"Protekcjonizm
to narzędzie polityki państwowej polegające na stwarzaniu barier i
utrudnień dla importu. Jak każde narzędzie może być używane
sensownie, lub nie."*
Obserwujemy postępujący proces repolonizacji banków, właśnie negocjowana jest między innymi transakcja nabycia pakietu kontrolnego Pekao SA przez należący do PZU Alior Bank. Uchwaliliśmy ustawę anty-wiatrakową i zdecydowanie stawiamy na polski węgiel. Nie kupimy francuskich caracali. Będziemy produkowali polskie eloktromobilne pojazdy. I tak dalej i tym podobnie.
Oczywiście każda z tych decyzji ma sens i uzasadnienie. Sprzedane lata temu banki są odpowiedzialne za aferę z opcjami walutowymi oraz aferę frankową. Z wiatraków zysk mieli głownie zagraniczni producenci. Cena jednostkowa caracala odpowiadała kosztom budowy całkiem ładnego i niemałego stadionu sportowego, czyli była absurdalna. Jeśli mamy w Polsce montownie, to dlaczego nie mielibyśmy zbudować własnych fabryk z zapleczem technologicznym? To przecież już zrobili na znacznie większą skalę Chińczycy. Ponadto cały świat robi się taki nieco narodowy i samolubny. Globalizacja staje się passe.
Jest tylko jeden problem. Większość podręczników do ekonomii zawiera twierdzenie, że "za protekcjonizm zawsze płaci konsument". Niestety. Płaci w cenie mleka, cukru, paliw, energii oraz płaci pogarszającą się jakością dostępnych produktów.
Jak to będzie wyglądało w Polsce? Zobaczymy. Być może, jeśli zarządowi takiej firmy, jak państwo, starczyłoby odwagi na obniżenie podatków jako następstwo transferów społecznych likwidujących biedę strukturalną, gospodarka jednak ruszyłaby z kopyta?
* http://maczetaockhama.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz