Młode pokolenie nie rozróżnia pracy od zabawy |
Tu powinniśmy z naszego polskiego punktu widzenia dodać też regionalną (ale jakże istotną) informację uzupełniającą: "czyli te, które nie pamiętają czasów komuny".
Czytamy w artykule:
"Potwierdza to raport EY [firma doradcza Enrst&Young - tłum. MS]. (...) Według niego ponad 60 proc. nastolatków chce założyć własny start-up. Wprawdzie 71 proc. [z nich] zdaje sobie sprawę, że ich pierwsza firma najpewniej upadnie, ale już teraz wie, że nie będzie to porażka, tylko nauka biznesu."
Komentując to można tylko wznieść wzrok do nieba:
- Droga młodzieży! Jak w Polsce wasza pierwsza firma upadnie, to nigdy nie założycie drugiej. Nie będzie to tylko porażka, to będzie wasz dług na całe życie - ścigany przez US, ZUS oraz innych wierzycieli.
I dalej:
"Pokolenie Z to również generacja najbardziej zaawansowana technologicznie. Aż 75 proc. jego przedstawicieli [czyli nie wszyscy] najchętniej używa smartfonów jako podstawowego urządzenia. Zetki to osoby wielozadaniowe - każdego dnia spędzają przeciętnie 5,2 przy ekranach urządzeń."
Tu nasuwa się kolejna refleksja:
- Droga młodzieży! Wystarczy, że wyłączymy wam wi-fi albo sieć komórkową i was mamy. Nie skomunikujecie się, nie zrzeszycie, nie zbuntujecie, ani niczego innego nie będziecie w stanie zrobić.
I jeszcze dalej:
"Dlatego tak istotne jest, aby bank [lub wstaw dowolną instytucję] wspierał ich we wszystkich najważniejszych momentach życia - od otrzymania dowodu osobistego, prawa jazdy, przez studia, po założenie rodziny."
No cóż! To bardzo wygodne mieć do czynienia z dorosłymi o psychice dzieci. Bo - przepraszam za dosadność - do jasnej ciasnej: mamy do czynienia z ludźmi dorosłymi. Ktoś, kto ma dowód osobisty i ukończone 18 lat jest osobą dorosłą w świetle prawa. Dodam więcej: z osobą, która ma ukończone 15 lat seks jest dozwolony, pod warunkiem, że jest dobrowolny. Czyli co? Mogą się [cenzura], a do odbioru prawa jazdy potrzebują ... wsparcia. Może jeszcze kłótnie narzeczonej z narzeczonym trzeba rozstrzygnąć? To absurd jeszcze większego kalibru, niż "ustawa drożdżówkowa" w szkołach.
I jeszcze dalej:
"Kolejnym wyzwaniem dla banków jest mniejsza lojalność młodego pokolenia wobec marek niż w przypadku poprzednich pokoleń"To bardzo oględne słowa. Tu nie chodzi o mniejszą lojalność: tu biega o kompletny brak lojalności. Ale założenie, że dealujący z nimi przedsiębiorcy, pracodawcy lub klienci niczego się nie nauczą i po prostu dadzą się robić na szaro, jest chyba zbyt naiwne. Nauczą się, nauczą, zobaczycie! Jak Kuba Bogu, tak Bóg Fidelowi!
I na koniec najciekawsze o postawach na linii przedsiębiorca - pracownik Z:
"Młodzi (...) stają się bardziej wymagający. (...) Nie czują się petentami, stawiają warunki i mają wysokie oczekiwania."Tu zupełnie nie rozumiem podejścia autora artykułu i firmy badawczej. Wszyscy skupili się na jednej kwestii: Jak dostosować rzeczywistość do oczekiwań pokolenia Z? Praca ma się stać zabawą? I zapomnieli o innym pytaniu: Co ma zrobić pokolenie Z, aby się dostosować do rzeczywistości? I mam dla przedstawicieli tego pokolenia dorosłych dzieci złe wieści. Rzeczywistość wcale wam nie chce ulec. To my, starsi, lepiej (bo w trudniejszych czasach) wykształceni, lepiej (bo przeżyliśmy trudne czasy) zmotywowani i posiadający niebagatelne doświadczenie i umiejętności kształtujemy tę rzeczywistość. I wcale nie mamy zamiaru wam, lekkoduchom, zejść z drogi. Będziecie musieli się jeszcze wiele nauczyć, zanim z nami wygracie. Na razie, i raczej w przyszłości, to my będziemy górą. To przed wami trudna walka. A my w razie zagrożenia ... wyłączymy wam "internety". I co nam zrobicie?
"Pokolenie wymaga specyficznej motywacji w pracy: jeszcze większej koncentracji na perspektywach rozwojowych (...). Pracodawcy, którzy będą w stanie wykorzystać jego kreatywność i nowatorskie podejście, wygrają wyścig o najbardziej utalentowane jednostki."
Moim zdaniem błędem jest przyjęcie z góry założenia naszej uległości i dostosowania wobec całego pokolenia niewychowanej (bo właśnie o kompletnym braku wychowania i braku wpajania pewnych zasad przez rodziców tu mówimy) młodzieży - przynajmniej tej niewychowanej jej części, bo nie każdego to dotyczy. Zamiast im ulegać, powinniśmy ich wychować. Postawić im trudne warunki, zmusić do pewnego wysiłku, aby zarobili na chleb i utrzymanie rodziny, no i wówczas ... pewnie będą z nich "ludzie". Praca ma się stać zabawą? Nie, praca to nie zabawa. To trud, pot i łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz