"Ludzie zaczynają postępować racjonalnie dopiero wówczas, gdy wszystkie inne metody zawiodą."
"Gdy pan Bóg chce kogoś ukarać, to realizuje jego marzenia."
"Gdy pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera."
Zdjęcie: "Sokole Oko Drona" - Facebook |
Historia tego "koszmarku" sięga raptem kilku lat wstecz. Rząd chciał wprowadzić opłaty na wszystkich autostradach "państwowych". Władze Gliwic apelowały, aby obwodnica miasta pozostała bezpłatna, bo w przeciwnym wypadku dojdzie do ponownego zakorkowania ulic w centrum. Osiągnięto "kompromis" i wyszedł z tego taki właśnie "koszmarek":
Tak jest |
Dziś już wiemy, że takimi "kompromisami" "piekło jest wybrukowane". Wymyślono coś tak idiotycznego, że źródeł trzeba by szukać chyba u Jaroslava Haška (pol. Jarosława Haszka), mimo, że ten już od ponad 96 lat nie żyje. Autostrada jest bezpłatna dla ruchu lokalnego między gliwickimi bramkami, ale jest płatna dla kogoś, kto jedzie dalej. Każdy musi pobrać bilet i każdy jest obsługiwany na bramkach wyjazdowych, ale od kierowców jadących np. z Sośnicy do Kleszczowa (na strefę ekonomiczną) nie pobiera się żadnych opłat. Summa summarum system jest niekorzystny dla:
- zarządcy autostrady (czyli pośrednio państwa), który najpierw poniósł wysokie koszty budowy infrastruktury (drogi, budynki) do poboru opłat, a teraz ponosi wysokie koszty obsługi (wynagrodzenia, IT) głównie "darmowych" biletów, gdyż wg badań ruch lokalny stanowi większość na "obwodnicy";
- kierowców jadących lokalnie, gdyż muszą stać w korkach na bramkach do pobrania biletów oraz w korkach na bramkach do pobrania opłat - w ich przypadku w wysokości 0 zł (słownie: zero złotych);
- kierowców jadących tranzytowo, gdyż korki na bramkach pęcznieją przez licznych "lokalsów", którzy stoją z biletem "zerowym";
- miasta, gdyż ma nierozwiązany problem z obwodnicą - co powoduje konieczność dodatkowego planowania i budowania dróg (obwodnica południowa) w taki sposób, aby bramki jakoś ominąć.
W 2016 wymyślono pomysł zastępczy: karta autostradowa gliwiczan. Władze samorządowe przekazały 10 tysięcy elektronicznych urządzeń viaAUTO mieszkańcom. Urządzenia mogą zastępować tzw. bilety zerowe na gliwickiej części A4.
No cóż. Jest to tylko rozwiązanie zastępcze. I tak nieudane. Abstrahując od zasadności w ogóle funkcjonowania systemu "bramkowego" na autostradach (roboczo możemy go nazwać systemem "włoskim" albo "jugosłowiańskim"), można zapytać pomysłodawców, czy nie dało się swego czasu rozwiązać tego tak:
A nie mogło być tak? |
Korzyści byłyby takie:
- państwo uzyskałoby takie same środki, ale budując tylko jedno miejsce poboru opłat zamiast czterech;
- można by zwolnić znaczną grupę pracowników;
- zniknąłby problem korków (przynajmniej dla "lokalsów") oraz utrudnień w ruchu lokalnym.
Ale to "płacz nad rozlanym mlekiem". Tak można było zrobić kiedyś, nie dziś. Bo dziś już wiemy, że - uwaga - cały ten "bramosystem" - bez względu na liczbę bramek - jest do d... Jest do d..., bo:
- wzrosła w Polsce dramatycznie ilość samochodów (dlaczego, temat na odrębny art. o zwijaniu się transportu kolejowego i "pekaesowego");
- wraz ze wzrostem samochodów wzrosło natężenie ruchu;
- to natężenie ruchu szczególnie spiętrza się na autostradach;
- autostradą A4 przez Gliwice potrafi przejeżdżać ponad 100 tys. samochodów dziennie;
- żadne bramki nie są w stanie "przerobić" tego ruchu płynnie
oraz - uwaga - decydujące:
- system jest nieekonomiczny dla państwa, bo koszt obsługi i rekompensat dla "prywaciarzy" jest wyższy, niż przychody z poboru opłat.
O tym, że system jest nieekonomiczny zorientował się po latach nawet tak nieruchawy decyzyjnie byt, jak państwo. W końcu jesteśmy przyzwyczajeni, że jak politycy wymyślą jakąś totalną głupotę, to później "bronią jej jak niepodległości". Ale tym razem - o dziwo - już nie bronią.
Państwowy "bramosystem" zatrzymał się w rozwoju na odcinkach Sośnica - Wrocław oraz Łodź - Konin. Wybudowano jeszcze "szerokie place" w kilku miejscach (w kier. na Ostrawę) oraz nawet niedziałające bramki (pod Warszawą). Nigdy nie uruchomiono na nich opłat.
Autostrady płatne. Źródło: Ciocia Wiki. "Państwowe" na pomarańczowo |
A obecnie planuje się ... demontaż nieużywanych bramek pod Warszawą, aby usprawnić ruch. Co można więc dziś zrobić z takimi absurdami, jak ten gliwicki? Ano rozwiązania są co najmniej trzy:
- pierwsze - w ogóle zrezygnować z opłat; wiem, wiem, to łamie dotychczasowe "standardy myślenia", ale skoro system jest nieekonomiczny, w dodatku "korkotwórczy", to dlaczego nie...;
- drugie - winiety (przypomina się wyśmiewany swego czasu pomysł ministra Pola); problem w tym, że system Pola wprowadzony tylko dla ciężarówek ... również okazał się nieekonomiczny dla państwa;
- trzecie - opłaty elektroniczne (a la Turcja); system może się okazać trudny dla wielu użytkowników (ludzie starsi, nieinternetowi), a kontrola niełatwa, gdyż jak ją uruchomić przy ... ponad 100 tys. samochodów na dobę.
Mnie - przyznam szczerze - najbardziej podoba się rozwiązanie pierwsze. Może się ono okazać także korzystne dla polityków (znów dadzą jakiś "prezent" od "siebie" dla "ludzi") oraz dla ekonomii państwa. Znikną przychody z opłat, ale - co najistotniejsze - znikną o wiele większe koszty obsługi istniejącego "idiosystemu" oraz każdego innego potencjalnego systemu.
Szerokiej drogi!
"Sretan put želi vam Ina" - kto nie pamięta tego z ... jugosłowiańskich płatnych w "bramosystemie" autostrad?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz