Jak donosi Fakt "Anna Kamińska, była żona Mariusza Antoniego Kamińskiego, jednego z byłych posłów PiS, wytacza ciężkie działa! Zdradzona kobieta chce, by w sejmowych ławach mogli zasiadać jedynie ci, którzy są w małżeńskim związku i nigdy nie zdradzili swojej byłej połówki..."
Przyznam, że to bardzo cenna inicjatywa. I ma nawet swoje uzasadnienie, moralne i ... patriotyczne. Jeżeli facet jest skłonny do zdradzana swojej małżonki, może być również na przykład skłonny do zdrady ojczyzny! Muszę jednak przyznać, że z wdrożeniem tej inicjatywy może być pewien problem, hmmm..., praktyczny. Jak bowiem będziemy weryfikowali, czy on/ona zdradzili swoją/jego żonę/męża?
Nie ma wielkiego problemu z tymi, którzy dostali orzeczenie rozwodu z ich własnej winy potwierdzonej w sądzie dowodami zdrady. Oni mają z urzędu przerąbane. Ale, przyznacie państwo, oficjalnie i urzędowo złapani to może być ułamek rzeczywistej populacji, która ma coś na sumieniu.
Pierwszym pomysłem jest więc oświadczenie żony/małżonka, że druga połówka prowadzi się moralnie. Ale wówczas który/a mąż/żona nie wpadłaby na pomysł, aby coś ugrać za złożenie oświadczenia:
- Wiesz, Krzysiu, co prawda robiłeś niecne rzeczy z tą twoją kochanką, ale ja o tym zapomnę i podpiszę ci oświadczenie, jak kupisz mi porszaka!
Pomysł zarzucamy.
W takim razie może właściwe będzie wystawianie zaświadczeń moralności przez miejscowe parafie? Kto bowiem, jeśli nie twoja parafia, wie o twoim życiu najwięcej? Tylko co z tymi, co nie należą do Kościoła? Jest ich niewielu, ale jednak są. Na przykład mieszkańcy Sosnowca. Wykluczamy Sosnowiec z sejmu, czy nie?
Niestety, pomysł - choć wydawał się dobry - zarzucamy!
To może samooświadczenie? "Niniejszym oświadczam, że nigdy...". Pomysł niezły, tylko nie w Polsce. Tu, jak wynika z oświadczeń składanych Poczcie Polskiej, tylko co trzecie gospodarstwo domowe ma telewizor, choć jakimś cudem mecze Polaków na EURO we Francji widzieli wszyscy.
Pomysł zarzucamy.
Sorry, pani Kamińska. Choć pani inicjatywa jest słuszna, muszę przyznać, że jest bardzo trudna w praktyce do wykonania. Po prostu idea mija się z życiem. Wiem, że na przykład panny młode do ślubu powinny przystępować jako dziewice, ale - jak wynika z badań jakiegoś seksuologa, o czym czytałem niedawno - w praktyce w Polsce takich przypadków jest ... 1%. Wiem, to skandaliczne, ale tak jest.
Droga pani Kamińska. Polityka jest sztuką osiągania celów i - może mi pani wierzyć - szlachetne cele są nośne politycznie, dopóki popiera je większość. Jeśli wyrzucimy z sejmu zdradzających żony, rozliczających delegacje samolotowe w niewłaściwy sposób, ludzi kłamiących sporadycznie, ludzi, którzy nigdy nie zaklęli, którzy nie modlą się co wieczór, itp., wówczas zostanie sam Prezes. A samotnie nie da się osiągać celów. Nadto Prezes nie ma żony. Sorry! Nie został nikt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz