"Grupa Lotos jest gotowa pokryć opłatę emisyjną, jaką proponuje Ministerstwo Energii w wysokości 80 zł od 1000 l w nowelizacji ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, wynika z wypowiedzi prezesa Marcina Jastrzębskiego.
"Opłata emisyjna jest tak znikoma, że mamy odwagę wziąć ją na siebie" - powiedział Jastrzębski podczas konferencji prasowej. Jego zdaniem, jednak jest za wcześnie na takie rozważania, gdyż ustawa jest na wczesnym etapie legislacji.
Wyniki grupy kapitałowej Lotos za bankier.pl |
Niniejszym stwierdzam, że ja bardzo cenię sobie odważnych menedżerów. W końcu godziwych pieniędzy raczej nie otrzymują oni przecież za "wykonywanie poleceń". Niestety jego odwaga, wierzę w to, że szczera, nie idzie w parze z prawami ekonomii. A te mówią, że w świecie biznesu nie ma "prezentów". W związku z tym prezes Jastrzębski ma wybór: buchnąć tę kasę klientom, albo swoim akcjonariuszom. Innej opcji niestety nie ma. A głównym akcjonariuszem Lotosu jest pośrednio państwo. W związku z czym buchnięcie tej kasy akcjonariuszom byłoby, przynajmniej w ponad 50 proc., przelaniem z jednej kieszeni do drugiej, ale należącej do tego samego właściciela. Oczywiście w całej tej zabawie nie chodzi tylko o to, lecz o numer już drzewiej przećwiczony przez rząd Tuska. Czyli wprowadzenie parapodatku na dobrze zarabiające, ale notowane na giełdzie firmy, vide "podatek od KGHM-u" wprowadzony w 2012 r. W ten sposób można zamiast wypłaty dywidendy, co wiązałoby się z doprawdy trudną do akceptacji decyzją o jej przeznaczeniu także dla mniejszościowych akcjonariuszy, puścić kasę bezpośrednio do właściwej skrzynki. Doprawdy, nie spodziewałem się takiego użycia kserokopiarki po ekipie tak krytykującej poprzedników za swoje pomysły.
A dla prezesa Jastrzębskiego mam mały pomysł racjonalizatorski:
- Panie Prezesie! Jeśli, jak Pan sam twierdzi, nie potrzebuje Pan tej kasy, niech Pan już dziś obniży ceny swoich produktów (czyli benzyny i oleju napędowego) dokładnie o 8 gr na litrze! My, klienci, na pewno będziemy wdzięczni.
W tle rodzi się jeszcze jedna refleksja: w społeczeństwie, nawet wśród ludzi na wysokich stanowiskach, bardzo mocna jest wiara w to, że pieniądze się biorą z drukarki, a ceny są ustalane w jakimś urzędzie. Oczywiście taka gospodarka już funkcjonowała w historii. Była to gospodarka krajów socjalistycznych. Niestety, mam dla wierzących w teorię drukarki i urzędu złą wiadomość. Otóż gospodarka socjalistyczna padła z hukiem pod koniec lat 80. XX w. Padła z powodów ekonomicznych, nie politycznych. Po prostu ten system ... zbankrutował.
Wyklęty powstań ludu ziemi! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz