poniedziałek, 20 lipca 2020

Dla studentów. A jednak metoda na "nos prezesa" ma zastosowanie

W treści wykładu dotyczącego oceny zasadności inwestycji umieściłem opis jednej z metod nieanalitycznych, zwanej potocznie "nosem prezesa". Metoda została zresztą opisana w moich książkach, i - krótko mówiąc - polega generalnie na bezkompromisowym i bezrefleksyjnym kopiowaniu przez całą organizację pomysłu osoby, od której losy zatrudnionych w tejże organizacji zależą, może z motywów własnego interesu (często), a może (częściej) z wygodnictwa i zrzucenia z siebie ryzyka odpowiedzialności za decyzje:
— Oczywiście Panie Prezesie! Przygotujemy uzasadnienie inwestycji w fabrykę samochodów elektrycznych w Polsce! Wyprodukujemy ich nawet milion! To doprawdy świetny pomysł!

Tylko nowo zatrudniony student coś sobie tam mruczy pod nosem:
— Wydaje mi się, że to trudne. Może sprawdzilibyście, czy obecna infrastruktura energetyczna to wytrzyma? Ciekawe, ile by kosztowała modernizacja tej infrastruktury pod ten pomysł?
Ale nikt ze starszych i doświadczonych pracowników fabryki go nie słucha. Bo co on tam wie?

Kpię sobie trochę? Może tak, może nie. Ale dorwałem książkę o kraju i zwyczajach w nim panujących, gdzie "nos prezesa" ma zastosowanie, hmmm, powszechne. Gdzie kwestionowanie kierunku czucia tego "nosa" jest przejawem braku kultury, niesubordynacji i praktycznie jest niespotykane.

Niżej kilka cytatów z książki, dotyczących zwyczajów pracy w Japonii.

Prezes ma zawsze rację (str. 197):

"W ostatnim tygodniu listopada Kierownik biura w przyjacielskiej pogawędce stwierdził, że ma dla mnie propozycję.
— Prezes wybiera się do Tokio. Ma ustaloną trasę, szuka tylko kierowcy.
Chciałem coś odpowiedzieć, ale zanim zdążyłem otworzyć usta odpowiedział:
— Prezes bardzo się ucieszył, gdy usłyszał, że to ty będziesz mu towarzyszył.
Nie wiedziałem, czy wybór mojej osoby był pomysłem Kierownika biura, czy też samego Prezesa. Nie miało to zresztą znaczenia. Prezesowi się nie odmawia."

Praca nie polega na myśleniu, tylko na wzmożonym wysiłku (str. 202):

"Na otwierającym rok zebraniu w tokijskim biurze koledzy wyrecytowali swoje postanowienia noworoczne. Nikt nie przedstawiał żadnych konkretów, a tylko obietnice "wzmożonego wysiłku", "intensywnych starań", i "pełnej aktywności". A gdy Sekretarka z poważną miną obiecała "z całych sił dać z siebie wszystko", z trudem powstrzymywałem śmiech."

Praca to powolne uczenie się - przez długie lata (str. 191-192):

"Przedsiębiorstwo K. oferowało dożywotnie zatrudnienie i perspektywę pięciodniowej wycieczki zagranicznej za dziewięć lat, czterodniowej, ale za to z żoną za lat czternaście i sześciodniowej w pacyficznym kurorcie po kolejnych dziesięciu latach. W zamian musiałem tylko wykazać lojalność, gotowość do poświęceń i pokorę, nawet jeśli byłaby ona jedynie pozorowana. Musiałem też uzbroić się w cierpliwość.
— Może za rok będziesz mógł powiedzieć, że coś tak naprawdę wiesz. Za pięć lat będziesz się już rzeczywiście trochę na naszym fachu znać. Za dziesięć zostaniesz samodzielnym pracownikiem, a za dwadzieścia prawdziwym specjalistą.
— Za dwadzieścia lat?
— Tak, nie ma się co spieszyć!"

No cóż. Ścieżka awansu "na Muchę" lub "na Misiewicza" nie jest w Japonii możliwa. Warto dodać, że zatrudniony w K. Piotr Milewski ... zwolnił się "zaledwie" po pięciu latach. A w książce więcej ciekawostek w tym takie oczywistości jak to, że:

  • nie wypada brać urlopu bez ważnej przyczyny, bo nie można sobie ot tak odpoczywać, jak koledzy pracują;
  • wniosek urlopowy (jak już jest składany z ważnej przyczyny) musi zostać zaakceptowany przez wielu menedżerów;
  • przełożony nie rozróżnia u pracownika czasu służbowego i prywatnego, można rzec, że pracownik zawsze "jest w pracy";
  • wszelka inicjatywa jest niemile widziana, a dobre pomysły niechybnie zostaną pochwalone publicznie (nie wypada inaczej) i ... odłożone na półkę.


Warto też dodać, że korzystająca z tej lojalności i braku elastyczności korporacja K. wpadła w poważne kłopoty w ramach "kryzysu 2008" i nie potrafiła sobie z nimi kompletnie poradzić. Zdecydował właśnie ten brak elastyczności, pod każdym względem: usztywnieniu cen, braku działań restrukturyzacyjnych poza oszczędzaniem papieru i żarówek, braku nawet pomysłu na to, co dalej. Organizacja grzecznie czekała na "odwrócenie trendów", bo przecież produkowała "wyroby najwyższej jakości". Docelowo część produkcyjną przejęła ... bardziej elastyczna korporacja.
Zobacz obraz źródłowy



środa, 15 lipca 2020

Dla studentów. Zawsze ratowały ich jakieś ... wybory, ale w końcu wylecieli

Biuro prasowe TAURON Polska Energia S.A.
Dziś mała wycieczka po części też osobista (mam pewne "ale" do tych ludzi, a energetyka to mój drugi "dom" - także sentymentalny), ale poparta argumentami merytorycznymi. Ponadto też ciekawostka związana z zarządzaniem spółkami dość, hmmm, dużymi.

Trudno było o bardziej nieudolny zarząd niż ten zarządzający Tauronem do wczoraj. Zarządu, który doprowadził "różową korporację" (od koloru logo) do ściany. Nie pozwolono mu już na tej ścianie się rozmazać, bo skutki dla gospodarki, dla kraju i dla klientów mogłyby być opłakane.

Swego czasu partia rządząca w ramach różnych układanek i interesów włożyła do jednej z najistotniejszych polskich spółek ludzi młodych, wydawałoby się kreatywnych i odważnych. W praktyce (poza jednym spokojnym człowiekiem, który się jednak w zarządzie ostał) okazali się oni wariatami, rozwalającymi firmę od środka swoimi pomysłami. Okazało się, że mieliśmy do czynienia z eksperymentem, który doprowadził do skraju bankructwa samograja. Samograja, bo w takim biznesie (5 mln klientów płacących rachunki za energię elektryczną) zasadniczo przychody są znane i pewne. W przypadku Tauronu jest to ok. 17-20 mld zł, w zależności od ... pogody i w jakimś stopniu cen rynkowych na TGE. Przychody to tak godziwe i pewne, że jest ... co wydawać. Tyle, że skutek tej "pewności" jest następujący - opisany w kilku krokach (wszystko można wyczytać w raportach giełdowych, może poza p. 1 i ostatnim): 
  • Wyrzucono z firmy "wszystkich", którzy się na energetyce znają, zastępując ich ludźmi kwalifikacji nieznanych, w każdym razie muszących się uczyć tej trudnej branży od początku. Oczywiście dotyczyło to też zarządu.
  • Nie dokończono inwestycji w Stalowej Woli - budowy elektrowni gazowej w kooperacji z PGNiG. Tam budowa została porzucona przez wykonawcę.
  • Przegrano proces z budującym elektrownię w Stalowej Woli.
  • Nie dokończono jak do tej pory "strategicznej" inwestycji w Jaworznie - potężna elektrownia węglowa kosztująca wg raportów giełdowych ok. 6 mld zł. Tam wykonawcą jest spółka, której spółka-matka jest (i była od lat) w katastrofalnej sytuacji finansowej (upadłość, układ).
  • Wypowiedziano wieloletnie umowy z prywatnymi elektrowniami wiatrowymi, gdy okazało się, że ceny w nich są dość, hmmm, wysokie.
  • Przegrano następnie procesy z kilkoma z tych prywatnych elektrowni wiatrowych.
  • W tle cały czas "zaciągane" jest finansowanie. Na koniec 2019 r. firma miała zobowiązania na poziomie 22,8 mld zł, w tym zobowiązania długoterminowe (głównie kredyty i obligacje) to aż 15 mld zł (dane ze sprawozdania skonsolidowanego). Nie przypadkiem ktoś kiedyś rzucił tezę, że Tauron jest najbardziej zadłużoną spółką w Polsce.
  • W związku z pojawiającymi się już oraz spodziewanymi problemami finansowymi Tauron ogłosił zamiar zbycia spółki Tauron Ciepło oraz aktywów węglowych należących do Tauron Wydobycie.
  • Wyniki (i ich progresję) pozostawię bez komentarza:
    • 2017 r. - 1 380 663 000 zł zysku (za Bankierem);
    • 2018 r. - 204 880 zł zysku;
    • 2019 r. - 10 908 zł straty.
  • Na "rynku" w ostatnich "dniach" mówi się, że ... Tauron przestał płacić za swoje faktury wykonawcom i dostawcom usług, a pojawiają się też problemy z uzyskaniem podpisów pod ... protokołami odbioru. Krótko mówiąc, nie ma podpisu, nie ma obowiązku zapłaty. Praktyka to doprawdy niesłychana, choć spotykana na niektórych rynkach dzikich - na przykład rosyjskim bądź ukraińskim. Tauron więc miast wspierać lokalny biznes i kooperantów, zaczął na nich transferować swoje problemy.

Nieudolni członkowie zarządu, w tym zawiadujący tym "Titanikiem" prezes główny mieli już wylecieć od jakiegoś czasu, ale zawsze były ... jakieś wybory, przed którymi nie chciano "mieszać w spółkach strategicznych dla państwa". 

Ale wreszcie mieliśmy ostatnie wybory na lata. Wygrał kandydat współpracujący z rządem, nie będziemy mieli więc wkrótce wyborów do sejmu - co pewnie znów uratowałoby nieudolny zarząd. Mamy czas spokoju i można przeprowadzać rewolucje i sprzątać w "stajniach Augiasza". Można było więc odsunąć nieudaczników od sterów.

W tym kontekście dla dobra klientów, dla dobra branży i dla dobra kraju (w końcu podobno to spółka strategiczna) muszę to powiedzieć, mimo, że nie zawsze (to neologizm) z decyzjami ministerstwa się zgadzam:
— Wreszcie! Dziękuję, Panie Sasin!

Nie wiem, czy minister Sasin wstawił tym razem do firmy fachowców (co za okropne dla polityków słowo!), ale jedno jest pewne:
— Będzie lepiej! — twierdzę.
— A dlaczego tak myślisz — pyta mnie "echo".
Bo gorzej już być nie może!



A nas (wykładowcę i studentów) będą interesowały ceny i warunki transakcji zbycia spółki Tauron Ciepło oraz kopalń przez Tauron. Jako że Tauron jest spółką notowaną na GPW, to będziemy te kwoty znali. Wynika to z obowiązków informacyjnych spółek notowanych.


Dla studentów. Orlen dostał trudną zgodę na przejęcie Lotosu. A przejmie ... PGNiG - celem ... ratowania Tauronu i finansowania atomówki

PKN Orlen planuje jesienią uruchomienie stacji z logo CPN w ...Nowe twarze w zarządzie Grupy Lotos : aleBank.pl – Portal ...
— Orlen przejmie Lotos! I zbudujemy narodowego czempiona paliwowego zdolnego do konkurowania na rynkach światowych — ogłosił rząd ... kilka lat temu.

Jak trudna to jest transakcja, przekonał się później. Po pierwsze to firma giełdowa. Po drugie, przy takiej koncentracji krajowej, potrzebna jest zgoda UOKiK. Po trzecie, przy takiej koncentracji na rynku UE potrzebna jest też zgoda unijnego odpowiednika naszego urzędu.

I co? I mamy ostatnią zgodę. Tyle, że - zgodnie z prawem jakie panuje na rynku, które ma ograniczać ... właśnie zapędy do tworzenia zbyt dużych jednostek narzucających całemu rynkowi warunki - jest to zgoda warunkowa. Te warunki powodują, że ... do transakcji może nie dojść, o czym już wcześniej mówił prezes Obajtek.

Jakie to są warunki? Ano podaję za Business Insider:
"Komisja Europejska zatwierdziła warunkowo przejęcie Lotosu przez PKN Orlen. Warunkiem zgody jest m.in. sprzedaż 30 proc. udziałów w rafinerii Lotos i 80 proc. stacji. KE poinformowała we wtorek, że zatwierdziła przejęcie Grupy Lotos przez PKN Orlen. Uzależniono je jednak od pełnego wywiązania się ze zobowiązań. Orlen przekonywał, że w wyniku konsolidacji zwiększy się potencjał połączonego koncernu w wielu obszarach działalności. Komisja Europejska na przekazanie decyzji miała czas do 22 lipca
(...)
KE oczekuje sprzedaży 30 proc. udziałów rafinerii Lotos, a także 389 stacji detalicznych w Polsce, czyli około 80 proc. sieci Lotos. Orlen zobowiązał się ponadto do uwolnienia większości mocy zarezerwowanych przez Lotos w niezależnych magazynach, w tym pojemności zarezerwowanej na największym w Polsce terminalu przywozu paliwa drogą morską."

Nie jestem pewien, czy na tych warunkach dojdzie do transakcji. Zamiar była bowiem inny:
— Państwowy Orlen przejmie państwowy Lotos i nikomu nic do tego! Dlaczego mamy komuś obcemu sprzedawać stacje i dać dostęp do rynku - w domyśle: państwowego?

No to jak tu są problemy to mamy jeszcze inny pomysł - trzeba trafu - też trudny w realizacji:
Cóż. Będzie przynajmniej ciekawie na rynku M&A - przy czym tendencja jest zupełnie odwrotna niż za czasów poprzednich rządów. Wówczas wszystko co państwowe sprzedawano, a spółki dzielono na mniejsze (casus: PKP). Teraz mamy tendencję do budowania gospodarki opartej na czempionach państwowych, przy czym tych czempionów ... ubywa, choć rosną w siłę. Można się spodziewać już wkrótce:
- narodowego czempiona energetycznego;
- narodowego czempiona górniczego (bo losy PGG są już raczej przesądzone);
- narodowego czempiona paliwowo-gazowego (patrz wyżej);
przy czym warto wiedzieć, że ponadto:
- Tauron ma zamiar pozbyć się swoich kopalń (na rzecz nowego czempiona górniczego);
- Tauron ma zamiar pozbyć się swojej spółki ciepłowniczej (na rzecz PGNiG lub nowego czempiona paliwowo-gazowego);
- PGE nie chce już prowadzić spółki budującej elektrownię jądrową.

My będziemy śledzić te wszystkie potencjalne, medialne (bo część może mieć taki zamiar) lub zrealizowane transakcje. W szczególności będą nas interesowały jednak te zrealizowane i ich cena, a konkretnie wycena. A w przypadku spółek notowanych na GPW wycenę poznamy, bo taki jest ... przymus związany z funkcjonowaniem na giełdzie. Pewnie tylko dlatego. Państwo bowiem z wielkim żalem wywiązuje się ze zobowiązań giełdowych wobec inwestorów, w tym także w tych informacyjnych, a potem się dziwi, że ... Polacy ... nie chcą inwestować na GPW!

Myślę, że jakieś (może niekoniecznie w kształcie zapowiadanym) zrealizowane transakcje będą miały miejsce. Moim zdaniem decyduje o tym domyślny cel zapowiadanych transakcji. Cóż to za cel?
  • Primo. Celem jest ratowanie Tauronu zagrożonego bankructwem, w którym (wreszcie!) wywalono nieudolny zarząd. Spółka musi się pozbyć (szybko!) aktywów (kopalń i ciepłowni) za setki milionów, a może i miliardy złotych, aby przywrócić płynność i spłacić zobowiązania z obligacji, a poza jednostkami państwowymi nikt za "godziwą" cenę tych aktywów ich nie kupi.
  • Secundo. Celem jest budowanie elektrowni jądrowej w kooperacji z Amerykanami, a dotychczasowe struktury (spółka zależna PGE) nie są w stanie tego zrealizować i (co ważniejsze) nie mają na to pieniędzy. Tylko utworzenie jednego wielkiego czempiona, który skumuluje kapitały i zyski, stworzy szansę na finansowanie czegoś tak kosztownego. Budowa elektrowni atomowej o mocy każdego 1MW to co najmniej 12 mld zł - dwa razy więcej niż budowa odpowiednika tradycyjnego.


sobota, 11 lipca 2020

Dla studentów. Program do stosowania metody DCF do pobrania

Program wykładowcy do praktycznego stosowania metody DCF można pobrać korzystając z linku:
https://helion.pl/ksiazki/planowanie-i-ocena-rentownosci-przedsiewziecia-finanse-z-arkuszem-kalkulacyjnym-maciej-skudlik,plocre.htm#section6_shift

Następnie, aby otwarł się katalog z plikami, na liście, która się ukaże, kliknij na: "Przykłady na ftp".
lub skorzystaj z linka:
https://helion.pl/pobierz-przyklady/plocre/
Zostanie pobrany katalog z plikami w formie "zip". Należy go otworzyć i zgrać pliki.

Informacje, jak napisać taki program znajdują się w książce:
Okładka książki/ebooka Planowanie i ocena rentowności przedsięwzięcia. Finanse z arkuszem kalkulacyjnym

piątek, 10 lipca 2020

Dla studentów. W biznesie liczy się jakość, nie lokalizacja!

W dzień poprzedzający ... ciszę wyborczą łamię moją ... obietnicę wyborczą (nic dziwnego, politycy też nie są słowni) i odkopuję mój blog. Robię to dla studentów WSKZ, którzy będę uczyli się (na razie) o metodach wyceny przedsiębiorstw na bazie moich wirtualnych (nagrywanych) wykładów.

Pojawią się więc na blogu teksty do bólu merytoryczne (jak wycenić firmę Kapturek SA bądź Usługi Dla Ludności Sp. z o.o.), ale też różnego rodzaju opowieści (ciekawostki) jak to z tym sprzedawaniem i kupowaniem firm bywa. Niestety w tych ciekawostkach nie pojawią się nazwiska i konkretne nazwy, ale znający mnie dobrze kumple mogą się pewnych rzeczy domyślić. Cóż, nie poradzę, ale i ... nie potwierdzam.

Zacznę od tematu Firmy Która Się Przekształciła i która była matką Firmy Strategicznej Dla Państwa. Zacznę od tematu pobocznego, który ma uświadomić studentom, że w Polsce żyjemy w równoległych światach, że funkcjonują w tych światach równoległe rynki pracy i zanim się sporządzi wycenę jakiegoś przedsiębiorstwa, najpierw trzeba poznać jego specyfikę.

Do Firmy Strategicznej Dla Państwa przeszedłem z Fantastycznej Międzynarodowej Korporacji w wieku "pi razy drabina" 35 lat. 35 lat to taki wiek, który plasował mnie w Fantastycznej Międzynarodowej Korporacji w gronie dinozaurów (korporacja właśnie wymieniała załogę na młodszą i nieobciążoną niewłaściwymi nawykami, aż zacząłem na korytarzu spotykać samych rówieśników Harry Pottera, oczywiście z lat nakręcenia filmu). 35 lat to też taki wiek, który plasował mnie w Firmie Strategicznej Dla Państwa w roli najmłodszego menedżera wówczas, a kto wie czy nie w roli najmłodszego menedżera "ever".

W czasach mojej pracy w Firmie Strategicznej Dla Państwa składaliśmy wizyty u mamusi (to ta Firma Która Się Przekształciła) w stolicy, tłumacząc, że jesteśmy Firmą Strategiczną Dla Państwa i z tej racji, do k... n..., należą się nam pieniądze za realizowane kontrakty. Mamusia nie podzielała tego poglądu (a mamusia była stroną kontaktów), uważając, że powinniśmy realizować te kontrakty za darmo i skazując docelowo Firmę Strategiczną Dla Państwa na ... wyprzedaż swojego majątku. Na szczęście tego majątku było tyle (hektary gruntów w mieście o dobrych cenach), że dało się (o czym dowiedziałem się z prasy, bo nie wytrzymałem tam tyle) z tej wyprzedaży przeżyć jakąś dekadę, aż wreszcie przyszedł rząd, który uznał, że Firma Strategiczna Dla Państwa jest firmą strategiczną dla państwa, i należą jej się zamówienia rządowe oraz ... kasa za nie.

Ale ja o tych wizytach u mamusi, a w zasadzie o pierwszej z nich. Zaskoczeń było kilka. To, co zdziwiło mnie najpierw, to to, że jedynym akceptowalnym środkiem podróży był ... samochód z kierowcą. Znacznie tańsze podróże pociągiem z Katowic do Warszawy lub własnym samochodem były wykluczone. Zasady w zagrożonej bankructwem (gdyby nie majątek - przypominam) Firmie Strategicznej Dla Państwa były jasne:
— My tu nie będziemy biedować, utrzymujemy kilkunastu kierowców na etatach, niech jeżdżą!

To jeździli.

Zaskoczeniem nr 2 była totalna ignorancja na spotkaniu w Warszawie naszych potrzeb - wydawałoby się zrozumiałych:
— Po co wam kasa, wynik na kontaktach wykażecie, pożyczcie w bankach, czy coś!

Ale największym zaskoczeniem była postawa Prezesa Wariata, który swego czasu był Bardzo Ważnym Ministrem Rządu. Wyjechaliśmy rano, dojechaliśmy w południe, byliśmy na spotkaniu nic niewnoszącym i trwającym ze 3 godziny, wyjechaliśmy z powrotem i ... nic. W końcu nie wytrzymałem i grzecznie się pytam:
— Panie Ministrze (jak jestem głodny, potrafię być złośliwy), my tu ciągle w trasie i na ważnych naradach, ale patrz pan, wokół pełno knajp przy drodze, może byśmy się przy którejś zatrzymali!
— Nie ma czasu na takie głupoty — zgasił mnie były Bardzo Ważny Minister Rządu. Kompletnie nie podzielałem tego poglądu.
— Panie Krzysiu, pan nie słucha tego człowieka. Ja przestaję myśleć jak mi w brzuchu burczy. Robię strategiczne błędy. Pan gdzieś stanie — zwróciłem się z nadzieją do kierowcy.
Pan Krzysiu mnie zignorował.

— Panie Krzysiu, pan nie słucha tego człowieka. Nie mamy czasu na takie głupoty — zwrócił się do kierowcy były Bardzo Ważny Minister Rządu.
Pan Krzysiu go zignorował.

Po czym, gdy traciłem już wszelką nadzieję, minęliśmy kolejno przedmieścia Warszawy, Mszczonów i Tomaszów Mazowiecki i zbliżaliśmy się do Piotrkowa Trybunalskiego, pan Krzysiu gwałtownie zahamował przed jakimś zapomnianym przez Boga i cywilizację barem, ale niezapomnianym przez zawodowych kierowców, i oznajmił głosem nieznającym sprzeciwu:
— Pauza! Ruszamy za godzinę!

Nigdy w życiu nie jadłem tak dobrego dewolaja. Były Bardzo Ważny Minister Rządu zamówił z kolei porcję sześciu pierogów, których nie zjadłby nawet niedźwiedź, takiej były wielkości. Z Baru 107 (oznacza: przy 107. kilometrze) korzystam do dziś, o ile muszę jechać do Warszawy i z niej wracać (bo dostęp jest jednostronny po wybudowaniu ekspresówki). Nie lubię jeździć do Warszawy (za każdym razem, gdy tam jadę, sprawdzam zasady bezpieczeństwa: czy portfel jest odpowiednio schowany, czy różaniec jest w kieszeni, czy herb Ruchu trzyma się na znaczku na koszuli), ale gdy muszę, zawsze (z pokreśleniem: zawsze) zatrzymuję się (z przyjemnością) we wspomnianym barze. Dziś już wiem, że należy przy drodze zatrzymywać się tam, gdzie czynią to zawodowi kierowcy.

Z historii wyłonił się jeszcze jeden morał. Firma Strategiczna Dla Państwa, gdy zaznała nieuniknionych kłopotów finansowych, zwolniła ... wszystkich pracowników produkcyjnych, jednocześnie zatrzymując kadrę menedżerską, członków związków zawodowych i całą administrację. Każdy nowy kontakt mógł stanowić dla firmy zagrożenie, bo ... nie było kim go wykonywać.

Z kolei mamusia się przekształciła w Nową Firmą, stąd Firma Która Się Przekształciła, a ... ja miałem okazję wyceniać jej aktywa w postaci rozpoczętych i niezakończonych projektów, które były - rzecz jasna - ważne dla państwa. No cóż, może i ważne były, ale większość po dokładnej analizie nie przedstawiała jakiejś niesamowitej wartości. Można rzec nawet, że większość ... nadawała się do tzw. odpisania, czytaj: nie było perspektyw na osiągnięcie korzyści ekonomicznych w przyszłości. Wycena tych projektów przyniosła wartość dość okrągłą.

A co do wycen nieruchomości, w tym ... knajpy. Na studiach tłukli mi do głowy:
— Studencie! Liczy się lokalizacja!

Na bazie Baru 107 odpowiadam:
— G... prawda! Liczy się jakość i marka na niej oparta!

Na dziś tyle. W kolejnych postach powinno być bardziej rzeczowo. Być może...


poniedziałek, 23 marca 2020

Obyśmy żyli w ciekawych czasach! No cóż, żyjemy. Wymiary kryzysu


Mamy kryzys!

Mamy kryzys nie tylko w wymiarze zdrowotnym, mamy go w wielu innych wymiarach, także gospodarczym (firmowym), stricte ekonomicznym (wielkich finansów), politycznym i geopolitycznym, sportowym i wielu innych.

Jakie są wymiary tego kryzysu i co będzie dalej?


Wymiar gospodarczy


Wiele działalności zostało nie tyle ograniczonych, co po prostu zamarło. Chciałem niedawno iść do kina na Zenka, ale nikt z otoczenia nie chciał iść ze mną (nie wiem dlaczego), a - jak wiadomo - kino jest rozrywką raczej towarzyską.

Teraz bym chętnie poszedł na W lesie nie zaśnie nikt, oficjalnie - bo lubię horrory, nieoficjalnie - bo podobno pani ze zdjęcia (naprawdę bardzo sympatyczna i ... ładna) zgubiła w tym lesie swoje ubrania, ale ... nie mówcie o tym mojej żonie. Zresztą jak pisał nieco ironicznie mistrz Pilipiuk (Trucizna),  "nic tak nie ożywia kinematografii, jak cycate blondynki", a on się na tym zna na pewno.

Aby zobaczyć Wiktorię na ekranie, trza poczekać!

Ale zamarł nie tylko biznes kinematograficzny.
  • Wcześniej niż zwykle skończył sezon biznes narciarski - choć tu wirus mógł być tylko bardzo wygodnym czynnikiem dodatkowym, pretekstem, wszak czas ferii dobiegł końca, a na zapaleńcach w marcu się raczej zarabia słabo.
  • Zamarła zupełnie turystyka w jakiejkolwiek formie, zarówno krajowa jak i zagraniczna.
  • Zamarła większość usług, zwłaszcza związana z kontaktami bezpośrednimi.
  • Zamarła praktycznie gastronomia.
  • Zamarło wiele innych aktywności.

Co będzie dalej. Ano scenariusze są dwa.
  • Scenariusz pierwszy, powszechnych bankructw,  jest bardzo podnoszony medialnie, ale ... mało prawdopodobny. Jakby to nie było złośliwe, to co to za biznes, który nie przetrwa miesiąca, no może dwóch (bo trudno sobie ten stan wyobrazić dłużej) kłopotów polegających na załamaniu sprzedaży. Oczywiście część firm nie przetrwa, nawet mimo programów pomocowych (słyszeliśmy o nich, ale w sensie prawnym one jeszcze nie istnieją), ale pytanie zasadnicze brzmi, czy one by nie padły wkrótce i tak.
  • Scenariusz drugi, chyba bardziej prawdopodobny. Historia pokazuje, że nic tak nie pobudza gospodarki, jak ... wojna. Polska powojenna, komunistyczna, niemal stalinowska, charakteryzowała się ... niebywałym wzrostem gospodarczym. Ten wirus i - zwłaszcza - podjęte w celu jego nierozprzestrzeniania działania są jak ... wojna. Przypuszczam więc, że po tej "wojnie" pojawi się okres prosperity dla wielu branż i firm. Być może innych firm niż wcześniej (jednak biznes się wyczyści, jakkolwiek źle by to nie brzmiało), ale jednak!


Wymiar wielkich finansów


Ten kryzys, nie mam co do tego wątpliwości, "zamknie" wiele baniek i będzie miał wiele skutków dla "rynków finansowych".

  • Giełdy leżą! Ale pytanie brzmi, czy one leżą przez wirusa, czy to stan długotrwałej agonii (GPW), czy po prostu koniec pewnego cyklu koniunkturalnego (giełdy zagraniczne). 
  • Powoli wycofywany będzie pieniądz papierowy. Wirus przyczyni się do zmuszenia ludności do korzystania z pieniądza elektronicznego. Centrum zarządzania pieniądzem zostanie przekierowane z "drukarek" na "komputery". Jednocześnie kontrola ilości powstałego pieniądza elektronicznego będzie praktycznie niemożliwa. Jednocześnie z pewnością rozpocznie się (a może wzmoże się) era nie tyle druku, co multiplikacji "nieustniejącego" pieniądza. Rynki finansowe uzyskają kolejne ... atrybuty władzy nad ludnością


Wymiar polityczny


W wymiarze krajowym, jak zwykle w kryzysie, o ile nie popełnią strategicznych błędów, zyskają obecne władze, zarówno ustawodawcza, jak i wykonawcza. To normalne. Podjęcie działań przez władze (operacyjnych, odnośnie służby zdrowia, ekonomicznych), bez względu na wymiar i docelowe skutki epidemii, zostanie dobrze odebrane przez społeczeństwo. A politykowanie innych ugrupowań, ze względu na stan "walki o życie ludności" nie znajdzie nawet cienia poparcia wobec kryzysu. Taki po prostu jest klimat takich sytuacji - można rzec.

Ale wymiar polityczny wirusa będzie znacznie szerszy. Testowane są już (co prawda w warunkach szczególnych, ale co z tego) rozwiązania ograniczające szereg praw i swobód, w tym:

  • prawo do przekraczania granic;
  • prawo do swobodnego zarządzania swoim czasem;
  • prawo do swobodnego podróżowania;
  • prawo zrzeszania się i organizowania imprez
oraz
  • wiele innych praw społecznych.

I odbywa się to wszystko przy ... pełnej aprobacie społecznej. Zyskaliśmy wiedzę, że przy stanie zagrożenia społecznego, ludzie są gotowi poświęcić wiele ze swych praw i zwyczajów na rzecz bezpieczeństwa. Co więcej ludzie oczekują w takiej sytuacji silnej, działającej i zdecydowanej władzy oraz gotowi są potępić wszystkich, którzy do działań tej władzy się nie stosują. Coś, co w jakimś stopniu przypomina (oczywiście nie we wszystkich aspektach, znajmy proporcje) Rosję Putina czy Niemcy Honeckera.

Ciekawym wnioskiem z obecnej lekcji jest też fakt, że w warunkach kryzysu społeczeństwo zaczyna postępować racjonalnie, a wszelkie polityczne, przypominające korpowyczyny międzynarodowych korporacji, ideologie idą w odstawkę. Nikt dziś nie biada na losem LGBT, nad prawami kobiet, ekologią, itp. Szczerze mówiąc to mężczyźni teraz w domu mają niewiele praw, gdyż pilotem do telewizora w tych trudnych chwilach rządzą pewnie - zresztą jak zawsze - kobiety. A przecież faceci nie zaczną nagle czytać książek! No cóż, ja zacząłem. Wiem, to niemęskie, ale co miałem robić?

Osobną kwestią jest fakt, że po raz pierwszy ten rząd zauważył, że w Polsce są jeszcze przedsiębiorcy i bez nich będzie problem. To niebywałe, bo do tej pory miałem wrażenie (potwierdzone jakimś wywiadem kiedyś), że obecnie rządzące ugrupowanie uważa wszystkich przedsiębiorców za złodziei, a grupę ludzi prowadzących własne biznesy za nieliczną wyborczo oraz niewartą politycznej uwagi.

Całość ma jeszcze jednak wymiar geopolityczny.

  • Prawdopodobnie jeśli test na samowystarczalność gospodarek przyniesie wynik pozytywny, przerwane zostanie wiele międzynarodowych łańcuchów dostaw, a proces zamiany politycznej globalizacji na protekcjonizm niezwykle przyspieszy.
  • W związku z powyższym wzrośnie rola rządów krajowych oraz spadnie rola wszelkich porozumień i związków międzynarodowych (Unia).
  • Być może nawet zacznie rozpadać się strefa waluty euro. Włosi zostali zdani na siebie, i może to rodzić określone ich działania w niedalekiej przyszłości.
  • Zostaną poluzowane pewne działania fiskalne (trzeba przecież wesprzeć biznes), ale z drugiej strony pchanie pieniądza elektronicznego zamiast papierowego może przyczynić się do ... znacznie mocniej inwazyjnej kontroli państw nad podmiotami gospodarczymi i ludnością.


Wymiar sportowy


Kogo to obchodzi w warunkach epidemii?

Cóż, mnie obchodzi! Tak się bowiem składa, że jestem aktywnym kibicem sportowym, aczkolwiek moja drużyna hokejowa (Naprzód Janów) właśnie się posypała, a moja drużyna piłkarska (Ruch Chorzów) utkwiła w dolinach (III liga) futbolu krajowego.

Ale wirus i w następstwie kryzys ekonomiczny będzie miał ogromny wpływ na sport krajowy i międzynarodowy.

  • W sporcie krajowym należy oczekiwać zatrzymanie strumienia publicznych bezpośrednio (państwo, samorządy) oraz pośrednio (firmy w udziałem kapitału państwowego) do klubów sportowych oraz sportowców. 
  • Nie wiem, czy w warunkach kryzysu priorytetem będzie finansowanie przez Orlen zmagań Kubicy. Nie wiem, czy w warunkach kryzysu będzie sponsorowanie przez PGNiG ligi piłkarzy ręcznych. Nie wiem, czy w warunkach kryzysu priorytetem będzie sponsorowanie przez PKO BP piłkarskiej ekstraklasy. Prawdopodobnie priorytety będą inne, nie tylko w wymienionych przypadkach.
  • Pytanie, czy sponsorzy zapłacą za brak grania lub granie bez publiczności oraz czy telewizje zapłacą za brak transmisji. Ten problem przed nami, ale można w ciemno odpowiedzieć sobie, że pewnie ... nie. To musi rzutować na kluby oraz w konsekwencji na kontrakty zawodników. Być może dojdzie nawet do takiej herezji, że piłkarzom nożnym zostaną obniżone wynagrodzenia. To teraz. A potem? Potem też i sponsorzy (nie wiadomo w jakiej kondycji) i telewizje niekoniecznie utrzymają swoją dotychczasową hojność.
  • W wymiarze międzynarodowym nie wiadomo co z rozgrywkami bieżącego sezonu, wielkimi imprezami (EURO2020 już jest przełożone) oraz kształtem rozgrywek przyszłych sezonów.
  • W wymiarze międzynarodowym może być jeszcze mniej chętnych do organizacji wielkich imprez, zwłaszcza w sytuacji (teoretycznej) utrzymania ograniczeń turystycznych.


Złamana obietnica


Obiecałem zamknąć (zamrozić) niniejsze źródło tekstów? Obiecałem.

Ale obiecałem też, że czasem pojawią się posty informacyjne. Czy ten jest informacyjny? Nie, ale - jakby nie patrzeć - mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną. Ponadto: nie można iść do kina, nie można jechać na narty, nie można nawet iść do baru na piwo (szczerze mówiąc, nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem na piwie w barze), więc cóż pozostaje, tylko ... słowotwórstwo.

Więc wybaczcie złamanie "obietnicy wyborczej". Ale post nadzwyczajny musi być tylko jeden na dany temat. Jeden i kropka.