Real-Bayern 4-2 po dogrywce. A w meczu dość spora porcja kontrowersji i błędów sędziowskich. Łącznie z tak banalnymi, jak brak rzutu rożnego po pięknej interwencji bramkarza oraz tak istotnymi, jak nieprawidłowo uznane bramki. Tak na oko chodzi o mniej więcej 4 z 6-ciu goli. Trochę dużo, jak na jeden mecz. Zanotowałem po jego zakończeniu następujące błędy:
- bramka samobójcza na 2-2 ze spalonego;
- bramka na 3-2 ze spalonego
oraz następujące kontrowersje (gdzie rozstrzygnięcia są mniej lub bardziej dyskusyjne):
- rzut karny i w efekcie bramka na 0-1;
- bramka na 4-2 na granicy spalonego;
- druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka dla Vidala.
Trzy ostatnie sytuacje kibice widzą różnie. Przy rzucie karnym obrońca trafił w piłkę, ale lekko zahaczył przeciwnika. Ja bym karnego nie dał. Przy bramce na 4-2 Ronaldo stał cały czas na spalonym, Marcelo czekał, aż się z nim zrówna z podaniem, ale chyba jednak zagrał za wcześnie. Kartka Vidalowi należała się, jak psu buda. Dywagacje ekspertów, że trafił w piłkę są bez znaczenia. Podobnie, jak dywagacje, czy trafił mocno lub słabo w przeciwnika. Kartka mu się należała za bardzo agresywne wejście wślizgiem.
W całej hecy jednak nawet pozorów obiektywizmu nie zachowali nasi komentatorzy ze stacji Canal+. Widzieli tylko krzywdę Bayernu w dogrywce, której przecież ... w ogóle nie powinno być, bo wcześniejsza bramka dla Bayernu też padła po spalonym. Panowie, proponuję trochę lodu na rozgrzane głowy!
A działaczy mam propozycję, aby nie bali się zacząć wykorzystywać techniki (obraz wideo) dla rozstrzygania kluczowych (naprawdę kluczowych) sytuacji boiskowych. Prawo po jednym zgłoszeniu dla gospodarzy, gości oraz sędziego w meczu i szlus. Maximum trzy minuty ekstra. A w sytuacjach nierozstrzygniętych powtórką (a takie, jak widać wyżej, też mogą się zdarzyć), rację przyznajemy sędziemu i jego pierwotnej decyzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz