Najpierw miasto wyłożyło 18 mln zł, które potem rozpłynęły się we mgle. Potem nowi inwestorzy wyłożyłi na akcje i pojawiające się z każdej strony nagle ujawniane długi 12 mln zł. W tym na znalezioną kartkę papieru z ... premiami. I nie wzmocniono drużyny, a miasto nagle i niespodziewane blokuje potrzebne i obiecane wcześniej (w końcu też jest akcjonariuszem spółki) drobne w całej skali 2 mln zł. I drużyna jest na autostradzie do trzeciej klasy rozgrywkowej, w której prawdopodobnie wyląduje w przyszłym sezonie.
Nie da się uciec od refleksji, że gdyby te 30 mln zł łącznie załadowano 2 lata temu nie w ratowanie zadłużonej spółki, lecz w budowę nowej drużyny od IV ligi, za chwilę po dwóch awansach znalazłaby się ona... w tym samym miejscu, tj. w II lidze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz