Trwa świetny sezon dla biznesu narciarskiego:
- Udało się naśnieżyć trasy na "dodatkowe ferie" między świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem.
- Były świetne warunki podczas świąt prawosławnych.
- Posypało nieźle przed feriami śląskimi, co oznacza, że prawdziwi narciarze mieli wreszcie gdzie i jak jeździć, bo uruchomiono nawet czarne nienaśnieżane trasy.
-Zamroziło przed feriami małopolskimi. Teraz wszyscy mieszkańcy stołecznego miasta Krakowa mogą się spotkać na niebieskiej trasie w Białce, oczywiście po odstaniu tych 30 minut na wjazd.
-A przed feriami warszawskimi, to może i nawet być ... odwilż. To i tak bez znaczenia. Oni i tak w komplecie pojadą swoimi beemami lansować się w Zakopanem (gdzie już prawie nie ma nart) i na Krupówkach (gdzie spotkają wszystkim znajomych z telewizji i biura). I wykupią wszystkie ciuchy w Zakopanem w cenach dwa razy wyższych, niż w Arkadii. Ale kto bogatemu zabroni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz