich produkt.
- Jak przejeżdżasz tranzytem przez niektóre kraje, traktują Ciebie jak zadżumionego: specjalne korytarze, specjalne stacje benzynowe, czas (krótki) na opuszczenie danego kraju.
- Jak pisała o tym Iwona Blechaczyk (Trucking Girl), Europa w ramach walki z pandemią i groźnym wirusem... pozamykała kierowcom ciężarówek kible i prysznice przy parkingach autostradowych.
- W Australii nie ma prawa wychodzenia z domu, więc Australijczycy muszą ze swoich chujawejów wysyłać zdjęcia, co robią, i że siedzą w domu.
- Mecze Copa America w Brazylii i zawody olimpijskie w Tokio toczyły się... dla nikogo, tj. bez widzów na arenach.
- We Włoszech, Grecji, itp. bez specjalnej przepustki zdrowotnej nie wejdzie nikt do knajpy.
- A teraz sanepid brazylijski przerwał brutalnie (nie aresztowali jednak ani Neymara, ani Messiego) mecz Brazylii z Argentyną.
Ja to już na to wszystko nie mam sił. Okazuje się, że na świecie jest coraz gorzej, ludzie się zastanawiają, czy jakie kredyty brać, jak się ratować. a oni sobie coś takiego wprowadzają. No, a takie https://kredytybialystok.com/kredyt-celowy-czy-konsumpcyjny/ poradniki są dziś szczególnie znane.
OdpowiedzUsuńOby te dziwactwa już nie wróciły.
OdpowiedzUsuń