Autora dziwi, że dziś dystyngowane panie nie za bardzo chciały z nim rozmawiać o przeszłości. Nie miały ochoty ani na dyskusję przez telefon, a na fejsie skorzystały z możliwości blokady użytkownika. To samo zrobili ... ich mężowie. Charakterystyczne jest, że w niektórych przypadkach rozbierane zdjęcia ... kompletnie zniknęły z sieci.
Z kolei w Epilogu opisano wyroki za sutenerstwo dla prowadzących latający bajzel burdelmenadżerek. Są raczej ... dość niskie i nieadekwatne do uzyskanych wcześniej korzyści. To też dziwi autora.
To, co dziwi autora, nie stanowi żadnej niespodzianki dla mnie i każdego zdrowo myślącego człowieka. Umiejętność zarządzania potrzebami określonego rodzaju mężczyzn jest wpisana w zawód panny do towarzystwa. Póki młode - zarządzają wieloma klientami, potem - szukają jednego stałego i ... przeważnie znajdują. A że są na świecie panowie szukający reprezentacyjnych żon, no cóż!
Ponadto jeszcze nie było takiego sędziego, który by rozliczył i pozamykał "cały burdel". Oto prawdopodobne przyczyny:
- Po pierwsze liczba ludzi zainteresowanych uwaleniem sprawy (korzystający biznesmeni, politycy, piłkarze, dające panny, ich rodziny - często dobrze sytuowane, dzisiejsi ich mężowie - ci niemal zawsze dobrze sytuowani) jest zawsze godziwa.
- Po drugie zamtuzy są jak Hydra - jeden łeb uwalisz, i tak wyrosną inne. Po pozamykanych burdelmenadżerkach z książki arabski interes przejęły już ponoć nowe.
- Po trzecie mit "porwanych za młodu" zostaje w tej książce skutecznie uwalony. Która nie chciała, nie brała udziału. Burdelmenadżerki absolutnie nie miały problemów z podażą. Sędzia może więc w ciemno przyjąć raczej niską szkodliwość czynu.
W sumie lektura ciekawa, choć nie należy z niej wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Jak już pisałem wcześniej opisano w niej specyficzny typ kobiet i ich klientów. Z pewnością jest to tylko fragment rzeczywistości i świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz