Jedzenie. Inaczej niż w Polsce (str. 121-135)
"Porażająca większość Włochów, bo aż dziewięćdziesiąt procent (...) lubi i stawia na pierwszym miejscu kuchnię włoską. Co tłumaczy tak przykry dla niektórych gastronomicznych kosmopolitów niedostatek w tym kraju restauracji etnicznych - sushi, kebabów, dań francuskich. Pięćdziesiąt trzy procent Włochów woli kupować wyroby lokalne, aż czterech na sześciu nie weszło nigdy do restauracji oferującej kuchnię inną niż włoska.
(...)
Kuchnia to dobro narodowe i ulubiony temat rozmów - wszyscy opowiadają o tym, co zjedli, jedzą lub zjedzą.
(...)
Gdy w niektórych krajach gotujący mężczyźni postrzegani są nieraz jako dziwacy, tutaj na kuchni zna się - i nie ukrywa tego - każdy.
(...)
Tematy kulinarne poruszane są w kościele i parlamencie, pociągu i biurze, to przecież sprawa równie ważna jak polityka i piłka nożna.
(...)
Cały sześćdziesięciomilionowy kraj wymienia się przepisami.
(...)
Dla jedzenia zrobi się wszystko, no może prawie wszystko. Odległość nie stanowi wielkiego problemu. Wieczorne wypady "na rybkę" z Bolonii nad Adriatyk nikogo nie dziwią.
(...)
Gastronomiczna stałość Włochów jest zadziwiająca. Kiedy raz pokochają, pozostają wierni. Bardziej lodziarni, niż kobiecie, ale to już inna kwestia.
(...)
Kraj kulinarnie idealny ma jednak swoje minusy. Dla cudzoziemców jest nim przede wszystkim ... brak tolerancji. (...) Włochy to kraina gastronomicznych talibów. W kuchni i restauracji obowiązuje dyktatura. Tradycja ściśle określa co można jeść, kiedy i z czym. Ktoś, kto postąpi inaczej, zostanie uznany za cudzoziemca. Czytaj: osobę upośledzoną kulinarnie; nieznającą włoskiej kuchni i włoskiego (czyli najlepszego z możliwych) stylu życia.
(...)
Makaron, nawet ten najdłuższy, jemy tylko widelcem. Pomaganie sobie łyżką to wymysł diabła (niemieckiego) i dowód na naszą stołową ignorancję. Jeśli jednak chcemy do końca czerpać przyjemność z dań, to nic nam w tym, na szczęście, przeszkodzić nie może. Wycieranie chlebem resztek sosu z talerza świadczy bowiem o nas jak najlepiej."
Sycylijskie lenistwo (str. 25)
"Na Sycylii nie ma znaczenia, czy robi się źle, czy dobrze: grzech, którego my, Sycylijczycy, nie wybaczamy nigdy, to po prostu to, że w ogóle coś się robi.
(...)
Co najmniej od dwudziestu pięciu wieków nosimy na barkach ciężar obcych nam cywilizacji. Wszystkie one pochodziły z zewnątrz, żadna nie była przez nas poczęta, żadnej nie daliśmy własnej nazwy; (...) od dwóch tysięcy pięciuset lat jesteśmy kolonią."
Reszta w książce Brzozowskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz