piątek, 12 marca 2021

Rasizm na polskich stokach. Biały Jar i Biały Krzyż do zamknięcia, Czarna Góra do rebrandingu. Trasy tylko czerwone

Nie sposób przejść obojętnie wobec tego, co się dzieje na świecie – już nie mówię w USA. Świat rozprawia się z różnymi nierównościami, a już w szczególności z rasizmem. Następuje ogólne burzenie pomników. W zasadzie każdy pomnik białego człowieka nadaje się do zburzenia – niczym swego czasu pomnik Koniewa w Krakowie. Trwa też walka z nazewnictwem, a rewolucja – jak zwykle – nie ma litości dla ofiar, czy to zasłużonych, czy przypadkowych.

Ja – niejako wyprzedzając fakty – postanowiłem się przyjrzeć rasizmowi na polskich stokach narciarskich. Wziąłem pod uwagę tak radykalne rasistowsko nazwy i wyrażenia, które zawierają w sobie słowa "biały" (jako wyraz dominacji białego człowieka) i "czarny" (jako wyraz poniżenia Afroamerykanów).

Przewinienie dyskwalifikujące – co jest białe?


Co jest białe? Tu winna jest cała zima, zwłaszcza tegoroczna. Sama zima jest bowiem rasistowska, bowiem dla podkreślenia dominacji białego człowieka sypnęła tej zimy obfitym śniegiem – niestety białym, i to białym jak śnieg. W dalszej perspektywie należy więc rozważyć likwidację wszystkiego, co wiąże się z zimą, a już na pewno wszelkich rozrywek: narty, sanki, łyżwy, lepienie bałwana. W krótkiej perspektywie należy natomiast wyeliminować zjawiska tak nierównościowe, że aż strach.

Przegląd internetów wskazuje jednoznacznie na winnego: stację Biały Jar w Karpaczu.

Tu wina jest tak ewidentna, że nie podlega negocjacji i nie będzie żadnego prawa łaski. Wprowadzenie rasistowskiego słowa "biały" do nazwy stacji dyskwalifikuje stację w całości, dyskwalifikuje pomysłodawców, właścicieli i w zasadzie... całą miejscowość, która tak dyskryminacyjną nazwę toleruje. Niniejszym oczekuję od stacji... samozamknięcia – de facto samolikwidacji, popartej dodatkowo hojnym datkiem na ruch Black Lives Matter. 

Dalszy przegląd internetów wskazuje... na jeszcze większych rasistów: stację Biały Krzyż. Winy pierwszego członu nazwy "biały" nie muszę tłumaczyć ponownie. Wina drugiego członu nazwy "krzyż" jest też oczywista: jest to symbol dominacji białego człowieka, dominacji mężczyzny nad kobietą, jest odpowiedzialny za niewolnictwo, rzeź Indian, i niską pensję pani Тимощук z Ukrainy, która sprząta po mężczyznach w pomieszczeniach zarządu w polskiej spółce Skarbu Państwa. Stacja Biały Krzyż będzie więc nie tylko zlikwidowana, teren zostanie zamieniony na pomnik Mike'a Tysona – jako symbolu cnót wszelakich.

Przewinienie do naprawy – co jest czarne?


Tu wina znów dotyczy całego narciarstwa jako dyscypliny, aczkolwiek... idzie ku poprawie. Trasy narciarskie są bowiem "niebieskie", "czerwone" oraz – aż wstyd przyznać – "czarne". W dodatku określenie "czarna trasa" oznacza trasę trudną, nieprzyjazną kobietom, już nie mówię Afroamerykanom, którzy zasadniczo raczej na nartach dobrze jeździć nie potrafią. 

Trzeba jednak przyznać, że polskie stacje wykazują się wyczuciem rasowym, i czarne trasy są ostatnio eliminowane (Bieńkula) lub w ogóle nie są otwierane (Golgota). Jest to wyraz pewnej odpowiedzialności, jednak na mapach nadal widnieją tak rasistowskie kolory, jak na tej:
Rozwiązania są dwa.
  • Rozwiązanie pierwsze – przemalowanie tras o kolorze czarnym na inną barwę, niebudzącą konotacji kpienia sobie z ruchu Black Lives Matter. Na przykład na kolor, hmmm, zielony.
  • Rozwiązanie drugie – oznaczenie wszystkich tras narciarskich bez wyjątku kolorem czerwonym. Kolor czerwony jest dobry, wiąże się bowiem intuicyjnie z walką ludzkości o prawa człowieka, z takimi bojownikami o te prawa, jak towarzysz Che Gevara, towarzysz Lenin, towarzysz Stalin, czy towarzyszka Wasilewska.

No dobra, będą trasy czerwone, czerwone i czerwone. Ale to jeszcze nie rozwiązuje problemów z nazewnictwem. Istnieją bowiem jeszcze stacje odstręczające klienta swoimi nazwami.
  • Winny – Czarna Góra pod Śnieżnikiem.

  • Winny – Czarny Groń niedaleko Andrychowa.

  • Wstyd przyznać, ale są też wyciągi narciarskie w... miejscowości Czarna Góra niedaleko Bukowiny Tatrzańskiej.
  • Nie ucieknie od odpowiedzialności też stacja na górze Czantoria w Ustroniu. Nazwa pochodzi bowiem od góry czartów, góry, gdzie palono czarownice, co było przejawem całkowitego rasizmu białego człowieka i... krzyża. Podobną winę ma stok pod... Łysą Górą w Beskidzie Małym oraz stoki o nazwie Palenica w Szczawnicy i znów (miasto otrzymuje tytuł rasisty roku) w Ustroniu.

Wszystkie te góry, stacje i miejscowości czeka rebranding – na nazwy neutralne pod względem rasistowskim. Czarna Góra stanie się Górą Grety (wiadomo, o którą Gretę chodzi), Czarny Groń – Górą im. Julii Brystygier (mimo, że sama biała, ona walczyła z białym człowiekiem i krzyżem za pomocą cenzury i innych narzędzi – skuteczniejszych), miejscowość Czarna Góra zmieni nazwę na Osadę Obamy, a Czantoria na Górę Tolerancji. 

Ale to tylko zmiany tymczasowe. Docelowo narciarstwo i zima – jako rasistowskie z natury – zostaną wyeliminowane całkowicie.

2 komentarze:

  1. Golgota jest czerwona, zawsze była ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, zgadza się, Golgota jest czerwona, oddaję cesarskie co cesarzowi, mimo swojej sławy. Niemniej, SMR ją traktuje jak czarną.

      Usuń