Kiedy okazuje się, że prezes spółki zależnej od skarbu państwa zarobił rocznie trzy miliony złotych, opinia publiczna trzęsie się z oburzenia. A partia rządząca zareagowała wprowadzając przepisy ograniczające "rozpasanie". Ciekawostkę stanowi fakt, że oficjalne trzy bańki dla niejakiego Jędrzejczyka opinia publiczna puszcza bez większego komentarza. A przecież na przykład prezes Jagiełło, który w 2016 roku wg raportu PKO BP skasował wspomniane 3 banki (dokładnie 3 029 tys. zł) musiał się najpierw trochę pouczyć. Według cioci Wikipedii skończył nawet jakiegoś em-bi-eja. Chyba ma też określone kwalifikacje, jeśli w l.2012, 2014, 2015 "został wyróżniony w konkursie „TOP 20 Najlepsi Menedżerowie w Polskiej Gospodarce"" (cytat).
W ślad za tymi faktami przeprowadziłem sam ze sobą określony dialog:
-Czy porównywanie prezesa Jagiełły z piłkarzem Jędrzejczykiem jest zasadne?
-Ależ oczywiście, że tak!
-Ale przecież mamy do czynienia z porównaniem osoby zarządzającej jednym z największych w Polsce banków z gościem jako-tako kopiącym okrągły przedmiot!
-No i co z tego?
-Jak to, co z tego?
-To przecież oczywiste. Prezes Jagiełło musiał męczyć się w ławkach, czytać te uczelniane "półkowniki" i zdawać te trudne egzaminy z jednego podstawowego powodu. Tym powodem był brak wystarczającego talentu sportowego. Przecież on, jak i ty, i jak każdy inny młody chłopak, chciał zostać piłkarzem. Nie był wystarczająco dobry na boisku, więc tak trochę zastępczo, został prezesem banku. Nie spełnił swoich marzeń, choć coś tam osiągnął. Ale dużo mniej, niż Jędza, któremu udało się nawet parę razy zagrać w reprezentacji.
-Bredzisz. Prezes banku to naprawdę budząca szacunek fucha.
-No tak. Ale każdy Polak wie, kto jest trenerem reprezentacji Polski. Wątpię z kolei, czy badanie na przykładowej grupie respondentów przyniosłoby znaczący odsetek takich, którzy wiedzą, jakie imię i nazwisko ma na przykład prezes Aliora. Szczerze mówiąc, sam nie wiem. Muszę sprawdzić u wujka Google'a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz