Podobno naczelnik naszego państwa nie lubi jeździć prywatnie za granicę. To bardzo patriotyczna i - wbrew pozorom - często spotykana postawa. Znam wiele osób, które nigdy nie pojechałyby na przykład latem do Grecji - zamiast do Łeby, a zimą w Alpy - zamiast w Beskidy. I tutaj - znów wbrew pozorom - wcale o tych wyborach nie decyduje cena. Po prostu większość z tych ludzi uważa Polskę za najpiękniejsze miejsce na ziemi i ... nie chce sobie psuć tej wyrobionej na sztywno opinii. Stąd zresztą biorą się tak niedorzeczne stereotypowe nazwy, jak "ZAKOPANE - ZIMOWA STOLICA POLSKI".
Bardzo cenię sobie taką postawę, choć osobiście wolę jednak coś więcej zobaczyć, czyli po prostu - jak w pokerze - sprawdzić. Weźmy na tapetę to Zakopane. Zimowa stolica? Może jeszcze kurort narciarski? Wolne żarty! Butorowy zamknięty od dekad, Gubałówka od lat, Nosal od niedawna, a na Kasprowy wwozi nas kolejka o przepustowości ... 360 osób na godzinę. Nie zmienia to narracji "patriotów". Może i dobrze zresztą.
W ogóle to nie mam się co czepiać patriotycznych turystów, skoro sam mam tak samo z ... piłką nożną. Jestem fanem naszej ligi. A ponieważ czuję ryzyko ujawnienia, można nawet powiedzieć, że pewnego rodzaju strach przed prawdą, wolę nie sprawdzać, czy w innych ligach nie grają lepiej. I w razie czego nie oglądam tego zagranicznego badziewia. Real - Barcelona? To nie dla mnie. Wolę mecz Niecieczy z Arką. BVB - Schalke? To samo. Wolę mecz Ruchu z Pogonią. MU - Arsenal... już wiecie.
Problem stanowią tylko ... europejskie puchary. Ale tu kolejne wtorkowe, środowe i czwartkowe eurolania tłumaczę sobie tym, że nasi wspaniali piłkarze nie są przyzwyczajeni do gry w środku tygodnia. Ponadto te wysokiej klasy weekendowe mecze ligowe zabierają im tyle sił, że nie dają potem rady dużo słabszym rywalom europejskim. Ot, tak, drobny koszt wysokiego poziomu naszej ligi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz