Pozdrowienia z Mordoru |
Witam Państwa z Rudy Śląskiej, czyli centrum epidemii w Polsce. A przynajmniej tak twierdzą media!
— Czy tam u Was umierają ludzie? — zapytacie.
— Niestety tak — muszę odpowiedzieć. W ostatnim czasie (ok. miesiąca) ubyło mi dwóch kolegów. Przy czym jeden padł na zawał, a drugi na raka!
Proszę Państwa. Na koronawirusa od początku ogłoszenia epidemii (nie należy mylić z początkiem istnienia choroby) w Polsce zmarło oficjalnie 1809 osób - do wczoraj. W okresie ok. pół roku, bo taki mamy oficjalny czas epidemii.
Tyle, że w Polsce niestety umiera corocznie ok. 400 tys. osób:
Zgony w PL
2015 r. 394 900
2016 r. 388 000
2017 r. 402 900
2018 r. 414 200
2019 r. 409 700
Średnia roczna 401 940
Średnia półroczna 200 970
Średnia miesięczna 33 500
Średnia dzienna 1 100
— Jak się to 1809 osób (których, jak każdego, żal) ma statystycznie do całości za wskazany okres - pół roku? — zapytacie?
— Ano stanowi to mniej więcej 0,9%!
Zgony w PL
Średnia półroczna 200 970
Koronawirus 1 809
Udział 0,9%
— I my z tego powodu pozamykaliśmy szkoły, uczelnie, lotniska, stadiony i nawet część firm produkcyjnych? — zapytacie?
— No właśnie!
Proszę Państwa! To smutne, ale ludzie umierają nieustannie. "Życie to śmiertelna choroba" — jak zauważył kiedyś jakiś tytuł filmu, czy czegoś tam. I ludzie przez lata i wieki mieli do tego zdrowe podejście. Powierzali swe życie Matce Boskiej lub Allachowi i gnali samochodami drogami nad przepaściami znacząco przekraczając dozwoloną i rozsądną prędkość. Czasem się nie udawało, ale to normalna cena. Bo życie może być krótkie lub długie, ale nie może być przecież nudne.
Powierz swe życie MB z Gwadelupy i żyj! |
Aby zdobyć medal, trzeba ryzykować! |
Ważny jest jeszcze inny problem.
— No dobra. A jeśli ten koronawirus faktycznie nie jest tak groźny realnie, ale jest groźny medialnie i na poziomie reagujących (sterowanych?) na media rządów? Jeśli nie da się go zdusić, a liczba zakażeń "bezobjawowych" okaże się gigantyczna? Co wówczas — zapytacie?
— Wówczas te restrykcje potrwają jeszcze co najmniej rok, a moim zdaniem może i 2-3 lata. Skutki są całkowicie nie do przewidzenia, przy czym można przypuszczać tylko, że:
- nie będzie EURO2020 ani w 2021 r., ani wcale;
- nie będzie olimpiady;
- być może ostatecznie te imprezy będą, ale bez publiczności;
- skutki gospodarcze będą może nie tyle katastrofalne, ale nastąpi znaczące przemeblowanie w ekonomii branż i krajów;
- to drugie może wpłynąć na skutki polityczne (być może o to chodzi) i także (niestety) na odżycie starych lub powstanie nowych konfliktów.
Na naszym krajowym polu może się to odbić na braku sensu prowadzenia następujących branż:
- hotele, pensjonaty i centra konferencyjne bazujące na ruchu biznesowym;
- wynajem powierzchni;
- inwestycje w condohotele;
- zorganizowana turystyka, zwłaszcza zagraniczna;
- transport ludności naziemny;
- linie lotnicze;
- lotniska (nie tylko nie wybudujemy CPK, ale będziemy musieli ratować lotniska regionalne);
- gastronomia, zwłaszcza restauracje żyjące z wesel;
- działalność sportowa i rekreacyjna, w tym aquaparki, lunaparki, itp.;
- mogą zbankrutować też niektóre samorządy.
Jeśli jednak restrykcje (a wszystko na to wskazuje) potrwają naprawdę 2-3 lata, a władza (nie tylko w Polsce) uprze się, że będzie z tą chorobą walczyć do ostatniego wyleczonego, wówczas ludzie prowadzący te biznesy oraz pracownicy tych biznesów po prostu przestawią się na inne aktywności. Wzrośnie zatrudnienie, nie wiem, w piekarniach, spożywczakach, itp. Przy tak długotrwałym oddziaływaniu pewnych czynników gospodarka pomału się przestawi.
Tylko kto ją potem przywróci do normalności? Sama wróci, tylko, że ten proces (wraz z powrotem zaufania inwestorów) to będą już dekady.
Nie będzie więc CPK, bo nie będzie sensu (dla kogo) go budować!
Egzotyczne wakacje? Może za 10 lat... |