środa, 16 sierpnia 2017

Niespodziewany zwrot w preferencjach turystycznych rodaków. Polak potrafi liczyć i leci na zagraniczne wczasy

Wydawało się, że wszystko sprzyja najlepszemu od lat sezonowi turystycznemu w kraju. "Zamknęło się" wiele wcześniej popularnych kierunków. Polacy dostali potężny zastrzyk gotówki dzięki niskiemu bezrobociu oraz programowi Rodzina 500+ (podaż "dodrukowanego" pieniądza). Hotelarze zainwestowali w remonty i już liczyli przyszłe zyski. Tymczasem... Tymczasem niedawno mogliśmy przeczytać, że na wybrzeżu występuje potężne rozczarowanie ilością turystów. Tłumaczono to ... złą pogodą. Ale przecież w Polsce nigdy nie było tak, że dobra pogoda była pewna. Ludzie kupowali wczasy w Polsce i w pakiecie niezbyt ciepłe (a na środkowym wybrzeżu zazwyczaj po prostu zimne) morze oraz brali ze sobą swetry i przeciwdeszczówki. Jakby na to nie patrzeć, nie żyjemy w Grecji.

Z drugiej strony czytamy dziś w Dzienniku Zachodnim o lotnisku w Pyrzowicach:
"Ten sezon jest dla lotniska rekordowy. W lipcu po raz pierwszy z siatki połączeń skorzystało ponad 500 tys. pasażerów w skali miesiąca [pis. oryginalna]. W ciągu doby obsługiwanych jest nawet 19 tys. pasażerów, 150 startów i lądowań."

Skąd się ten pęd do "zagranicy" wziął. Dlaczego? Dlaczego właśnie teraz? Myślę, że odpowiedź jest prosta: polscy hotelarze tak wywindowali ceny, że przeciętny turysta zaczął liczyć. I doszedł do wniosku, że woli tańszą Turcję lub Grecję samolotem w pakiecie z ciepłym morzem, upalną pogodą, ale i z ryzykiem, niż droższą Polskę samochodem bez ryzyka, ale w pakiecie z ruletką pogodową i zimną wodą do kąpieli.

Podobne rozczarowanie "swoimi" turystami przeżyli parę lat temu Słowacy. Zainwestowali w ośrodki narciarskie w Tatrach. Ustalili w nich europejskie ceny. No i przyczynili się do masowego pędu bratysławskich narciarzy na pobliskie dla nich austriackie Alpy. Dziś każda kelnerka na Stulecku mówi po słowacku (czy czesku, jak kto woli, bo różnice w mowie są kosmetyczne).

Sorry, Winnetou, ale business is business!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz