Okładka książki S. Michalkiewicza |
Ja obiecałem kilku kolegom recenzję w rozmowie bezpośredniej, będzie jednak tych recenzji kilka, w każdym razie więcej niż 1 – zgodnie z definicją słowa "kilka". Będzie ich więcej, bo mogę i chcę podzielić się z Czytelnikami moimi doznaniami z tego "świeżaka" na bieżąco, a siły zdarzeń i wymagań tego świata (praca, wczorajszy mecz) nie pozwalają mi na dzienne przebrnięcie więcej niż 100 stron, a bywają takie dni, że i 50 to dużo. Wczoraj udało się (rozdział 1. plus) przebrnąć okrągłe... 88. I od razu się usprawiedliwię: to nie na cześć "faszystów" (choć niektórzy pod tę kategorię podciągają Stanisława Michalkiewicza), po prostu na tej stronie 88. wczoraj padłem.
Stanisław Michalkiewicz nie każdemu "odpowie" (czytaj: będzie odpowiadał – pozwalam sobie na taką grę słów, bo ona pasuje do używanej systematycznie techniki przez autora recenzowanej książki), na pewno nie "odpowie" np. wicepremierowi Lapidowi i słusznej linii politycznej jego kraju, nie odpowie na pewno ludziom, którzy inspirują sobie rację do zarządzania w tę i we w tę Polakami. Nie da się jednak ukryć, że Stanisław Michalkiewicz jest uznanym, choć dla wielu kontrowersyjnym, analizatorem rzeczywistości politycznej – niczym prof. Dudek, red. Ziemkiewicz, czy red. Warzecha. To absolutna czołówka w kraju.
Wbrew tytułowi "Protokoły mędrców kowida" nie są o koronawirusie, w każdym razie nie tylko o nim, albo inaczej: jest o procesie "zniewalania" i "ogrywania" nie tylko narodu polskiego, ale i innych "narodów" – przy czym koronawirus przedstawiony jest tu tylko jako pretekst i... jeden z wielu, wcale nie najistotniejszy, wątek tego procesu. Przesłanie jest natomiast smutne:
— Porzućcie wszelką nadzieję, mamy do czynienia z procesem starannie zaplanowanym na dłużej, o wiele dłużej!
Książka jest ciekawa, serdecznie ją polecam, a dla niecierpliwych cytuję parę fragmentów. Najpierw fragment z mowy wstępnej (jest znakomita, już tylko ona jest warta dla wizyty w księgarni... internetowej) Tomasza Sommera:
"To, że do walki z wolnością zostanie użyta w końcu także medycyna, od dawna było więcej niż pewne. Przewidywał to na przykład socjolog Tomasz Szasz, autor koncepcji "państwa terapeutycznego".
(...)
Szasz był obrońcą wolności indywidualnej, a za jej największe zagrożenie uważał sojusz między państwem a medycyną. Uważał, że gdy medycyna jest częścią państwa, funkcjonuje jak religia państwowa – ludzie bardziej wierzą w zdrowie niż zbawienie, w leki niż w modlitwę, w lekarzy niż w księży. Zwracał uwagę, że lekarze, w takim układzie, stają się kapłanami tej religii.(...)
Tomasz Szasz nie przewidział natomiast, że największym polem do działania dla "państwa terapeutycznego" będzie walka z chorobami leczonymi zbiorowo. O ile bowiem państwo nie jest szczególnie zainteresowane leczeniem chorób indywidualnych, bo wiąże się to z analizą indywidualnych przypadków, to bardzo zainteresowane jest leczeniem zbiorowym, a konkretnie ograniczaniem praw ludzi i ściąganiem od nich pieniędzy pod takim pretekstem."
I dalej już myśli Michalkiewicza. Cytuję dosłownie – to nie moje wypowiedzi – Michalkiewicz uważa, że mamy do czynienia z przedłużeniem życia komunizmu, a tam rola pewnej grupy narodowo-religijnej w ścisłym kierownictwie założycieli była oczywista:
"Dodatkowym sojusznikiem żydokomuny może okazać się epidemia koronawirusa, dzięki której – jak to w przypływie szczerości wyznał stary żydowski finansowy grandziarz Jerzy Soros – możliwe stało się przeprowadzenie przedsięwzięć, które w normalnych warunkach byłyby niemożliwe, albo bardzo trudne do przeforsowania."
O ułatwieniu działań dzięki głupocie społeczeństwa:
"Pamiętam, że musiałem to tłumaczyć, a nawet narysować studentom trzeciego roku, bo okazało się, że nie wiedzą, dlaczego pory roku się zmieniają i dlaczego pewne linie na globusie nazywają się zwrotnikami."
O polityce klimatycznej:
"Jedną z takich korzyści jest eliminowanie paliw kopalnych – żeby w ten sposób zmusić państwa głupie i słabe do wyrzeczenia się nośników energii, którymi u siebie dysponują, na rzecz nośników, którymi nie dysponują i będą musiały kupować je w państwach mądrzejszych i silniejszych."
Na razie tyle. Będzie więcej... za jakiś czas.
Trzeba otworzyć oczy i nie dać się zmanipulować.
OdpowiedzUsuńswietny post!
OdpowiedzUsuń