- Niebezpieczna? Naprawdę? A dlaczego tak sądzisz - zapytałem zdziwiony.
- No wiesz, idę sobie spokojnie po centrum, nucę sobie jakąś piosenkę, nagle ni stąd, ni zowąd, grupa agresywnych dresów zaczyna się do mnie dowalać. Na szczęście umiem szybko biegać.
- Niemożliwe! I ot tak, na ciebie...
- No, przecież mówię.
Zdziwiony podumałem, aż nagle mnie olśniło:
- A co śpiewałeś?
- No, y, taką popularną w całej Polsce piosenkę.
- A konkretnie?
- No wiesz, taką o ... Legii Warszawa.
- No i co się dziwisz!
Tak na serio, Warszawa jest równie niebezpiecznym dużym miastem, jak każde inne. Problem Warszawy polega na czymś innym. To, na standardy polskie, bardzo bogate miasto, z najwyższymi wynagrodzeniami i najwyższymi kosztami utrzymania, z niebotycznymi cenami nieruchomości, zatłoczone, zakorkowane, bez przestrzeni, brudne z powodu tego natłoku. Miejsc do spokoju i oddechu - brak. Warszawa to miasto urzędników (w sumie, jeśli liczyć rodziny, z pracy w sektorze administracji żyje tam grubo ponad sto tysięcy ludzi), studentów (grubo ponad dwieście tysięcy) oraz koproludków. Warszawa to miasto słoików, bo prawdziwych Warszawiaków wymordował w powstaniu syn Polaka - Bronisław Kamiński do spółki z Dirlewangerem. To miasto restauracji, przy czym dominują kuchnia wietnamska, chińska, włoska, czy turecka. Miejsc z kuchnią polską - brak. W Warszawie pracuje się od rana (przy czym ranek, to tak koło dziesiątej) do późnego wieczora. I w sumie nie ma się co temu dziwić. Bo największym problemem Warszawy jest to, że mamy do czynienia w ciasnym i zaludnionym miastem osadzonym na ... pustyni. Tak, tak, na pustyni interesujących rzeczy, bo:
- nad czyste jeziora warszawiacy mają 200 km (w korkach);
- w góry - 300 km;
- nad morze - 300 km.
Takie fanaberie, jak na Śląsku, gdzie można sobie po pracy wyskakiwać na wieczorne, narty nie są dla warszawiaków dostępne w ogóle. Oni po prostu po wielu dniach pracy bez przerwy negocjują tygodniowy urlop, po czym ... głupieją. Stąd seria wypadków w górach w czasie warszawskich ferii.
Reasumując, Warszawa to całkiem interesujące miejsce (do zwiedzania), jeśli przyjedzie się do niej na szkolenie lub na wycieczkę szkolną. Ale co do stałego mieszkania tam, jest to miejsce fatalne.
Polski kat W-wy Bronisław Kamiński. Zdjęcie pożyczone od cioci Wikipedii |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz