"Na fabrykę baterii w Opolu Koreańczycy chcą: 70 mln euro grantu, działki za symboliczne euro i zwolnienia z opłaty odrolnieniowej - pisze wtorkowy "Puls Biznesu".(..)
Gazeta dotarła do pisma od Andrew Chunga, wiceprezesa działu baterii motoryzacyjnych LG Chem, do Krzysztofa Sengera, wiceprezesa Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH).
(...)
Jak pisze "PB", wiceprezes działu produkcji baterii samochodowych LG Chemu w punktach wylicza, potwierdzenia jakich informacji oczekuje od PAIH.
- Po pierwsze, maksymalnej wysokości grantu gotówkowego, nie niższego niż 4,9 proc. wartości inwestycji, czyli 70 mln euro - czytamy.
- "Jednocześnie proszą o potwierdzenie czy w budżecie Programu Wsparcia Inwestycji o Istotnym znaczeniu dla Gospodarki jest wystarczająco dużo pieniędzy" - informuje gazeta.
- Trzeci punkt dotyczy sprzedaży działki w Opolu-Wrzoskach za cenę niższą od rynkowej, "np. symboliczne 1 euro".
- Kolejna sprawa, to, według "PB", zwolnienie z opłaty odrolnieniowej.
- "W piątym punkcie LG Chem prosi o potwierdzenie, że oferta zachęt inwestycyjnych z Opola nie zostanie potraktowana jako pomoc publiczna. (...)
- Szósty punkt to prośba o ostateczną listę zachęt niestanowiących pomocy publicznej, które otrzyma LG Chem" - wylicza "PB"."
Po tym niech nikt mi nie mówi, że produkcją dziś rządzi wolny rynek. Na wolnym rynku bowiem jeśli kapitaliście opłaca się budować fabrykę, to ją buduje, a jeśli nie - to nie. Tu mamy do czynienia z teoretycznym curiosum, które nie używając zbyt górnolotnych słów można streścić tak:
— Jak nam zapłacicie, to zbudujemy u was fabrykę, a jak nie - to zbudujemy ją gdzieś indziej!
Nie znany jeszcze odniesienia do tych postulatów, ale przy okazji niech nikt mi nie mówi, że interesy na styku publiczno-prywatnym są nieopłacalne. Przy takim podejściu - bezwzględnie są, oczywiście dla strony prywatnej. To coś takiego, jak w klubach piłkarskich, gdzie zyski (np. ze sprzedaży zawodników, z transmisji, z biletów) są prywatne, a straty (np. konieczność dopłat i grantów do "słabo prosperujących" klubów) są zawsze problemem publicznym.
A jam kolejny raz schadenfreude w tej kwestii, że od lat widzę "odrzucenie" rynku przez społeczeństwo. Pisałem na ten temat wiele artykułów, między innymi ten:
oraz ten:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz