Ten artykuł nie odnosi się w żaden sposób do próby oceny zjawiska samej choroby nazwanej COVID-19. Nie kwestionuję istnienia choroby. Natomiast ma na celu analizę zasad ekonomicznych, w tym kwestii ryzyka, sprzedaży produktu pn. #szczepimy się. Celem autora nie jest też ocena jakości produktu i ryzyk z nim związanych, tylko ocena istoty zdarzenia ekonomicznego.
Preludium
"W sezonie 2019/2020 przeciw grypie zaszczepiło się zaledwie 4,12% Polaków, w sezonie poprzednim 3,9%. Najwyższy stan zaszczepienia odnotowano w przeszłości w Polsce w sezonie 2001/2002 – 10,57% populacji, natomiast w kolejnych sezonach zaobserwowano spadek odsetka populacji zaszczepionej przeciw grypie."
Taki jest naturalny odsetek chętnych do szczepień przeciw grypie i w domyśle – chorobom podobnym grypie.
Sprzedaż ryzyka? Pomysł nie do zrealizowania?
W takim razie co powinny zrobić koncerny farmaceutyczne, aby zwiększyć popyt na swoje produkty? Zapewne jakaś niespodziewana i zupełnie niezależna epidemia była, hmmm, pożądana. Wówczas społeczeństwa świata zażądałyby od swoich rządów natychmiastowego lekarstwa. Tyle, że co nagle, to po diable. Koncerny mocno ucierpiały reputacyjnie i – co istotniejsze – finansowo na powikłaniach poszczepiennych w Szwecji po poprzednim SARS-ie, bo tak się składa, że nikt poza Szwecją nie szczepił masowo. A może by tak sprzedać ryzyko? No tak, super, tyle, że to pomysł nie do zrealizowania. Nie do zrealizowania?
"Z zapewnień rządu wynika jednak, że weźmie on na siebie ewentualne skutki uboczne, jakie mogą wystąpić u zaszczepionych. W ciągu kilku dni resort zdrowia przedstawi projekt ustawy powołującej fundusz kompensacyjny dla osób, u których wystąpią niekorzystne odczyny poszczepienne (NOP)."
Istota transakcji biznesowej |
Efekt nowej epidemii
Natomiast efektem nowej epidemii jest – obok ruiny gospodarki i degradacji klasy średniej – znacząco wyższa chęć narodu do współpracy z koncernami farmaceutycznymi oraz do skorzystania z ich produktu. Otóż:
"Według najnowszego sondażu United Surveys dla Dziennika Gazety Prawnej i RMF FM, ze szczepionki chce skorzystać blisko 68 proc. Polaków. Z czego aż cztery na pięć osób, które mają co najmniej 70 lat. To bardzo ważna i dobra wiadomość. Im więcej osób zaszczepi się przeciw COVID-19, tym szybciej zostaną zniesione obostrzenia i wszyscy powrócimy do normalności."
Sama chęć narodu do zawarcia umowy kupna/sprzedaży z producentem szczepionki to jedno – mniej ważne. Istotniejsze jest to, że nasze pełnomocnictwo do dokonania transakcji zakupu wykupił sobie rząd i to on już nabył dla nas produkt:
"– Nie będziemy oszczędzać na walce z pandemią. Mamy zakontraktowane 60 mln dawek szczepionki, a na ten cel zostało zabudżetowane ok. 3 mld zł – zapowiedział premier Mateusz Morawiecki, przedstawiając Narodowy Program Szczepień."
Premier nie dodał, że nie będzie oszczędzał... naszych pieniędzy.
Przestroga Małgośki |
Niebywała kampania promocyjna
A w tle mamy do czynienia z niebywałą i niemającą precedensu kampanią promocyjną prowadzoną przez przedstawicieli handlowych koncernów farmaceutycznych, czyli – stwierdzam fakt z niesmakiem – przez demokratycznie wybrane rządy:
"Pod jaki numer zadzwonić, aby dowiedzieć się więcej o szczepionce?Swoje pytania możesz kierować, dzwoniąc pod numer 989.
Jeśli dzwonisz z zagranicy lub gdy Twój operator nie obsługuje numerów specjalnych, zadzwoń pod numer 22 62 62 989.
Ważne! Uzyskanie informacji możliwie jest w języku polskim, angielskim ukraińskim oraz rosyjskim.
stopka: gov.pl"
To kampania pozytywna, zwykła ulotka sprzedaży produktu. Ale – o czym już chyba wszyscy wiedzą – są też mniej subtelne metody sprzedaży:
"W wielu krajach toczy się dyskusja co do ograniczenia dostępu do różnych usług publicznych dla niezaszczepionych; my to też rozważamy, np. tylko zaszczepieni będą mieć uproszczony dostęp do pewnych świadczeń medycznych – powiedział w wywiadzie dla "Wprost" szef MZ Adam Niedzielski."
Ponadto warto zmobilizować niższy personel sprzedażowy:
"1 listopada 2020 r. minister zdrowia Adam Niedzielski za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że dodatek - 100 proc. wynagrodzenia otrzyma każdy wykonujący zawód medyczny, walczący z COVID-19 w szpitalu II i III poziomu."
Poparte to jest pełną dobrowolnością (jak to wygląda w rzeczywistości, wiedzą ludzie pracujący w pewnych sektorach publicznych):
"Dyrektor [pogotowia w Gorzowie Wlkp.] zapowiedział pracownikom kontraktowym, że nie będzie przedłużał z nimi umów (wygasających z końcem roku), jeśli się nie zaszczepią przeciw Covid-19. Jak tłumaczył, decyzję taką podjął po rozmowach z ludźmi, którzy pytali go, dlaczego mają pracować z osobami, które świadomie stwarzają zagrożenie dla nich i dla pacjentów."
Podsumowanie
Co dalej? Ano pewnie będą nam rujnować gospodarkę, zamykać nasze interesy, póki tego nie kupimy. Jest szansa, że nawet większość społeczeństwa wykaże... chęć zakupu. Nie, nie boimy się tak choroby (poza wcale nie taką wąską grupą ludzi starszych), mamy po prostu dość życia w matriksie.
I o to chodziło.
To koniec szkolenia pt.:
"Jak dobrze rozreklamować i sprzedać trudno zbywalny produkt"
Parafrazując Tocqueville'a:
"Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy... działa dla dobra obywateli"
Ciekaw też jestem, gdzie za dekadę będą pracowali ludzie zaangażowani tak czynnie w tę promocję?
Ciekaw też jestem, jak ocenimy dzisiejsze czasy za wskazaną dekadę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz