Spór o program Benzyna plus unaocznił nam podstawowy problem z systemem prawnym w Polsce. Konkretnie - ze stałością prawa. Otóż jednego dnia program był podobno zaklepany, następnego dnia go odwołano. A rzecz przecież dotyczy sprawy niebagatelnej: podatków. Jeśli miałbym być inwestorem w Polsce, oczekiwałbym, aby państwo miało pewną przewidywalną politykę fiskalną, niezmienną przez lata. Przez wiele lat, szczerze mówiąc. Bo inaczej rano zainwestuję w elektrownie wiatrowe/ produkcję samochodów/ deweloperkę/ usługi edukacyjne/ budowę aquaparków/ niepotrzebne skreślić, a wieczorem celowo lub bezwiednie rząd mi tę inwestycję obłoży jakimś nowym podatkiem lub podniesie stawki dotychczas obowiązujące. Biznes lubi przewidywalność i może uznać ryzyko za zbyt wielkie.
Z punktu widzenia stałości prawa nie wzrusza mnie natomiast spór ustrojowy o te sądy, czy nawet sądy wysokie. W końcu, jeśli nawet założymy, że w Polsce zostanie wdrożona jakaś dyktatura, to chyba ... dobrze. Bo dyktator będzie wiedział, czego chce i nie będzie co tydzień zmieniał prawa dla inwestorów. Dzięki temu może inwestycje prywatne (bo na razie w Polsce inwestuje bezpośrednio lub pośrednio - przez firmy kontrolowane - praktycznie tylko państwo) wreszcie ruszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz