Przemyśl,
15.09.2011
Wiedza o podstawowych
aspektach ekonomicznych w procesie podejmowania decyzji biznesowych
J
|
estem
doradcą ekonomicznym i wykładowcą. Jestem więc człowiekiem dysponującym
przeglądem życia gospodarczego w Polsce w dość szerokim zakresie dzięki
doświadczeniom ze współpracy z Klientami oraz Słuchaczami. Mam okazję
przyglądnąć się, jaki jest stopień zaawansowania w zakresie wdrożeń i
wykorzystania nowoczesnych narzędzi zarządzania ekonomicznego
przedsiębiorstwem. Mam okazję też badać znajomość zarówno podstawowych jak i
bardziej wyspecyfikowanych zagadnień ekonomicznych wśród biznesmenów i
menadżerów w polskim biznesie. I jak to wygląda? Posłużmy się kilkoma scenkami
rodzajowymi z życia biznesowego.
Scenka 1: rozmowa z inwestorem kapitałowym
-Dzień
dobry, oczekiwalibyśmy pomocy w zakresie restrukturyzacji przedsiębiorstwa,
które kupiliśmy pół roku temu.
-A
cóż się dzieje takiego negatywnego?
-No,
kluczowe osoby odeszły z pracy, wyniki lecą na łeb i szyję, kontrahenci
domagają się zapłaty, konta mamy zablokowane.
-Świetnie,
a dlaczego Państwo zainwestowali w ten zakład?
-Uznaliśmy
to za świetną okazję biznesową, kupić dzisiaj zakład za taką cenę to naprawdę
jak promocja.
-A
ile Państwo zapłacili?
-No,
dwadzieścia trzy i pół miliona.
-A
dlaczego akurat tyle?
-No, przecież sprzedający przedstawił niezależną
wycenę na taką właśnie kwotę.
Scenka
2: plan inwestycyjny
-Otrzymałem
od Państwa plan gospodarczy na rok do przodu zgodnie z założeniami, dziękuję
serdecznie, chciałbym jednakże porozmawiać jeszcze o pewnych kwestiach,
szczególnie interesuje mnie plan inwestycyjny.
-A
o co chodzi?
-Chciałbym
się upewnić, że wszystkie elementy zostały uwzględnione.
-Ależ
z pewnością tak jest, Pani Marta zrobiła zapotrzebowanie na narzędzia, Pan
Józef przewidział wszystkie remonty, kupimy też ten samochód, o którym
mówiliśmy.
-Świetnie,
świetnie, a to.. za oknem?
-Ma
Pan na myśli…?
-Mam
na myśli tę wielką halę produkcyjną, która powstaje za oknem. Proszę mi
powiedzieć, w którym miejscu w tym planie znajduje się ten element?
-No…
nie ma…tego…nie uwzględniliśmy.
Scenki
te uświadamiają dwa istotne problemy, które opiszę dalej.
Pierwszy dotyczy
typowego inżyniera, który wierzy w to, iż ekonomia to coś podobnego do
matematyki gdzie dwa plus dwa równa się cztery i istnieje prawda absolutna w
postaci np. wyniku analizy, czy realnej wyceny przedsiębiorstwa. Tymczasem tak
nie jest. Nie istnieje niestety coś takiego jak „prawdziwa wartość
przedsiębiorstwa” pod którą ktoś się podpisał i bierze za to odpowiedzialność.
Przedsiębiorstwo można wycenić wieloma metodami, skrajnie różniącymi się między
sobą doborem narzędzi, podejściem i celem wyceny. Ponadto przy wycenach
znacząca jest kwestia założeń. Ekspert, który sporządził wycenę na zlecenie
sprzedającego po prostu przyjął pewne założenia i dobrał metodę i ta wycena
jest prawdziwa tylko w tych warunkach i tylko wówczas, jeżeli wszystkie założenia
się potwierdzą, co pewnie nigdy nie będzie miało miejsca, ponieważ w życiu nie
ma modeli idealnych.
Wniosek
jest następujący: nie da się niestety podejmować decyzji biznesowych bez
elementarnej wiedzy dotyczącej kuchni sporządzanych analiz i wycen. Jeśli
zlecimy analitykowi jakąś pracę dotyczącą obliczenia rentowności potencjalnego
projektu, to efekt będzie taki, jakie przyjmie on założenia i jaką dobierze
metodologię oceny. Musimy więc wgryźć się w istotę jego pracy i poznać
przynajmniej podstawowe kwestie z tematyką związane. Jeżeli uwierzymy w
niezawisłość ocen i w to, że mamy do czynienia z ekspertem, który tak jak my dajmy
na to na obróbce precyzyjnej, zna się na zagadnieniach ekonomicznych to
zostaniemy po prostu zrobieni na szaro. Co więcej, nie udowodnimy naszemu
„ekspertowi” że się pomylił, on bowiem przyjął pewne parametry, które się nie
sprawdziły z przyczyn zawsze obiektywnych. Nie mamy więc innego wyjścia, niż
głębsze poznanie od kuchni metod sporządzania analiz ekonomicznych i po fakcie
pokierowanie ekspertami w ten sposób, aby dobierali parametry zgodnie z celem
analiz i naszymi oczekiwaniami.
Istnieje
jeszcze jeden fakt, który pogłębia naszą niechęć i przepaść w kontaktach z
ekonomistami. To zmiany w sposobach ewidencji zdarzeń w rachunkowości w wyniku
upodobniania się polskiej rachunkowości do zasad obowiązujących w tak zwanych
standardach międzynarodowych. Dzisiejsza rachunkowość zaczyna się wymykać
prostemu widzeniu świata gospodarczego i coraz więcej jest w niej elementów mało
zrozumiałych wynikających z doszacowania, rezerw, wycen, itp. a coraz mniej
zrozumiałych w postaci sprzedaży i kosztów. Menadżer, który zaniecha poszerzenia
swojej wiedzy w tym zakresie, będzie pewnie co miesiąc, a już na pewno na
koniec roku zaskakiwany przez własną księgową i przez efekt prac i zalecenia
biegłego rewidenta. I za nic nie będzie mógł zrozumieć dlaczego wynik został
ustalony na zupełnie innym poziomie niż oczekiwał, pomimo iż rok był przecież
bardzo dobry, sprzedaż niezła a program restrukturyzacji kosztów przyniósł
efekty. I dlaczego ten aktuariusz upiera się, iż trzeba dowiązać tak potężną
rezerwę na urlopy i świadczenia pracownicze?
Druga
scenka uświadamia inne bardzo ciekawe zjawisko. Stopień wdrożenia w polskich
przedsiębiorstwach nowoczesnych narzędzi zarządzania ekonomicznego nie jest
zbyt wysoki. Jednakże zdarzają się przedsiębiorstwa, które najczęściej w wyniku
oczekiwań właściciela lub zarządów starają się wdrażać systemy, gdzie przed podjęciem kluczowych
decyzji robiony jest przegląd zasadności i analiza przydatności, w tym analiza
korzyści ekonomicznych. W omawianym przedsiębiorstwie wdrożono system
planowania, łącznie z planowaniem inwestycji.
Tylko jak prawie zawsze bywa w takich wypadkach,
system okazał się kompleksowy… inaczej. Kompleksowy, ale bez tak wielkich
rzeczy, jak absorbujący niemal całe przedsiębiorstwo proces budowy hali.
Znaleziono osoby odpowiedzialne za wszystkie elementy, oprócz tego
najistotniejszego. I niestety z moich obserwacji wynika, że tak jest … prawie
zawsze.
W innym dużym przedsiębiorstwie wdrożono system akceptacji i analiz zakupów i działał on między innymi w takich zakresach jak:
a) zamówienia
artykułów biurowych;
b) zamówienia
usług typu sprzątanie, catering;
c) zamówienia
talerzy, szafek, książek, itp.
Jednocześnie
w tym przedsiębiorstwie zakupiono oraz wdrożono nowy system informatyczny,
kosztujący jakieś kilkanaście milionów złotych bez żadnych analiz i z
pominięciem wszelkich wcześniej wdrożonych procedur. Po prostu temat był zbyt istotny dla przedsiębiorstwa, aby
poddać go procedurom i badaniu zasadności. Niestety po kilku latach można już
śmiało uznać, iż system się nie sprawdził, był zbyt drogi jak na możliwości
przedsiębiorstwa i rodzi tylko dodatkowe koszty a korzyści jak na razie… nie zauważono.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz