Rano na narty, wieczorem na plażę. Czy to możliwe? Tak! I to w stosunkowo nieodległej Hiszpanii. Konkretnie w Granadzie. Leżącej u stóp wybryku natury. U stóp małych obszarowo i samotnych gór Sierra Nevada. Gór z najwyższym szczytem Hiszpanii, no prawie najwyższym (choć prawie czyni pewną różnicę). Mulhacen liczy 3479 mnpm i jest najwyższy. W kontynentalnej Hiszpanii. Jest wyższy od Pico Aneto (3404 mnpm) i innych szczytów w Pirenejach. I zaprasza na narty:
Ale jednak Mulhacen nie jest najwyższym szczytem całej Hiszpanii. Bo ten zaszczyt przypada tworzącemu Teneryfę na Wyspach Kanaryjskich Teide. Liczy on 3718 mnpm.
Ale do rzeczy. Rano na narty, wieczorem na plażę. A przy okazji Alhambra. Zabytek Maurów. Mało kto wie, że Maurowie (pochodzący z terenów dzisiejszej Algierii i Maroka) tysiąc lat temu władali niemal całym półwyspem, a ówczesne ziemie hiszpańskie były emiratem. Były muzułmańskie, nawet bardziej niż współczesne Niemcy i Francja:
Dziś (chyba słusznie) obawiamy się ponownej ekspansji wiernych Proroka, ale trzeba przyznać, że na Półwyspie Iberyjskim pozostawili oni po sobie trochę unikatowych zabytków. A już leżący w pięknej Granadzie zespół pałacowy Alhambra to perła wśród nich:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz