Wiele było nieudanych prywatyzacji. Ale ta była szczególna. Miało być patriotycznie i lokalnie, a tu nagle jakiś egzotyczny fundusz przejął PKL, bo patriotyczne i lokalne gminy po prostu ... nie miały pieniędzy na kupno akcji, które zadeklarowały się objąć.
Potem niezadowolone patriotycznie nastawione państwo rzucało wszelkie możliwe kłody pod nogi nowemu "inwestorowi", koniecznie ujętemu w cudzysłów. W cudzysłów, gdyż tak naprawdę od momentu kupna akcji, nie poczynił on żadnej poważnej inwestycji. Aż wreszcie zdecydował się na krok nadzwyczaj rozsądny: odsprzedał akcje państwowej firmie.
Czy teraz coś nareszcie ruszy na Kasprowym, Gubałówce, Butorowym, w Szczawnicy, w Zawoi i na Żarze? Powinno być łatwiej, ale zobaczymy. Ciekawe też, jak skończy się (bo, że się skończy, nie ma wątpliwości) spór o służebność działek pod linami kolei na Kasprowy? Czy ośrodki PKLu dołączą do I ligi? Czy Zakopane odrodzi się narciarsko?
Pożyjemy, zobaczymy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz