Obywatele oczekują od rządu ochrony i pomocy, także finansowej |
Co zmieni się wobec znanego już układu na scenie politycznej w gospodarce? Ano niewiele. Jak głosi główny ekonomista ING Banku na Interii:
"- Właściwie nic się nie zmienia. Mamy mocny wzrost napompowany konsumpcją, a inwestycje w końcu ruszyły. To sygnał dla firm, że duży fiskalizm i warunki nie za bardzo sprzyjające biznesowi będą dalej towarzyszyły ich działalności i po prostu w takich warunkach firmy muszą sobie radzić - wskazuje Benecki."
Jest faktem, że warunki do prowadzenia biznesu nie są cieplarniane: nieustannie pojawiają się nowe obciążenia i regulacje, a ceny na wielu rynkach (paliwa, surowce, energia elektryczna) są nie tylko wysokie, ale stały się też - co może i istotniejsze - nieprzewidywalne. I jest faktem, że Polacy sobie w tych warunkach jakoś radzą.
Rząd radzi sobie dobrze z polityką. Przyjął założenie, że Polacy są (a) konserwatywni obyczajowo oraz (b) lewicowi gospodarczo. Brak tej wiedzy (nie znacie swojego społeczeństwa, czy co) wśród innych ugrupowań niż rządzące spowodował lawinę drastycznych błędów skutkujących ogromną mobilizacją przestraszonego społeczeństwa, że "tamci" mogą naprawdę wprowadzić to, co głoszą (laickie państwo, walutę euro) lub zabrać to, co rząd "daje".
Zostawmy u boku kwestie obyczajowe i bardzo istotny w skutkach atak na Kościół katolicki (moim zdaniem przestraszeni wierni poszli szturmem z długopisami na ... komisje obwodowe do wyborów, na które ... zasadniczo nie chodzą), skupmy się na tym czego chce i czego nie chce decydująca większość społeczeństwa (a przecież mamy demokrację, czyli decyduje właśnie większość) w gospodarce.
Ano nie chce:
- globalizacji i - zwłaszcza - narażania się na jej skutki rynkowe;
- dyktowania rozwiązań gospodarczych z zewnątrz;
- waluty euro;
- niepracujących imigrantów do utrzymania (tak, to też kwestia ekonomiczna, choć czynniki obyczajowe mają tu zdecydowanie większe znaczenie).
Za to dzisiejszy Polak zdecydowanie oczekuje od "władzy":
- protekcjonizmu gospodarczego, w tym ochrony interesów polskich firm;
- zapewnienia co najmniej minimalnego bytu ekonomicznego, nawet jeśli są to po prostu wypłacane przez rząd pieniądze;
- godziwych emerytur;
- niskich ... cen;
- różnych dopłat, np. do nieekonomicznej produkcji rolnej;
- transferów ekonomicznych i logistycznych z "bogatych" miast na "biedną" prowincję.
W większości nie przeszkadza nam monopolizacja i upaństwowienie gospodarki, coś na kształt słów:
- A pal licho wolny rynek, ważne, aby była robota i pieniądze na życie!
W większości nie przeszkadzają nam też niekompetentni (bo, nie da się ukryć, tacy się też zdarzają) i czasem (to też się zdarza) wybierani z partyjnego klucza menedżerowie wielkich państwowych koncernów. Ot, cena za taki, a nie inny wybór polityczny, całkowicie możliwa do zapłacenia i tyle:
- A co nas to obchodzi? - powie niejeden Polak.
I szczerze mówiąc podobne postawy dominują ... w większości krajów Europy. To nie w Polsce, to w innych krajach nie tylko pojawiają się lecz - co istotniejsze - są realizowane m. in. takie pomysły, jak:
- ograniczenie rynku dla polskich firm transportowych;
- wypłata dochodu gwarantowanego;
- świadczenia społeczne dla niepracujących imigrantów.
Wybory polityczne Polaków potwierdzają stawiane przeze mnie od jakiegoś czasu tezy ... ekonomiczne. Kto nie wierzy, oto linki (od najstarszych do najnowszych):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz