Wskaż różnice:
Puls Biznesu opisuje sprawę Tadeusza G., który wyłudzał od firm pieniądze w zamian za ... załatwienie dotacji (dofinansowania unijnego).
Tak sobie myślę, że takie coś jest możliwe tylko w KOMUNIZMIE. Bo w GOSPODARCE RYNKOWEJ przedsiębiorca po prostu bierze się do pracy, aby wytworzyć, sprzedać i zarobić na swój i swoich pracowników byt. Natomiast wszelkie dotacje, granty, dofinansowania są przejawem dzielenia dóbr przez urzędnika na zasadach określonych przez urzędnika - byt przedsiębiorcy nie zależy od własnej zaradności, tylko od tego, czy zna kogoś, kto z kolei zna kogoś, kto zna urzędnika, który wie co i jak napisać, aby dostać pieniądze za nic. To czysty KOMUNIZM! Tylko w takim systemie przedsiębiorca wierzy, że trzeba podpisać umowę z firmą, która ma dojścia, zamiast się wziąć do roboty.
Ale my już od lat żyjemy w KOMUNIZMIE. Bo tylko w KOMUNIZMIE:
- przedsiębiorstwa motoryzacyjne nie produkują samochodów, których chcą klienci (tanie mało palące diesle lub auta fabrycznie przerobione na gaz), lecz te, które nakazuje im produkować urzędnik (drogie samochody elektryczne);
- właściciele elektrowni nie budują kotłów o najwyższym współczynniku wydajności energetycznej, lecz te, które są skorelowane z zieloną ideologią;
- buduje się w miastach trakty nie dla przeważającej liczby mieszkańców (drogi dla samochodów), lecz dla wąskiej garstki miłośników dwóch kółek (ścieżki rowerowe);
- buduje się liczne biurowce (Katowice), a potencjalnym pracownikom każe się do nich dojechać z centrów przesiadkowych (brak parkingów przy lub pod tymi biurowcami);
- kluby sportowe nie szukają sponsorów wśród mogących rozreklamować swoje produkty firm prywatnych, lecz odwołują się do zasobności portfela państwa (stadiony) lub samorządów (stadiony i utrzymanie klubów) lub spółek państwowych.
Takich przykładów mógłbym przytoczyć o wiele więcej. Nasza gospodarka jest teoretycznie i oficjalnie rynkowa, ale tak naprawdę to mentalnie tkwimy coraz głębiej w komunie!
Znajdź różnice:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz