środa, 30 czerwca 2021

Stabilność prawa, głupcze!

Nagle rząd wprowadził dla wracających
z Ochrydy kwarantannę?
Czy to zemsta za otwarcie się Macedonii
i Albanii na polskich turystów bez ograniczeń?

O konieczności stabilności prawa mówi się u nas od lat. Mówią o nim także... rządzący. Po czym jest, jak jest... Jest coraz gorzej! Cytuję:

Opublikowane z dnia na dzień rozporządzenie dot. obowiązkowej kwarantanny przybywających do Polski z każdego państwa nienależącego do strefy Schengen lub niebędącego państwem członkowskim Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) wywołało zamieszanie. Zagubieni turyści masowo szukali odpowiedzi na pytania i wątpliwości u touroperatorów. (...) 
Dla podróżujących z krajów takich jak Turcja, Egipt, Tunezja czy Macedonia obowiązkowa kwarantanna rodzi dwa problemy; finansowy, bo na test antygenowy trzeba wydać przynajmniej 150 zł, ale poważniejszy problem to konieczność odizolowania się po wakacjach na przynajmniej tydzień - zauważa Radosław Damasiewicz, prezes Travelplanet.pl. (...) 
Telefony na pierwszej linii frontu, czyli w agencjach turystycznych, rozgrzały się do czerwoności. To było naprawdę szaleństwo. Klienci zdają sobie sprawę, że decyzje w Polsce podejmuje się w ostatniej chwili, jednak tym razem rozporządzenie sprawiło wiele kłopotów. Pojawiło się wiele próśb o zmianę kierunków na takie, które nie są objęte kwarantanną - mówi Marcin Wujec, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych.

I - jak zwykle - problem niestabilnego prawa spadł nagle na przedsiębiorców, tu na... biura podróży. Stabilność prawa zawsze przegrywa z jakąś lokalną ważną decyzją władzy lub właśnie wymyśloną reakcją na dzisiejsze wydarzenia.


wtorek, 29 czerwca 2021

Po szalonych meczach 1/8 finałów Česko oraz Україна ratują honor Europy Wschodniej i Słowian

 


Ależ turniej!


Szwajcaria – Hiszpania

Belgia – Włochy

Czechy – Dania

Ukraina – Anglia

to pary ćwierćfinałowe.


Poziom? Niepolski, nieziemski!

I typuj tu człowieku, kto wygra. Przecież nie (jak mawiał Lineker) Niemcy, bo... Niemców już nie ma w turnieju. A honoru b. demoludów i w ogóle Europy Wschodniej bronią Czechy i Ukraina – nasi sąsiedzi. A my... mamy wakacje!


niedziela, 20 czerwca 2021

Wielkie rzeczy małego (?) klubu! Gratulacje dla Skry

Z punktu widzenia wiernego kibica Ruchu Chorzów wielkie gratulacje dla Skry Częstochowa za rozwalenie sytemu w barażach o I ligę i awans do tejże I ligi – z 6. miejsca po sezonie zasadniczym!

To niesamowita historia małego klubu. Małego? Tylko gdzie wy w tej I lidze zagracie?

Zdjęcie z strony facebookowej Skry

PS. W barażach o wejście do I ligi wygrywali tylko... goście. W barażach o najwyższą klasę rozgrywkową – do tej pory (trwa finał) też!


Okay, okay, okay... It's just a little pinprick. Skudlik prognozuje w... polityce

Pink Floyd. The Wall:


Okay, okay, okay

It's just a little pinprick

There will be no more "aaa..."

But you'll feel a little sick

 

Ostatnia prosta?

— It's just a little pinprick. Ostatnia prosta! — naszło mnie po ponownym przesłuchaniu klasyka sprzed dekad w samochodzie i równoczesnym... oglądaniu reklam przydrożnych. 

I pomyślałem sobie też o Nowym Ładzie, o ustawie o NOP–ach oraz ustawie ponadlimitowej, o RPO.

— Ogłaszamy ten Nowy Ład, dostajemy w sondażach lekko pięćdziesiątkę, mówimy Gowinowi [cenzura, zmieniono na: uciekaj], mówimy Ziobrze [cenzura, zmieniono na: uciekaj], ogłaszamy nowe wybory — wymyślono na Nowogrodzkiej. Tymczasem plan poszedł [cenzura, zmieniono na: na wycieczkę]. W sondażach drgnęło, ale nie tak jak oczekiwano i PiS został z tym nierealizowalnym ładem niczym Himilsbach z angielskim albo sam Morawiecki ze 100 mln sztuk szczepionek. Może więc wdrożą jakąś hybrydę, ale... i to wątpliwe.
— Co więc będzie? — zapytacie.
— Będą gadali, gadali, że już jutro piszą ustawę, aż... ludzie zapomną. To scenariusz odnośnie tematu nr 1.

— Ustawy o NOP–ach nie będzie — stwierdzam autorytarnie odnośnie tematu nr 2.
— Ależ why? — zapytacie!
— Ponieważ rząd biorąc na siebie odpowiedzialność za ulotkowe NOP–y (dreszcze i takie tam), musiałby też wziąć odpowiedzialność za poważne pozaulotkowe NOP–y (w tym przypadki śmiertelne) – bez względu na faktyczny związek ze szczepieniem. Na razie stan prawny jest taki, że... nikt (poza pacjentem) nie bierze odpowiedzialności za skutki szczepień, i tak – zdaniem rządu, ale i lekarzy – jest najlepiej.

— Branża [wstaw dowolne] apeluje do rządu o wytyczne odnośnie procedur weryfikacji ponadlimitowych.
— Już nad tym pracujemy — szczerze odpowiada Dworczyk. Zapomina tylko dodać, że prace te potrwają, potrwają...
— Ustawy ponadlimitowej nie będzie — stwierdzam autorytarnie odnośnie tematu nr 3.
— Ależ why? — zapytacie!
— Ponieważ – wbrew powszechnej opinii społecznej – nie mamy do czynienia z durniami. Oni tam, w tym rządzie, też mają swoje papugi. I dzięki tym papugom oni tam doskonale wiedzą, że przez te różne limity i nadlimity mogą łamać (już łamią?) prawo. Na razie rozporządzenie jest bezprawne, więc zawsze mogą rzec – jak przy godzinie policyjnej w sylwka – że są tylko zaleceniami. A skoro ludzie stosują...
— Klienci sami chętnie pokażą wam te zaświadczenia — zażartował z przedsiębiorców Dworczyk. I – jak podpowiada mu jego papuga – nie zrobi nic więcej.

— RPO nie zostanie wybrany w ogóle i po prostu go nie będzie — stwierdzam autorytarnie odnośnie tematu nr 4.
— Ależ why? — zapytacie!
— Ponieważ pasuje to wszystkim. Rządowi – bo skargi na prawa obywatelskie będą szły na Berdyczów, opozycji – bo będzie nadal głosiła tezy w Europie o braku demokracji w Polsce. Nie będzie ani nikogo wybranego, ani komisarza, będzie znakomity rzecznik o nazwisku Vacat!

Nowy RPO - mister Vacat

Czy moje prognozy się sprawdzą. W kwestii wyniku meczu Hiszpania – Polska nie trafiłem, byłem – przyznaję – kibicem małej wiary. Więc: pożyjemy – zobaczymy!


sobota, 19 czerwca 2021

Przewidywalność, głupcze! Nie jestem adwokatem trenera Berety

Samotność trenera. Każdego!


Nie jestem adwokatem trenera Berety, o nie! Nawet człowieka niespecjalnie znam. Jestem tylko fanem jego talentu. Ponadto jestem zdumiony, autentycznie zdumiony rozstaniem się z nim przez Ruch Chorzów.

  • 1. sezon (skrócony) – 2. miejsce i odbicie od dna porażek i spadków;
  • 2. sezon – pewny awans (a sezon nadal trwa) po paśmie zwycięstw, w tym niektórych ciężko wywalczonych, ale jednak zwycięstw
– to dorobek trenera w klubie.

Wydawałoby się, że w klubie wreszcie nastaje normalność, a sam klub ma trenera, który po oszlifowaniu może zrobić karierę jak – przymierzając – Papszun w Rakowie. Klub pnie się do góry, a trener szlifuje swoje nazwisko. Sytuacja win-win, jak mawiają Anglicy.

Nic z tego. Klub rozstaje się z trenerem. O co poszło? Trener dyplomatycznie i z klasą milczy, klub natomiast (także poprzez zaprzyjaźnionych dziennikarzy) opowiada dookoła takie farmazony, że aż nie da się tego słuchać.

"Klub stosuje standard 3 miesięcy wypowiedzenia. Nikt nie może być większy niż klub."

"Pokazaliśmy wszystkim nasze standardy, teraz dopiero będą nas szanować."

"Nie było chemii między trenerem a niektórymi piłkarzami."

"Wygrywaliśmy, ale nie zgraniem, tylko umiejętnościami indywidualnymi zawodników." 

– to tylko niektóre z cytatów, które w rozmaitej formie, ale w treści mniej więcej takiej, pojawiają się w różnych publikacjach. Nie chce mi się nawet komentować tych głupot klubu dziś jeszcze grającego praktycznie w rozgrywkach regionalnych (cztery makroregiony), choć co do klauzuli wypowiedzenia, muszę:
— Zapytajcie się panowie decyzyjni w PZPN–ie odnośnie ekstraklasy (do niej przecież dążycie), jaki tam panuje standard, także regulacyjny? Czy przypadkiem nie jest to ochrona kontraktowa trenerów przed zmianami w trakcie sezonu?

Wiele lat temu na Cichą zawitał niejaki piłkarz Olisadebe – później reprezentant Polski. To znaczy... prawie zawitał. Pogonili go kibice po ul. Wolności. Ten wątek wraca. Czy w Chorzowie bardziej się dziś liczy rozwój sportowy, czy interesy, hmmm, grup decyzyjnych? Nie wiem i wolę nie wiedzieć. Niemniej znamienne jest, kto tłumaczy tę całą sytuację w mediach i do mediów. Nie jest to w każdym razie, broń Boże, zarząd klubu.

Tak mawiał nasz papież: 

"Głupota niesie z sobą zagrożenie dla życia. Głupiec bowiem łudzi się, że posiada rozległą wiedzę, ale w rzeczywistości nie potrafi skupić uwagi na sprawach istotnych. Nie pozwala mu to zaprowadzić ładu we własnym umyśle, ani przyjąć właściwej postawy wobec samego siebie i najbliższego otoczenia."

 

piątek, 18 czerwca 2021

Już jutro matura (dzień sądu) polskich piłkarzy. Cyrk z colą na EURO. A w Chorzowie... oszaleli

 

Ja mam medal z mistrzostw i tytuł
króla strzelców tych mistrzostw.
A ty Robercik?

Dziś reminiscencje trzy tematy:

  • matury piłkarskiej z języków europejskich;
  • odstawianie cyrków z flaszkami coli
  • oraz skutków manii wielkości w Chorzowie.

Sewilla


Jeśli chodzi o temat nr 1., to nasi piłkarze, po oblaniu testu z podstaw słowackiego, będą musieli dobrze napisać rozszerzenie z hiszpańskiego. Jeśli tego nie zrobią, egzamin ze szwedzkiego będzie już bez znaczenia. Matura z języków europejskich może zostać oblana.  Ale jutro jest szansa na dorośnięcie i wzięcie odpowiedzialności. Czy Wojtuś zostanie Wojciechem, czy Wojtkiem? Czy Robercik zostanie Robertem, czy tylko Robusiem? Okaże się jutro. Na razie, to obaj powinni czyścić buty np. Panu Grzegorzowi Lacie oraz Panu Janowi Tomaszewskiemu – jakichkolwiek głupot w telewizji by ten ostatni nie gadał. Bo oni zbierali punkty i medale, nie to co (na razie) Wojtuś i Robercik.

Leningrad


Jeśli chodzi o temat nr 2., chciałbym przypomnieć aktorom widowiska pod tytułem EURO2020(2021?), skąd biorą się (ich) pieniądze. Otóż te pieniądze nie biorą się, niestety, z drukarki. Nie biorą się nawet z samej dobrej gry. One pochodzą w jakimś stopniu z biletów kibiców (ale tu mamy wyjątkowe ograniczenia, choć... nie wszędzie), z transmisji, ale też od tzw. sponsorów UEFA. A wśród tych sponsorów obok Gazpromu (zgadnijcie, dlaczego mecze odbywają się w Leningradzie, sorry, chwilowo to Petersburg) figuruje też firma Coca-Cola, producent (między innymi) coca-coli i... wody mineralnej, którą to wodą zastąpił colę schyłkowy już piłkarz Ronaldo. Równowagę przywrócił trener (którego bardzo szanuję) Czerczesow. Szkoda tylko, że starym rosyjskim zwyczajem nie dolał do tej coli... spirytusu. Niemniej w tym temacie będzie pierwszy cytat:
"Nie kąsa się ręki, która cię karmi!"
Nie dali niczego konkretnego,
trudno, nie pogardzę samą
zapitką!


Hajduki Wielkie


Jeśli chodzi o temat nr 3., czyli wywalenie z Ruchu trenera Berety (po 17. zwycięstwach z rzędu i pewnym awansie) bo, cytuję:
"Zastrzeżenia – przewijające się też w dyskusjach kibiców – padały też co do samej gry. Kolejne wygrane to jedno, ale mnóstwo punktów zostało wydartych w końcówkach i nie brakowało opinii, że siłą Ruchu jest nie tyle zespołowość, co indywidualności – a to na wyzwania większe niż III liga może być za mało."
to trudno mi to skomentować inaczej, niż kolejnymi cytatami, tym razem klasyków, choć nieco przerobionymi:
"Ludzie zaczynają postępować racjonalnie dopiero wówczas, gdy wszystkie inne metody zawiodą. Uwaga: nie dotyczy Chorzowa. Tam stan nieracjonalności jest permanentny i odporny na fakty."

"Nie wygrasz z durniami, gdyż dysponują oni nieznaną ci bronią strategiczną – własną głupotą. Głupota ta w Chorzowie [tu inne źródło] potrafi latać jak gołębica."

Ze mną możecie podpisać i... rozwiązać
w każdej chwili. Łukasz Surma

wtorek, 15 czerwca 2021

Zmieniamy pampersy i jedziemy na lekcję hiszpańskiego: uno, dos, tres...

Mem z Dziennika Zachodniego

 — EURO, EURO i po EURO! — powie realista, w naszych warunkach zwany pesymistą.

Po czasie okazuje się, że Brzęczek był realistą ("Gramy polskie catenaccio, panowie – autobus, jedna kontra i gol"), a Boniek, przykro to przyznać – durniem ("Mamy świetnych piłkarzy, powinniśmy grać odważniej i lepiej"). Do tego jeszcze doszły (po raz kolejny) ustawiczne błędy personalne Sousy. Grał młodymi na pełne ryzyko, bo uznał, że starzy już nie poradzą (widział w końcu, do [cenzura] ich na treningach, wiedział na co ich stać), przegrywał, ale szło z tym coraz lepiej, więc na końcu postawił na... starych.

 — Szczęsny, Bereszyński, Rybus, Krychowiak – to przecież skład Nawałki — skonstatujemy.

Nie, to nie skład Nawałki. To skład Bońka ułożony chyba na bazie podpowiedzi... dziennikarzy. Boniek jest bowiem bardzo podatny na tzw. PR. Czy to nasz jedyny problem? Nie, to nie jest nasz jedyny problem, bo do tego dochodzi:

  • zaskakujący brak szybkości;
  • zaskakujący brak kondycji (może nie aż taki zaskakujący, w końcu Sousa postawił na weteranów);
  • no i ten tradycyjnie nieszczęsny Szczęsny.

Wojtek (celowo nie piszę Wojciech, bo na to trzeba dojrzeć) Szczęsny czy Wojtek nie–Szczęsny? Chyba to drugie. To czwarta impreza, w której nie odegra żadnej roli lub raczej odegra rolę negatywną. Po EURO2012 (katastrofa), EURO2016 (na szczęście: kontuzja), MUNDIALU2018 (katastrofa), mamy teraz na EURO2020(2021?) kolejną katastrofę. Ile tych nieszczęść zaserwuje nam Wojtek jeszcze? Że jest kluczowym graczem Juve? A co mnie to obchodzi, na EURO znów zawalił. Jak zwykle. Jak zawsze. Tak samo, jak do historii polskiej piłki nie przejdzie Lewandowski: bo niczego wielkiego nie zdziałał z kadrą na wielkich imprezach. Sorry, nie ja to wymyśliłem – tak po prostu jest. Idolem Argentyńczyków nie jest Messi – symbol porażek, idolem Argentyńczyków nadal jest Maradona – symbol triumfu!

Co dalej? Ano nic. Zmieniamy pampersy i jedziemy na lekcję hiszpańskiego. Obyśmy nie uczyli się liczebników:
 — Uno, dos, tres, cuatro, cinco, seis, siete, ocho, nueve, diez... — śniło mi się już tej nocy. Mam nadzieję, że nie–Szczęsnemu śniło się coś innego.

 — Hiszpania leje wszystkich, ale my lejemy Słowaków i remisujemy ze Szwedami — ten scenariusz już wziął w łeb.

 — My się uczymy hiszpańskich liczebników, a Szwecja po zaciętym boju pokonuje Słowację i mamy EURO z głowy – zajmujemy bezwzględne 4. miejsce w grupie już ugruntowane po 2. meczach — ten scenariusz nosi w sobie duże pokłady prawdopodobieństwa. Niestety.

España? Niemcy od nich dostali szóstkę. Ale, na nasze szczęście, podobno każdy mecz jest inny.

 — Remisujemy z Hiszpanią, lejemy Szwecję, która wcześniej leje Słowację, równolegle Hiszpania leje Słowaków i wychodzimy z 2. miejsca z grupy — zważy aktualną tabelę optymista. 

Optymista? Idiota nieznający się na futbolu raczej. Chciałbym, aby ten idiota miał rację. Szkoda, że to tak mało prawdopodobne!
Czy Szczęsny już uczy się
hiszpańskich liczebników?


środa, 9 czerwca 2021

Poddaję się, przegrałem. Przegrałem ze zwolennikami komuny

Pomysły segregacji mają już swoją historię

Poddaję się, przegrałem. Przegrałem ze zwolennikami komuny – czytaj braku wolności obywatelskiej. Przegrałem z kretesem, a dobił mnie zwolennik apartheidu kibiców – prezes Siemianowski. Dobił mnie tym:

"W środę wystartuje sprzedaż wejściówek na mecz z LKS Goczałkowice-Zdrój, który dla pewnych awansu Niebieskich będzie ostatnim domowym spotkaniem w rozgrywkach III ligi. Sprzedaż biletów będzie prowadzona dwutorowo - część wejściówek będzie tradycyjnie dystrybuowana przez Internet, z kolei stacjonarnie będzie prowadzona sprzedaż biletów dla osób zaszczepionych przeciw COVID-19. To efekt nowego rządowego rozporządzenia, zgodnie z którym nadal można udostępniać publiczności tylko 25% miejsc na stadionie, jednak do tego limitu nie zalicza się osób zaszczepionych.

Stacjonarna sprzedaż będzie prowadzona wyłącznie w Strefie Kibica na Cichej. Przy zakupie biletu należy podać swój nr PESEL oraz przedstawić dokument potwierdzający zaszczepienie przeciw COVID-19 - zaświadczenie z Internetowego Konta Pacjenta lub jego wersję mobilną w aplikacji. Za osobę zaszczepioną uznaje się taką, która była szczepiona dwiema dawki szczepionki lub przyjęła jedną dawkę szczepionki J&J. Wymagane będzie także podpisanie oświadczenia o zaszczepieniu."


Ponieważ nie chce mi się już tłumaczyć, czym grozi zaledwie częściowe odebranie wolności, czym grożą przywileje dla nabywców promowanego przez sprzedawców medycznych (czyli polski rząd) produktów, czym grozi akceptacja paszportów covidowych dla odrobiny wolności w imię braku wolności, więc:

  • zawieszam, może nawet na zawsze, działalność felietonistyczną z tym związaną (walka o wolność obywatelską);
  • zawieszam, może nawet na zawsze, działalność publicystyczną związaną z tłumaczeniem zasad ekonomii na prostych przykładach (walka z komunizmem).

Co do zawieszenia pierwszego, nie ma sensu dyskutować ze zwolennikami braku wolności w imię własnego dobrego samopoczucia. Po prostu za jakiś czas, za rok, może dwa, Wy sami przekonacie się, czym groziły małe ustępstwa.

Co do zawieszenia drugiego, nie ma sensu więcej przekonywać Czytelników, czym jest komuna i czym grozi komunizm. On już wrócił. On się rozpycha. On już (prawie) zwyciężył. W związku z tym za jakiś czas, za rok, może dwa, Wy sami przekonacie się, jak Wam się żyje w ugruntowanej komunie. 

Nadto:
  • zawieszam jakiekolwiek kontakty z Ruchem Chorzów, uczestnictwo w meczach na posiadany karnet, nabywanie nowych karnetów lub biletów do czasu, aż klub zniesie segregację sanitarną kibiców. 

Tym samym solidaryzuję się z kibicami, którzy nie chcą, nie mogą być zaszczepieni oraz z tymi, którzy nie mają ochoty dzielić się informacjami o swoim stanie zdrowia i procedurach medycznych z... klubem sportowym.

A o dzisiejszych czasach pogadamy za parę lat, o ile przeżyjemy te eksperymenty (przymusowe szczepienia – bo dla ludzi aktywnych one stają się przymusowe, zamknięcie przychodni, brak leczenia innych chorób niż covid) medyczne na narodzie.

Do zobaczenia!

Ostrzeżenie! Dokąd prowadzi socjalizm? Do ocupado!

Chętnie bym zajął tę nieruchomość
na mocy prawa okupas

Myśl socjalistyczna jest ostatnio coraz bardziej popularna. Nie tylko na świecie, w szeroko rozumianej Europie, ale i u nas – w Polsce. Powszechnie wiadomo, że wielkim zwolennikiem socjalizmu jest nawet Największy Polak, co ma niebagatelny wpływ na zachowania rządu. 

Do czego prowadzi ona, ta myśl, ostatecznie, muszę starszym przypomnieć, a młodszych ostrzec. Jak to zrobić? Ano najlepiej na przykładzie państwa, gdzie ta myśl już dominuje w systemie prawnym – Hiszpanii. Cytuję fragmenty artykułu L. Szymowskiego przeczytanego w najnowszej Angorze nt. zjawiska tzw. ocupado (wg innych źródeł okupas):

"Robert K. padł ofiarą tzw. ocupado. Tak nazywa się anarchistyczne bojówki, które zajmują nieruchomości podczas nieobecności właścicieli. Wszystko przez nowelizację ustawy o ochronie lokatorów, którą w 2018 r. przyjął hiszpański parlament. Nowy przepis wprowadził pojęcie "domniemania zasiedzenia", czyli domniemania, że prawowitym lokatorem nieruchomości jest ten, kto udowodni, że mieszka w niej co najmniej... 40 godzin. (...) Było to wyjście naprzeciw postulatom tzw. squattersów, czyli ludzi mieszkających w pustostanach. (...) Doprowadziło to do masowego zjawiska: kilku czy kilkunastu anarchistów zajmowało pustostan i prowadziło prawne batalie z policją. (...) Osobnym skutkiem wprowadzenia nowego prawa było masowe zajmowanie prywatnych posesji chwilowo opuszczonych przez właścicieli. Najczęściej dotyczyło to luksusowych willi. W praktyce: kilku lub kilkunastu ocupado włamywało się do posesji, wymieniało zamki i mieszkało (nierzadko niszcząc i dewastując wnętrze) przez kilka miesięcy. Gdy wracał prawowity właściciel, wzywał policję, ale funkcjonariusze rozkładali ręce. Niechciani lokatorzy dowodzili, że mieszkają dłużej niż 40 godzin (każdy świadczył na korzyść pozostałych) i zgodnie z prawem policja nie może ich wyprowadzić. Taka sama sytuacja spotkała Roberta K."


Mój komentarz:

Wyklęty powstań ludu ziemi...

 

Ten ustrój już raz opanował część świata.
Na małej fotografii nie widać
zajumanych przez wyzwoliciela zegarków.
Ale my już wiemy, że było ich kilka.
Tak właśnie działał socjalizm!

 

wtorek, 8 czerwca 2021

Śląska piłka. Ruch idzie po rekord, GKS awansuje, ale psuje sobie opinię segregacją sanitarną kibiców, Tychy o krok od co najmniej baraży, Jastrzębie bezpieczne na rok, ROW na deskach

W tle przygotowań do EURO wiele dzieje się ostatnio w śląskiej piłce, zwłaszcza w niższych ligach. Już wiemy, że III ligę opuści Ruch Chorzów. I pierwszy raz od lat wcale nie spadnie, ale awansuje. II ligę opuści GKS, a I ligę być może opuszczą Tychy. Spada w przepaść za to ROW.

A jeśli chodzi o EURO2020(2021?) to spokojny jestem o formę biało–czerwonych.
— Dlaczego? — zapytacie.
— Bo nie wyskakują z reklam, z pudełek czekolady, z przejeżdżających samochodów, tak jakby ich... nie było. To co robią, skoro nie kręcą reklam na dachu Złotych Tarasów parę dni przed meczem? Nie jestem przyzwyczajony i zaczynam podejrzewać, że... ciężko trenują. Wiem, to mało prawdopodobne, wręcz nieprawdopodobne, ale może jednak... — odpowiem.
Kuba i Wojtuś szykują formę dzień przed meczem
na EURO2012. To się już nie powinno powtórzyć.



Katharsis na niebiesko

No to przejdźmy płynnie od wielkiej piłki do... Chorzowa. Tamtejszy Ruch dokonał katharsis. Nie ma już mowy o wielkim klubie na wielkim stadionie oraz znajdowanych listach premiowych przez kapitana po rozmowie z b. prezesem, jest ciężka praca, pot i łzy. W tym roku: łzy szczęścia.

— Nie jestem przyzwyczajony — mogę rzec po raz wtóry, sytuując się jako kibic tego klubu.

III ligi mieli w Chorzowie chyba dość wszyscy: działacze, trenerzy, piłkarze, kibice. Była to liga niezwykle trudna. Aby z niej wyjść, nie wystarczyło być dobrym, nawet lepszym. Trzeba było być najlepszym plus. Dlaczego plus? Bo na Ruch Chorzów każdy, dosłownie każdy spinał się sportowo. Rywale mieli te daty meczów z Ruchem zaznaczone na czerwono w kalendarzach. Dni urodzin swoich żon mogli nie pamiętać, dzień meczu z Ruchem mieli w mózgach umiejscowiony właściwie i na sztywno. Do tego te murawy, raz lepsze, raz gorsze, generalnie jednak bardzo kontuzjogenne. Z gry w niebieskich barwach wypadli kolejno J. Nowak, P. Sikora oraz M. Idzik. W komplecie – piłkarze ważni lub nawet kluczowi.

Dla kibiców z kolei symbolem tej ligi będą płoty, lasy i... samochody policyjne. Nigdzie, poza Bielskiem-Białą, nie udało się normalnie wejść w normalnej liczbie. Mecz zza płotu to był w tej lidze dla kibica Ruchu standard typu luksus. Mecz w lesie – standard normalny. Wiem, koronawirus, ale nie tylko. A te 17 zwycięstw z rzędu? Robi wrażenie. Czy uda się wygrać całą rundę?

Płoty, policja, niewiele widać - to norma III ligi


GKS Katowice w awangardzie postępu medycznego 

Zostajemy nadal w Chorzowie, konkretnie w chorzowskim parku. W tym miejscu chciałem pogratulować GKS-owi Katowice awansu. 

— Tylko szkoda, że nie będzie derbów, bo my byśmy was znów zlali — mogę dodać, pomny doświadczeń ostatnich derbów w I lidze: 2-1 i 1-0 dla Ruchu.

Ale zamiast... Nie, nadal gratuluję awansu, niemniej jest to taki awans minus. Dlaczego minus? Bo GKS Katowice robiąc sportowy krok do przodu postanowił zrobić nie krok, ale wręcz skok ku postępowi. Jak donosi dzisiejszy Dziennik Zachodni:

"Bilet za szczepienie

GKS Katowice jako pierwszy w Polsce skorzystał wczoraj z powiększenia dopuszczalnej frekwencji na meczu o osoby zaszczepione. (...) Aby zakupić dodatkowe bilety, należało we wskazanych punktach (klubowy sklep i stadionowa kasa) okazać zaświadczenia o szczepieniu."

Cóż, mamy precedens, zobaczymy czy za GKS-em pójdzie teraz cała Polska. Postawa klubów będzie pewnie zależała od postawy samych kibiców, jeśli będą za, kluby będą postępowania chorzowian (bo GKS Katowice to nadal klub chorzowski - zgodę na to rozwiązanie dał nie kto inny, jak prezydent Kotala) kopiowały, jeśli nie, klub z Chorzowa może się okazać jedynym, ale już na zawsze postępowym klubem.

GKS Katowice ma kibiców "wyszczepionych"

Ja natomiast osobiście radzę prezesowi Szczerbowskiemu zapoznać się obowiązującymi w Polsce przepisami prawa i poddać je dokładnej analizie. Nie przesądzam wyników tej analizy, ale przestrzegam. Bo prędzej czy później może się znaleźć kibic, któremu klub nie sprzeda biletu z powodu niemania szczepienia, a który postanowi sprawdzić, czy przypadkiem nie jest dyskryminowany z powodu stanu zdrowia, po czym odwiedzi kancelarię prawną.


Tychy szaleją, Jastrzębie odetchnęło z ulgą, ROW leci w przepaść

Na zapleczu ekstraklasy GKS Tychy szaleje. Jest ciągle w grze o bezpośredni awans, niemniej aby to wyszło, albo Radomiak, albo Nieciecza musiałyby u siebie przegrać w ostatniej kolejce. Mało prawdopodobne, ale możliwe.

Jeśli nie wyjdzie, GKS Tychy będzie prawdopodobnie faworytem baraży. Tyle, że bycie faworytem nie daje awansu. Niemniej on jest naprawdę możliwy.

Czy to będzie stadion ekstraklasowy?

W tle utrzymało się Jastrzębie, utrzymało się także szopienickie (do zmiany granic) Zagłębie. Do czasu przeprowadzki należy jednak traktować klub jako śląski, w przeciwieństwie do grającego w Małopolsce (Biała) Podbeskidzia. Nie mają się z czego cieszyć natomiast w Rybniku. Po decyzji prezydenta o wstrzymaniu finansowania sportu (potem zmodyfikowanej), piłkarski ROW runął w przepaść i spadł nawet z III ligi. Czy zamieni się miejscami z Odrą Wodzisław? Jeśli nie (Odrę czekają jeszcze baraże), wówczas bogaty niegdyś piłkarsko region rybnicki (ROW, Górnik Radlin, Odra Wodzisław, Unia Racibórz - to w komplecie kluby niegdyś ekstraklasowe, a Unia Racibórz wygrywała też ligę damską) pozostanie bez drużyny chociaż w III lidze. Ale Odrze powinno (?) się udać.


poniedziałek, 7 czerwca 2021

Błędy Nowego Polskiego Ładu: niebezpiecznie niska granica bogactwa, zbyt nachalny socjalizm i przekleństwo pani premier Thatcher

Oto nowy paszport covidowy!

Miała być ofensywa programowa, jest morze starych i nowych problemów. Zrzeszenie firm turystycznych apeluje o wydanie ustawy pod paszporty covidowe, bo firmy te nie mają żadnych narzędzi prawnych do weryfikacji zaświadczeń swoich klientów, a obecne przepisy (konstytucja, RODO) wręcz tego zabraniają. Kazik protestuje przeciw segregacji sanitarnej uczestników koncertów

I nie chodzi tu o to, kto ma rację (zwolennicy czy przeciwnicy segregacji), chodzi o to, że na dziś ta segregacja ewidentnie jest niezgodna z prawem. Widzą to ci, na których rząd zwala egzekucję, natomiast zdaje się tego nie dostrzegać sam rząd. Szczerze mówiąc, to żadna firma takich narzędzi nie ma. Rząd luzuje więc obostrzenia, ale tak, aby jakieś zostały. 

A przedsiębiorcy i ich klienci? Już luźny ogląd otaczającej rzeczywistości przynosi diagnozę, że zarówno przedsiębiorcy, jak i ich klienci, solidnie w nosie mają te różne limity i wymogi.

Przejście do ofensywy miał za to zapewnić rządowi Nowy Polski Ład. Dlaczego miał? Bo w kilku kwestiach tu po prostu przeszarżowano. Jakie były trzy kluczowe błędy prezentacji Nowego Polskiego Ładu? To wyjaśniam niżej.


Błąd nr 1 – zbyt nisko ustawiona granica bogactwa

Miało być tak: coś tam policzyli w tych excelach, wyliczyli średnią, sprawdzili medianę (od lat wychodzi o 1000 zł miesięcznie niżej) i wyszło im, że 30 proc. Polaków zarabia powyżej średniej (wyciąganej statystycznie przez wysokie zarobki niewielkiej grupy, wyciąganej też przez dobór grupy statystycznej – firmy zatrudniające powyżej 10 pracowników).

— To im łupniemy, a reszta (czytaj pozostałe 70 proc. społeczeństwa) wyjdzie zadowolona — pomyśleli.

W związku z powyższym, zgodnie pierwotnym założeniem Nowego Polskiego Ładu (oprócz totalnego komunizmu, o czym dalej) granica bogactwa miała być równa mniej więcej 6000 zł dochodu miesięcznie. Wszyscy osiągający dochody (z pracy, nie z działalności, bo ci na działalności tracą bezwzględnie) poniżej mieli zyskać, powyżej – stracić.

Niestety dla rządu Polacy natychmiast chwycili za kalkulatory. I wyszło im, że ci poniżej tej granicy bogactwa zyskają, ale nieznacznie, a ci powyżej – dopłacą, czasem niemało (w tysiącach miesięcznie). Stracą zresztą głownie ci na posadach państwowych. To jeden problem, który zaowocował natychmiastową zmianą założeń i dodaniem jakiegoś skomplikowanego matematycznie wzoru, którego wprowadzenie ma w zamyśle łagodzić wprowadzane prawo. Czyli uchwalamy przepisy wadliwe, ale od razu dodajemy do nich korektę? Trudno o większą bzdurę – musi to przyznać każdy, zarówno zwolennik jak i przeciwnik tego rządu. 

Kolejnym problemem są tzw. aspiracje. 

— Bogaci powinni płacić wyższe procentowo podatki niż biedni — wyszło z jakiegoś sondażu przeprowadzonego na reprezentatywnej (?) próbie Polaków. No tak, pod tym podpisuje się każdy, ale ten każdy o bogatych myśli w kategoriach milionerów. A tu okazuje się, że bogaci zaczynają się nie od miliona, tylko od sześciu tysiaków. Sześć tysiaków to zarobek absolutnie wyobrażalny dla każdego rodaka. Jeśli ktoś tyle nie zarabia, to jednak nikt taki nie powie, że nie chciałby zarabiać np. za rok. 

Wniosek jest taki, że nie tylko ci, co dziś zarabiają powyżej średniej (przypomnę, że wg statystyk jest to ok. 30 proc. ogółu) odczytali napiętnowanie mianem bogaczy. Praktycznie niemal wszyscy pracujący złapali za kalkulatory. Dowiedzieli się, że w Polsce nie warto zarabiać więcej. A jak już zarobią średnią unijną, nie polską, wówczas niemal wszystko co zarobią, oddadzą Mateuszowi. Nie każdemu to się spodobało.

Polacy chcą zarabiać więcej niż 6000 zł mies.
Ci, którzy nie zarabiają, też chcą.


Błąd nr 2 – założenie, że Polak jest totalnym socjalistą

Na moich oczach nawet totalni zwolennicy rządu (a znam takowych wielu) niespodziewanie zaczęli przeklinać:

Bez podatku dla młodych, mieszkania dla młodych, umarzane kredyty dla młodych, do upadłej pani pracującej ciężko na życie w nędzy, co jeszcze? Młodych należy wychowywać, także ekonomicznie, uczyć życia, a nie tylko rozdawać im prezenty — usłyszałem od zajadłego konserwatysty. I nic dziwnego, bo konserwatyzm to wcale nie socjalizm.

— Panie Maćku, to teraz ja już będę musiała zamknąć firmę — usłyszałem od pewnej biznesłumen.

— Maciek, to jam [cenzura] w tej mojej korporacji od rana do wieczora, a wszystkie nieroby dostaną wszystko za darmo — usłyszałem od znajomego z korpo.

wtorek, 1 czerwca 2021

Marketing sportowy. Wydajność finansowa klubów. Warta mistrzem efektywności, Lech na dnie

Łukasz Trałka razem z kolegami wygrał
polską ligę efektywności finansowej

– Największy budżet miała w sezonie 2020/2021 Legia. 

– Najwięcej punktów zdobyła Legia. 

– Najmniejszy budżet miała Warta. 

– Ale najmniej punktów zdobyło Podbeskidzie. 

To wiemy wszyscy.

A chcielibyście wiedzieć, ile kosztował 1 punt poszczególne zespoły? Ile punktów poszczególne zespoły uzyskały za wydany drobny 1 mln zł? Jaka jest amplituda między lokatą finansową (budżet) a sportową (tabela) poszczególnych zespołów? 

Zestawiłem te dane i już posiadam tę wiedzę.

Tak wygląda tabela wydajności ekonomicznej klubów naszej najwyższej klasy rozgrywkowej (dane o budżetach za Sport.onet.pl):



Koszt 1 punktu

Jeśli chodzi o koszt 1 punktu, to najwięcej musiał na jego zdobycie wydać Lech – aż 2 mln 54 tys. zł. Wydał na ten punkt więcej od Legii – wynika to z wysokiego budżetu oraz skromnej liczby zdobytych punktów. Na drugim biegunie jest poznański rywal Lecha – Warta. Wartę 1 punkt kosztował zaledwie 238 tys. zł. 8,6 razy mniej od Lecha. Rozbieżność to iście zastanawiająca.


Ilość punktów zdobytych za wydany 1 mln zł


To w zasadzie inne przedstawienie tych samych danych, więc i kolejność będzie taka sama, tyle że odwrotna. Najefektywniejsi zdobyli najwięcej, wydając najmniej. Więc na czele mamy tu Wartę (4,20 pkt. za 1 mln zł), a na dnie Lecha (0,49 pkt. za 1 mln zł).

Lokata sportowa contra lokata finansowa


Tu wyniki są podobne, choć tym razem wcale nie identyczne. Pokazano, ile lokat wyżej lub niżej klub zyskał lub stracił sportowo (tabela) w stosunku do lokaty finansowej (budżety). Znów najwięcej zyskała Warta, ale po piętach dreptał jej Raków. Gdyby Raków wskoczył piętro wyżej... Ale piętro wyżej to Himalaje. W tym zestawieniu nic nie zyskały, ani nie straciły, Legia (najwięcej wydała, najwyżej skończyła rozgrywki) oraz Stal, na progu opłacalności są Pogoń, Piast, Wisła P., Górnik i Podbeskidzie (spadło z niskim budżetem) – co w zasadzie potwierdza, że... pieniądze grają, a lokatę w tabeli uzyskasz zależną od ilości dostępnej kasy. Nieco straciły na lokacie Zagłębie (co w sumie jest wliczone w DNA tej drużyny jednej z najbogatszych polskich firm zależnych od państwa – tam od zawsze dobrze płacą i... niewiele wymagają), Lechia i Jagiellonia. Solidnie obsunęły się zespoły krakowskie. Przy pewnych problemach Wisły (dokończone zmiany właścicielskie) to nie dziwi, Cracovię (z jej multinarodowym charakterem szatni) – kompromituje. Skompromitował się też Lech z 2. budżetem w Polsce lądujący na 11. lokacie sportowej. To najsilniejszy dowód na przeciwstawną do wcześniejszej tezę (paradoksalnie uzyskany razem z... Wartą i Rakowem) – że pieniądze jednak nie grają. 

Podsumowanie


W podsumowaniu można stwierdzić, że wiemy, że... nic nie wiemy. Zasadniczo różnice między lokatą budżetową i sportową nie były wielkie, ale tylko zasadniczo. Natomiast różnice w osiągach Warty i Rakowa, a zmęczonego pucharami (to typowo polskie zjawisko, taka nasza specjalność narodowa) Lecha były jednak... kosmiczne. Można więc stwierdzić, że pewien współczynnik korelacji między kasą a wynikiem jednak istnieje, ale... z wyjątkami. Przy czym te wyjątki wyjątkowo silnie przeczą wcześniejszej tezie.