W TV polska piłka wygląda całkiem dobrze, a na boisku... |
Tak jak kilka lat temu w dyskusji między kibicami w sumie przewidzieliśmy przyszłość Ruchu Chorzów widząc stan organizacji i finansów klubu, który ostatecznie - abstrahując od emocji, błędów w zarządzaniu i zmian właścicielskich - jest dziś mniej więcej tam (doliny polskiej piłki), gdzie się spodziewaliśmy, tak dziś możemy przewidzieć przyszłość całej dyscypliny w Polsce, w tym:
- ligi krajowej zwanej niezasłużenie ekstraklasą;
- klubów w europejskich pucharach
oraz
- reprezentacji narodowej.
Jak ocenić mecz młodzieży? Po pierwsze: jakiej młodzieży, to powinni być w tym wieku ukształtowani piłkarze zawodowi. W Ajaksie trener nie wahał się swego czasu wystawiać 16-latka na stoperze w europejskich pucharach i wcale nie uważał, że ma on czas na naukę gry w piłkę. Po drugie: należy go ocenić w szerszym kontekście.
Kolumbijczycy niestety szybko biegali. Kto to wytrzyma? |
Jak wygląda ten szerszy kontekst. Ano tak:
- Nic tak nie poprawia perspektywy, jak oglądanie meczu na żywo. Oglądam na co dzień mecze polskich lig. Ale widziałem w swoim życiu parę spotkań z trybun zarówno ligi angielskiej, jak i niemieckiej. No dobra, mowa o poziomach nieosiągalnych. To z innej beczki. Widziałem 2 lata temu na stadionie Cracovii (uważam, że jeden z najpiękniejszych architektonicznie w Polsce, jedyny odstający od ... szablonu) mecz EURO U21 Włochy-Dania. Włosi wygrali 2-0 po golach Pellegriniego i Petagny - jednej akcji piękniejszej od drugiej. W bramce Włochów grał wówczas Donnarumma, w ataku Federico Chiesa. To robiło wrażenie, ale nie było najistotniejsze. Najistotniejsza była technika, motoryka, szybkość akcji i ... (tak, tak, na tym poziomie wiekowym) dyscyplina taktyczna obu drużyn. Krótko mówiąc: piłka chodziła jak po sznurku. Już wówczas pomyślałem, że każdy, dosłownie każdy zawodnik z tego meczu przewyższał poziomem laureatów gali ekstraklasy.
- Gala na koniec sezonu: blichtr, profesjonalizm realizacji, piękne garnitury i ... suknia reporterki Mai tłumaczącej wypowiedzi najlepszych w naszej lidze ... Hiszpanów. Galę zresztą zdominował ... Śląsk, w każdym razie śląskie kluby, co dla warszawiaków musiało być trochę trudne. To jedna strona medalu. Bardzo słaba szybkość rozgrywania akcji, brak techniki piłkarzy i problemy z przyjęciem trudniejszych piłek, kryzysy niektórych drużyn (Legia) w 1. lub 2. połowie meczu. To druga strona medalu i - niestety - bliższy prawdy obraz ekstraklasy.
- Ruch dostaje 0-5 w Pilznie. Śląsk dostaje u siebie w zęby 0-5 od rezerw Sevilli. To tylko była zapowiedź przyszłych kłopotów. W bieżącym sezonie wszystkie polskie drużyny udały się na eurowakacje 16 sierpnia 2018 r. Na dzień przed ... inauguracyjnym meczem ligi hiszpańskiej. Wypadliśmy więc z pucharów zanim ... tak naprawdę sezon w Europie się w ogóle zaczął. W tym zadufana w sobie Legia zdążyła odpaść dwukrotnie dzięki regulaminowi dla "mistrzów" (tu koniecznie w cudzysłowie): ze Słowakami oraz z ... Luksemburczykami. Zwłaszcza ten drugi wyczyn nie mieści się starszym kibicom (oczywiście poza kibicami ŁKS-u) w głowie.
- Nasza wizytówka, czyli reprezentacja narodowa, skompromitowała się na dorosłych mistrzostwach w Rosji rok temu. Prymat reklam nad formą, wewnętrzne spory, zgrupowania w stolicy i w hotelu nad morzem z basenami, ewidentny brak motoryki oraz mobilizacji, pudłujący w oczywistych sytuacjach nasz topowy ponoć na świecie napastnik, na koniec kompromitujący zawodowców "niski pressing" z Japonią oraz niewidzący problemów trener - tak wyglądał ostatni nasz mundial. Oby nie ostatni na lata!
Problem nie dotyczy więc tylko personaliów i formy kadry Magiery. Ona zresztą może się pozbierać, bo:
- Mimo drastycznej różnicy w technice, szybkości rozgrywania akcji, motoryce do Kolumbijczyków (oczywiście - patrz wyżej) stać ją na więcej. Kolumbia to zagłębie techników i dobrych piłkarzy, i to światowego formatu - najsilniejszy rywal w grupie. Zresztą przy odrobinie szczęścia nasza kadra mogła ten mecz nawet ... zremisować. Zaczęła w ogóle grać w piłkę dopiero w ostatnim kwadransie (dobre prostopadłe piłki), a wcześniej grała jakoś tak "bez cojones".
- Miałem wrażenie, jakby murawa zaskoczyła drużyny, w tym w szczególności ... naszą. To dziwne, gdyż jesteśmy gospodarzem tej imprezy. Ale to Kolumbijczycy zrozumieli po 5 minutach, że trzeba grać mocną piłką i wyżej, bo po ziemi się nie da. Piłka bowiem ... zatrzymuje się. Nie wiem, czy na wodzie, zbyt wysokiej murawie, czy zbyt nierównej murawie. To nie ma znaczenia. Ale granie lekką piłką po ziemi (pierwszy gol) to była w tej sytuacji głupota. Nie skorygował tego sztab szkoleniowy, nie skorygował kapitan drużyny. Ale myślę, że drugi raz już takiego błędu nie popełnimy.
- Kluczowy będzie mecz z Senegalem (skąd my to znamy, jak ta historia jest zabawna) , bo zakładam, że z Tahiti to nawet GKS Katowice by wygrał, o ile ... ktoś przypilnuje bramkarza rywali.
Ale nawet jeśli kadra Magiery wyjdzie z grupy, nie przykryje to problemu przyszłości polskiej piłki. Widać ją jak na dłoni i nie trzeba nawet szklanej kuli. Liga jest samozadowolona, bo finanse się zgadzają. Burdel ten jest wspierany przez telewizję, pieniądze rządowe, samorządowe i w jakimś stopniu także prywatne. Piłkarze w niej są samozadowoleni, bo kontrakty są godziwe, a "rynek" kilka lat temu zepsuła Legia. Kwintesencją tego zepsucia są fakty:
- Najdroższy piłkarz ligi (Jędrzejczyk) potykał się o własne nogi na Stadionie Śląskim w meczach Ligi Narodów.
- "Ja się nie męczę i nie biegam, ty się nie męczysz i nie biegasz" - oto generalne porozumienie "gwiazd" ekstraklasy.
- Coś jest nie tak ze szkoleniem na wszystkich poziomach w Polsce. Piłkarze nie potrafią przyjąć trudniejszej piłki, gubią się (i nie ma się co dziwić) przy każdej szybszej akcji rywala, nie potrafią minąć rywala (wczorajszy mecz), nie dają rady biegać tak szybko jak rywale (druga bramka wczoraj), w ogóle nie są przyzwyczajeni do ... rywalizacji. Grają - jak to się mawia na Śląsku - alibifusbal.
Problem chyba w tym, że w cieniu pięknych gal ekstraklasowych, wystrzałowej sukni reporterki Mai, skrojonego na miarę garnituru Angulo oraz rozradowanego trenera Fornalika (największy sukces w karierze trenerskiej, gratulacje dla trenera i dla całego gliwickiego środowiska) chyba nikt tak naprawdę ... nie widzi problemu.
My lubimy działać reaktywnie. W polityce jak wybuchnie nagle (wynikający z wieloletnich zaniedbań) problem - piszemy ustawę. W piłce - też coś zrobimy: zmniejszymy lub zwiększymy ligę, zmniejszymy lub zwiększymy środki na dyscyplinę, na koniec obetniemy i tak słabym piłkarzom kontrakty, co przecież ... nie zmieni ich poziomu. Nie lubimy pracy u podstaw.
Stąd potwierdzam tezę tytułową: dziś w szklanej kuli można zobaczyć przyszłość polskiej piłki. I nie jest ona usłana sukcesami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz