Wczoraj minęła praktycznie bez echa jedna z ciekawszych rocznic. Otóż 79 lat temu (dokładnie 16 marca 1939 roku) dokonał się rozbiór Czechosłowacji poprzez jego ostatni akt - utworzenie niemieckiego Protektoratu Czech i Moraw. W czasie między "Monachium" i marcem 1939 roku Czechosłowacja była sukcesywnie rozkawałkowywana wewnętrznie (Słowacy) i przez ościenne kraje, najpierw oficjalnie chcące chronić swoje mniejszości narodowe, potem już tylko używające argumentacji o "nieistniejącym już państwie".
- Co robił polski patriotyczny rząd w obliczu tak namacalnie zbliżającego się niebezpieczeństwa ze strony agresywnego państwa niemieckiego? - wypadałoby zapytać!
- Otóż polski patriotyczny rząd ... ramię w ramię z Hitlerem wziął udział w podziale łupów, zajmując w październiku 1938 roku Zaolzie! - brzmi odpowiedź.
Niestety rządzili Polską wówczas durnie, którzy kompletnie nie dostrzegali niebezpieczeństwa. Ci sami durnie kompletnie nie przewidzieli później niebezpieczeństwa kolejnego, czyli agresji ze strony ZSRR rozpoczętej 17 września 1939 roku. Trzeba trafu, że Stalin posłużył się wówczas podobną argumentacją do wcześniejszej dotyczącej rozbioru Czechosłowacji, że "państwo Polskie przestało istnieć"!
Znamienny jest znaleziony fragment artykułu sprzed paru lat z Newsweeka:
"W
końcowym rachunku wydawać by się mogło, że Józef Beck odniósł wielki
sukces, bo osiągnął wszystkie zamierzone cele. Jednak szef polskiego
MSZ, podobnie jak oficerowie kierujący „Dwójką”, zupełnie nie dostrzegł
rzeczy oczywistej dla Adolfa Hitlera. Niszcząc Czechosłowację, Niemcy
wdzierali się do Europy Środkowej z takim impetem, że ani Węgry, ani
Rumunia nie odważyły się już otwarcie wspierać Polski. Co gorsza,
Rzeczpospolita została po upadku Czech okrążona i stanęła przed wyborem:
ulec żądaniom Hitlera, godząc się na rolę państwa satelickiego, lub
zaryzykować wojnę i własną zagładę. Gdy rodziła się ta alternatywa,
minister Beck, szef „Dwójki” płk Pełczyński oraz ich współpracownicy z
takim zapałem kopali grób Czechosłowacji, że zupełnie nie zauważyli, że
przy okazji kopią mogiłę własnemu państwu."
A Kuryer Codzienny głosił radośnie 5 października 1938 roku:
"W nowej dzielnicy Polska otrzymuje ponadto wielkie huty żelazne, wielkie stalownie i fabryki metalurgiczne w Trzyńcu!"
Otrzymała, to fakt. Na kilka miesięcy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz