|
Łukasz Trałka razem z kolegami wygrał polską ligę efektywności finansowej |
– Największy budżet miała w sezonie 2020/2021 Legia.
– Najwięcej punktów zdobyła Legia.
– Najmniejszy budżet miała Warta.
– Ale najmniej punktów zdobyło Podbeskidzie.
To wiemy wszyscy.
A chcielibyście wiedzieć, ile kosztował 1 punt poszczególne zespoły? Ile punktów poszczególne zespoły uzyskały za wydany drobny 1 mln zł? Jaka jest amplituda między lokatą finansową (budżet) a sportową (tabela) poszczególnych zespołów?
Zestawiłem te dane i już posiadam tę wiedzę.
Tak wygląda tabela wydajności ekonomicznej klubów naszej najwyższej klasy rozgrywkowej (dane o budżetach za Sport.onet.pl):
Koszt 1 punktu
Jeśli chodzi o koszt 1 punktu, to najwięcej musiał na jego zdobycie wydać Lech – aż 2 mln 54 tys. zł. Wydał na ten punkt więcej od Legii – wynika to z wysokiego budżetu oraz skromnej liczby zdobytych punktów. Na drugim biegunie jest poznański rywal Lecha – Warta. Wartę 1 punkt kosztował zaledwie 238 tys. zł. 8,6 razy mniej od Lecha. Rozbieżność to iście zastanawiająca.
Ilość punktów zdobytych za wydany 1 mln zł
To w zasadzie inne przedstawienie tych samych danych, więc i kolejność będzie taka sama, tyle że odwrotna. Najefektywniejsi zdobyli najwięcej, wydając najmniej. Więc na czele mamy tu Wartę (4,20 pkt. za 1 mln zł), a na dnie Lecha (0,49 pkt. za 1 mln zł).
Lokata sportowa contra lokata finansowa
Tu wyniki są podobne, choć tym razem wcale nie identyczne. Pokazano, ile lokat wyżej lub niżej klub zyskał lub stracił sportowo (tabela) w stosunku do lokaty finansowej (budżety). Znów najwięcej zyskała Warta, ale po piętach dreptał jej Raków. Gdyby Raków wskoczył piętro wyżej... Ale piętro wyżej to Himalaje. W tym zestawieniu nic nie zyskały, ani nie straciły, Legia (najwięcej wydała, najwyżej skończyła rozgrywki) oraz Stal, na progu opłacalności są Pogoń, Piast, Wisła P., Górnik i Podbeskidzie (spadło z niskim budżetem) – co w zasadzie potwierdza, że... pieniądze grają, a lokatę w tabeli uzyskasz zależną od ilości dostępnej kasy. Nieco straciły na lokacie Zagłębie (co w sumie jest wliczone w DNA tej drużyny jednej z najbogatszych polskich firm zależnych od państwa – tam od zawsze dobrze płacą i... niewiele wymagają), Lechia i Jagiellonia. Solidnie obsunęły się zespoły krakowskie. Przy pewnych problemach Wisły (dokończone zmiany właścicielskie) to nie dziwi, Cracovię (z jej multinarodowym charakterem szatni) – kompromituje. Skompromitował się też Lech z 2. budżetem w Polsce lądujący na 11. lokacie sportowej. To najsilniejszy dowód na przeciwstawną do wcześniejszej tezę (paradoksalnie uzyskany razem z... Wartą i Rakowem) – że pieniądze jednak nie grają.
W podsumowaniu można stwierdzić, że wiemy, że... nic nie wiemy. Zasadniczo różnice między lokatą budżetową i sportową nie były wielkie, ale tylko zasadniczo. Natomiast różnice w osiągach Warty i Rakowa, a zmęczonego pucharami (to typowo polskie zjawisko, taka nasza specjalność narodowa) Lecha były jednak... kosmiczne. Można więc stwierdzić, że pewien współczynnik korelacji między kasą a wynikiem jednak istnieje, ale... z wyjątkami. Przy czym te wyjątki wyjątkowo silnie przeczą wcześniejszej tezie.
Ciekawe spostrzeżenia, świetny artykuł. Fajnie się czyta twojego bloga.
OdpowiedzUsuń