"Jesteśmy ofiarami oszustw instytucji finansowych w tym banków, które podstępnie i bezprawnie pozbawiły nas oszczędności. Pracownicy banków oraz innych instytucji pośredniczących w sprzedaży obligacji spółki GetBack, dla osiągnięcia korzyści majątkowej własnej i swojego pracodawcy/mocodawcy, w niezgodny z prawem sposób oferowali i sprzedawali obligacje spółki GetBack S.A. Łączna liczba poszkodowanych w aferze to ponad 9 tys. osób fizycznych w całym kraju – czytamy w liście Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack do Marcina Warchoła, wiceministra sprawiedliwości."
Czy rząd powinien się zajmować pomocą poszkodowanym w tej aferze? Czy rząd w ogóle powinien ingerować w złe decyzje inwestycyjne firm i społeczeństwa? Teoretycznie nie, ale... Co ale? Ale jeśli afera dotyczy okiwania inwestorów na 3 mld zł, problem - jakby od tego nie uciekało - ma też państwo.
Czy państwo powinno pomóc ofiarom bezpośrednio? Wydaje się, że nie. Za to państwo powinno stworzyć mechanizmy pozwalające postawić oszustów w gorszej sytuacji prawnej, niż oszukanych. Ponadto państwo powinno wprowadzić mechanizmy utrudniające działanie oszustów w przyszłości (dobre prawo).
Państwo nie może natomiast zrekompensować strat klientom Getbacku. W końcu mieliśmy do czynienia z wtopą na obligacjach korporacyjnych - czyli pożyczkach wobec spółek prawa handlowego. A spółki prawa handlowego nieustannie bankrutują. Jeśli natomiast państwo pomogłoby ofiarom GetBacku, wówczas po pomoc
materialną mógłby się zgłosić chyba każdy inwestor, który stracił na
giełdzie. A straciło doprawdy wielu. W końcu giełda to hazard. Wówczas mogłoby stać się tak, że po pomoc państwa przyjdą także nałogowi hazardziści, ci - co stracili małą kasę na automatach oraz ci - co stracili wielką kasę w kasynach. Czy państwo powinno rekompensować straty bywalcom kasyn? Wolne żarty. No właśnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz