czwartek, 29 czerwca 2017

Młody prawnik i absurdy typowej korporacji (2)

Dalsze cytaty:

Korpomłócka


Str. 169-170
"Obowiązujące w firmie zasady postępowania były ściśle sformułowane i powszechnie dostępne, było tez jednak wiele zasad niepisanych. Jedna z nich mówiła, że młodzi prawnicy jedzą na miejscu, chyba że kosztem lunchu na mieście można obciążyć konkretnego klienta. (...) Na każdej ścianie wisiał zegar [do naliczania godzin - dopisek MS] i jedzący mieli wrażenie, że słyszą ich tykanie."

Str. 186
"- Co jest? spytał Joey, starając się nie patrzeć na telefon.
- Jeden ze wspólników. Ma jakąś sprawę i chce mnie widzieć w biurze jutro o siódmej rano.
- Jutro jest sobota, Kyle."
- Czyli kolejny dzień pracy.
- Czy ci ludzie powariowali?
- Nie, są tylko strasznie chciwi."

Str. 187
"... harował ciężej od innych pracoholików i nigdy nie odpuszczał. Relaksem Toby'ego były dziesięciominutowe figle z sekretarką na kanapie w jego gabinecie. Większość sekretarek panicznie się go bała - za bardzo, żeby się poskarżyć lub wystąpić na drogę sądową. Niektórym wydawał się zresztą na tyle seksowny, że zbytnio nie protestowały."

Str. 219-220
"Bez zdziwienia powitał obecność w boksie innego młodego kolegi. Tim Reynolds był pierwszym z ich grupy, który zdecydował się na śpiwór - nowy model Eddiego Bauera z termoizolacją. Jego właściciel zarzekał się, że ma go od lat i zjeździł w nim cały kraj, ale śpiwór aż pachniał młodością. Tim - bez butów, krawata, koszuli i marynarki, w samym podkoszulku - leżał zwinięty w kłębek w śpiworze pod swoim małym biureczkiem i spał."


środa, 28 czerwca 2017

Cicha jak ostatnie tchnienie

Cytaty z "mistrza arcydzieł literatury brukowej":

Rozmowa małżonków:
"– Gdybym kiedyś nie marzył, byłbym do tej pory ekspedientem w księgarni. Cały świat, to sprawa przyszłości, ale jak zawsze trzeba od czegoś zacząć i zobaczyć, co wyniknie z pierwszego posunięcia. Później zastanowię się, co dalej.
Czy wymyśliłeś już pierwsze posunięcie?
– Tak. Kupiłem zamek.
– Kupiłeś zamek?
Pani Quarendon zatrzymała się pośrodku ścieżki. Nagle opuścił ją dystyngowany umiar, którego mozolnie uczyła się przez lat czterdzieści."

O niesprawiedliwości świata:
"– Spotkałem teraz na korytarzu tę damę piszącą o duchach. Szła z pokojówką. Ładne stworzenie. To znaczy, ta pokojówka, nie jej pani. Ona powinna była przylecieć na miotle sądząc z tego, czym się zajmuje, a przyjechała rolls-royce’m."

O biznesie:

"Zarobić milion, kiedy ma się sto milionów jest łatwiej niż zarobić sto funtów, kiedy ma się dziesięć. Już wtedy, na początku, zrozumiałem, że na każdego klienta, który kupił zwykłą powieść albo tomik poezji, wypada dziesięciu kupujących nowości z nieboszczykiem albo na pół rozebraną, ponętną, przerażoną dziewczyną na okładce."

O znanej pisarce i losie, który pomaga w sukcesie:
"Amanda była jedynym dzieckiem i jak widać teraz, miała niezwykłą wyobraźnię. Pisanie było jej największą i może jedyną rozrywką. W końcu, kiedy skończyła studia, posłała dwie swoje książki do Quarendon Press. Na szczęście, znalazł się lektor, który poznał się na niej od razu i oba utwory poszły do druku. Gdyby jakiś cymbał odrzucił je, co przecież zdarza się tak często, z pewnością już nigdy więcej nie posłałaby nikomu żadnego swojego maszynopisu. Zostałaby pewnie nauczycielką w jakiejś prowincjonalnej szkole dla dziewcząt i nikomu nigdy nie przyszłoby do głowy, że ta dobrze wychowana, cicha, młoda osoba ma szuflady pełne opisów najbardziej wyrafinowanych, przemyślnych zbrodni… – rozłożył ręce."

I o cechach charakteru, których nawet sukces nie zmienia:
"Los postanowił, że stała się bardzo popularna, zarabia masę pieniędzy, ale pozostała nerwową dziewczynką z prowincji bez żadnej pewności siebie, którą mógł wytworzyć tak wielki sukces. Lęka się Londynu, nieznajomych ludzi, dziennikarzy i wystawnych przyjęć."

Joe Alex (Maciej Słomczyński). Cicha jak ostatnie tchnienie

wtorek, 27 czerwca 2017

Nic tak ładnie nie oddaje stanu gospodarki, jak stopa bezrobocia

Nic tak ładnie nie oddaje stanu gospodarki, jak stopa bezrobocia lub raczej - jej tendencje wzrostowe i spadkowe. Przy wzrastającym bezrobociu tak zwane "odczucie" kryzysu jest absolutnie powszechne, przy malejącym rośnie optymizm obywateli i biznesu. Tymczasem na koniec maja stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 7,4 procent i jest to wartość jak na polskie standardy bardzo niska. A jak prezentowała ona się w tych samym czasie (maj) w latach poprzednich pokazuje wykres:



niedziela, 25 czerwca 2017

Błąd prawny w abonamemcie RTV

W debacie nad abonamentem RTV powstało wiele mitów, przy czym większość ludzi wypowiada się bez analizy stanu prawnego. Zresztą kwestia abonamentu to świetny przykład, gdzie prawo stanowione ma się nijak do egzekwowanego. Abonament płaci nieco ponad milion gospodarstw domowych w Polsce, a więc- powiedzmy to wprost - mało kto. Dzisiejszy artykuł na Interii, mimo, że populistyczny, w swych fragmentach nieco sytuację rozjaśnia: LINK

Odkryjmy więc to, co jest kluczowe dla stanu prawnego (tak zwane luki prawne), bez moralizowania, bez hejtu i bez ustawiania się po którejkolwiek strony politycznej barykady:

LUKA NR 1 - SŁOWO KLUCZ - "ZAREJESTROWANY"

Tu cytuję za Interią: "Prawnie skonstruowane to zostało w ten sposób, że abonament powinni płacić wszyscy, którzy posiadają zarejestrowany telewizor."

Jeżeli więc, drogi Czytelniku, udałeś się na pocztę i tamże zarejestrowałeś posiadanie telewizora, wówczas abonament płacić musisz, jeśli o tym fakcie zapomniałeś - nie musisz!"

Dalej za Interią: "Do tej pory odbiorniki, zwłaszcza wśród młodszych widzów, rejestrowali nieliczni."

Konia z rzędem temu młodemu człowiekowi, który po założeniu rodziny i wyprowadzce od rodziców, jako pierwszą czynność wykonał spacer na pocztę i rejestrację telewizora. Sprawdźcie proszę, nawet jeśli jesteście nawet przekonanymi zwolennikami istnienia tej opłaty, czy Wasze dzieci to zrobiły? Wyniki mogą Was zaskoczyć. Przypuszczam, że w większości w ogóle nie przyszło im to do głowy. 

LUKA NR 2 - KOLEJNE SŁOWO KLUCZ - "TELEWIZOR"

Interia dalej: "Do sprawdzania czy ktoś ma w domu telewizor, czy nie zobowiązani są pracownicy poczty, ale właściciele mieszkania nie mają obowiązku wpuścić ich do środka."

- No dobra - powiecie. - Autor bredzi. Przecież każdy powinien jednak zarejestrować telewizor.
- Ale, jeśli nie chce? 
- To państwo powinno go skontrolować!
- To ilu kontrolerów państwo powinno zatrudnić, aby skontrolować wszystkich?
- Prawdopodobnie wiele tysięcy.
- A ile kosztowałaby ta ogólnopolska kontrola, licząc koszt przejazdów i wynagrodzeń tych ludzi?
- Prawdopodobnie wielokrotnie więcej, niż można uzyskać z abonamentu?
- Co można więc zrobić?
- Liczyć na samodyscyplinę obywateli, jak w Niemczech. Wiadomo, że Niemcy nie mają problemu w wnoszeniem podobnej opłaty na podobnych zasadach.
- Tyle, że Niemcy, to Niemcy. W Niemczech jak przywódca każe, to naród słucha, i nie analizuje stanu prawnego. A Polacy, jak powszechnie wiadomo, lubią trochę łamać przepisy. Polaka musi kontrolować jakiś rodzaj "policji", Niemca zazwyczaj kontroluje ... jego sąsiad. I jak sąsiad coś wykryje, sam to zgłasza odpowiednim służbom. 

No dobra. Załóżmy jednak, że Polak powinien ten telewizor zarejestrować. Tylko, to znak czasów, powiedzcie mi Państwo, co to jest dziś telewizor? Świat się zmienia. Czy teledyski oglądane na Youtube za pomocą tabletu lub smartfona się do tego kwalifikują. Czy mecz oglądany na laptopie też? To tylko część dylematów, a - wierzcie mi - wraz z rozwojem technologii ich przybędzie. Za pięć, no może dziesięć lat mogą zniknąć z rynku tradycyjne telewizory. Przejście na telewizję cyfrową zapoczątkowało ten okres. A czeka nas jeszcze efekt kolejnej rewolucji. Samodzielnych producentów filmów i programów jest i będzie coraz więcej. Czy oglądanie MAX TV Mariusza Kolonki się kwalifikuje do abonamentu, czy nie?

LUKA NR 3 - SŁOWO KLUCZ "WYŁĄCZENIA"

I znów za Interią: "Wykorzystanie osób zwolnionych ustawowo z płacenia abonamentu to jedyny w pełni legalny i bezpieczny sposób obejścia, tak obecnie obowiązującej, jak i planowanej ustawy. Do tej grupy zaliczają się nie tylko seniorzy. Z opłat zwolnione są również osoby należące do I grupy inwalidzkiej oraz kombatanci, którzy są inwalidami wojennymi lub wojskowymi. Z tego przywileju mogą skorzystać także osoby, które ukończyły 60. rok życia i mają prawo do emerytury, ale jej wysokość nie przekracza 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia, oraz osoby niewidome, których ostrość wzroku nie przekracza 15 proc."

Jestem w stanie wyobrazić sobie taki dialog kontrolera z kontrolowanym, który nota bene był tak nieostrożny, że kontrolera wpuścił do mieszkania:
- Panie, a czyj to telewizor?
- Mojej babci?
- A nie pański?
- A skąd, mnie nie stać na takie luksusy, to babci, sama kupiła i jak przychodzi do nas, ogląda Wspaniałe stulecie. A pana babcia nie lubi Wspaniałego stulecia?

Cała ta, razem z wyłączeniami nieco socjalistyczna i oparta na standardach z zeszłego wieku ustawa o abonamencie, w polskich warunkach prawnych jest chyba o kant...



Prawnie skonstruowane to zostało w ten sposób, że abonament powinni płacić wszyscy, którzy posiadają zarejestrowany telewizor.

Czytaj więcej na http://biznes.interia.pl/media/news/wylaczyc-tvp-zerwac-umowe-czy-zarejestrowac-na-dziadka,2525060,5058?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

sobota, 24 czerwca 2017

Hajto stawia dobrą diagnozę, ale proponuje niestety wadliwą receptę

Tomasz Hajto postawił po mistrzostwach "młodzieżowych" w piłce nożnej bardzo dobrą diagnozę: nasze młode gwiazdy są słabe i odstają od rywali technicznie i taktycznie. Można dodać, że też kondycyjnie i szybkościowo. Tomasz Hajto proponuje natomiast bardzo złą kurację: odrzućmy szrot z zagranicy i dajmy w lidze więcej szans naszej młodzieży.

Panie Tomku. Wiem, że zna pan się nie tylko na sposobach zaopatrzenia w papierosy, uważam pana za całkiem dobrego eksperta piłkarskiego. Pana diagnozy są często brutalne, ale celne. Ale tym razem w drugiej kwestii pan się niebywale myli. Dlaczego? Oto dowody:

1) Włodzimierz Lubański. Wybitny reprezentant Polski. Debiut w kadrze w wieku 16 lat. Na kredyt? A skądże. Debiut zasłużony, należny i obroniony golem. Królem strzelców ekstraklasy został w wieku lat 19.

2) Krzysztof Warzycha. Wybitny piłkarz klubowy. Wszedł do pierwszego składu Ruchu Chorzów naszpikowanego gwiazdami w wieku 19 lat i nie dał się z niej wygryźć aż do jedynego w życiu transferu. Ze składu Panathinaikosu też potem przez lata nie dał się zresztą wygryźć.

Jeżeli nasi "juniorzy" (nie lubię tego słowa w przypadku ponad dwudziestolatków) są lepsi od tego szrotu z zagranicy, żaden trener nie będzie przecież ich dyskryminował. Problem w tym, że chyba jednak ... nie są. Polskie kluby, ich właściciele i ich trenerzy nie są durniami. Promują dziś nawet trochę na siłę młodych ludzi, bo ... można ich wykreować, a potem na nich zarobić. Tyle, że ta promocja jest chyba trochę na wyrost.

Gdzie dziś jest ta złota młodzież z Legii szykowana na gwiazdy polskiej piłki: Żyro, Kosecki, Łukasik, Furman? Czy nadają oni dziś trzon pierwszej kadry? Czy są gwiazdami najlepszych klubów Europy? Nawet nie silę się na odpowiedź.

Naszej młodzieży nie powinno się w ogóle promować. Jeśli trafi nam się perełka typu Lubański, czy Warzycha, sama się ona przebije. Jeśli się przebije mimo przeciwności losu, nieprzychylnej szatni i wątpiącego trenera, wówczas będziemy mogli powiedzieć, że naprawdę mamy talent. I to charakterny. A kreowanie talentów na siłę jest bzdurą. Zabijamy w młodzieży chęć walki o swoje.

Bednarek za miliony do Premiership? Bednarek gwiazdą Premiership? Wolne żarty! Właśnie miejsce w szeregu pokazali mu rówieśnicy z Anglii! On w ogóle nie jest przygotowany do rywalizacji z nimi na tak wysokim poziomie!

HR alert! Kryzys ... dla pracodawców

Przy rudzkim McDonaldzie wisi potężne ogłoszenie z podanym numerem telefonu i rozpaczliwym apelem: "Przyjdź do nas do pracy!". Katowicki basen na Rolnej chyba nie ruszy w tym sezonie z powodu ... braku chętnych ratowników do pracy. Biedronka kusi premią 1000 zł za znalezienie nowych pracowników przez obecnych. Przy drogach widoczne są banery o treści: "Praca dla Ukraińców od zaraz!"

Obudziliśmy się w nowej rzeczywistości. Rzeczywistość ta burzy nasz dotychczasowy ład i miesza nam w głowach. My, obywatele III Rzeczpospolitej, nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, aby praca szukała pracowników. Nasz umysł jest nastawiony na inną rzeczywistość, w której to pracownicy błagają o darmowe staże, po których może uda się pokazać i następnie podjąć zatrudnienie za najniższą krajową. Zatrudnienie, które trzeba szanować, nawet jak firma nas dyskryminuje i wyciska jak cytrynę. A pracownik to koszt, który można łatwo outsourcingować, albo zrestrukturyzować.

Stop! Wait! Wake up!

Biznesmen, który znalazł dobrych, chętnych do pracy, oddanych i lojalnych pracowników, jest dziś zwycięzcą. Nawet, jeśli musiał im trochę więcej, niż kiedyś, zapłacić. Biznesmen, który nauczył się ich szanować i motywować, jest dziś zwycięzcą. Inni mają problem. Cóż, takie czasy.

Toż to ... kryzys dla ... pracodawców.

Młody prawnik i absurdy typowej korporacji (1)

W tym cyklu będą cytaty z książki Johna Grishama Adept, znanej też pod tytułem Prawnik. Będzie o czasie pracy ponad normę, o absurdzie uzależnienia od zegara (wysoko płatna każda godzina - klient płaci za czas, a nie za jakość pracy) i o paru innych rzeczach. Będzie też wytłumaczenie, dlaczego duże firmy tak chętnie płacą wiele milionów firmom doradczym. Dziś pierwszy odcinek.

Rekrutacja na pracę żołnierza korpo (str. 81-82)


"Codzienna harówka stawała się tak ciężka, że do pewnego czasu firmy próbowały kryć się za hasłem dbałości o jakość życia swego personelu. Młodym prawnikom obiecywano niższe normy godzin do zafakturowania, dłuższe urlopy i temu podobne, najczęściej jednak było to tylko mydlenie oczu.
(...)
Obietnice składane przy lunchu przestawały się liczyć.
(...)
Wszyscy dostaną dobre pensje, które w przeliczeniu dadzą sto dolarów za godzinę ich pracy. Firma obciąży za to bogatych klientów, licząc wielokrotnie wyższe stawki. Jak wszyscy nowicjusze na Wall Street, Kyle będzie miał obowiązek zafakturować minimum dwa tysiące godzin rocznie, jednak dla jego dobra powinno być ich znacznie więcej, bo inaczej się nie przebije i szefowie nie zwrócą na siebie uwagi. Stugodzinne tygodnie pracy nie będą należały do rzadkości. Po dwóch latach harówy młody narybek zacznie się wykruszać i szukać rozsądnego zatrudnienia. Po czerech latach połowy z nich już nie będzie. Z jego grupy nowo przyjętych wytrwa nie więcej niż dziesięć procent.
(...)
Zarobki rzeczywiście były świetne."


czwartek, 22 czerwca 2017

Podejmowanie decyzji inwestycyjnych. Cz. II. Metody analityczne

Metod analitycznych jest wiele. Stosunkowo prosta jest metoda dźwigni finansowej, opierająca się na założeniu:

<< korzyści z inwestycji w danym okresie > koszty spłaty rat kredytowych (leasingowych) w tym okresie
wówczas inwestycja jest zasadna>>>

Równie banalna jest metoda nominalnego okresu zwrotu, opierająca się na założeniu

<< suma nakładów inwestycyjnych : roczne korzyści z inwestycji =< nominalny okres zwrotu*
wówczas inwestycja jest zasadna
*) rozumiany jako maksymalny oczekiwany przez inwestora okres zwrotu w latach>>>

W inwestycjach graczy giełdowych metodę nominalnego okresu stosuje się przez wskaźnik C/Z, gdzie:
 

<< Z = zysk (w skali rocznej) = roczne korzyści z inwestycji
jeżeli C/Z =< nominalny okres zwrotu*
wówczas inwestycja jest zasadna
*) rozumiany j.w.>>>

Ale najpopularniejsza jest metoda DCF (zdyskontowanych przepływów pieniężnych). Stosuje się ją dla inwestycji o skutkach naprawdę wieloletnich. Polega ona na rozpisanu na osi czasu w latach oraz następnie zdeprecjonowaniu wartości przyszłych zdarzeń poprzez stopę dyskonta. Stopa dyskonta składa się z:
 

<<RYZYKO = ryzyko zdarzeń wewnętrznych + ryzyko zdarzeń zewnętrznych + ryzyko błędu szacunku założeń>>>

Dwojako w metodzie można postąpić z planowaną inflacją:
 

<<wersja b) uwzględnia się inflację w projekcji danych, lecz jej wartość procentową wówczas należy dodać do stopy dyskonta>>>

Efekt dla inwestycji o średnim ryzyku (stopa = 10%) i o następujących założeniach:
 

<<Rok 1 - 12 mln zł
Rok 2 - 32 mln zł
Rok 3 - 14 mln zł
Uruchomienie w 4 roku (i dyskonto od tego czasu)
Roczna korzyść z inwestycji = W pierwszym roku 10 mln zł, 

od drugiego roku 16 mln zł
Inwestycja ma działać przez 17 lat>>>

Efekt obliczeń:



[w mln zł] Korzyści Nakłady Saldo Dyskonto Współcz. Saldo zdysk. Saldo skum.
Rok 1 12,0 -12,0 - 1,0 -12,0 -12,0
Rok 2 32,0 -32,0 - 1,0 -32,0 -44,0
Rok 3 14,0 -14,0 - 1,0 -14,0 -58,0
Rok 4 10,0 10,0 10% 0,9 9,0 -49,0
Rok 5 16,0 16,0 10% 0,8 13,0 -36,0
Rok 6 16,0 16,0 10% 0,7 11,7 -24,3
Rok 7 16,0 16,0 10% 0,7 10,5 -13,8
Rok 8 16,0 16,0 10% 0,6 9,4 -4,4
Rok 9 16,0 16,0 10% 0,5 8,5 4,1
Rok 10 16,0 16,0 10% 0,5 7,7 11,8
Rok 11 16,0 16,0 10% 0,4 6,9 18,7
Rok 12 16,0 16,0 10% 0,4 6,2 24,9
Rok 13 16,0 16,0 10% 0,3 5,6 30,5
Rok 14 16,0 16,0 10% 0,3 5,0 35,5
Rok 15 16,0 16,0 10% 0,3 4,5 40,0
Rok 16 16,0 16,0 10% 0,3 4,1 44,1
Rok 17 16,0 16,0 10% 0,2 3,7 47,8
Rok 18 16,0 16,0 10% 0,2 3,3 51,1
Rok 19 16,0 16,0 10% 0,2 3,0 54,1
Rok 20 16,0 16,0 10% 0,2 2,7 56,8
Wskaźniki inwestycji:
NPV (zdyskontowana wartość dodana) 56,8 mln zł
NPV/rok 2,8 mln zł
DPP (zdyskontowany okres zwrotu) 9 lat
DRR (zdyskontowana stopa zwrotu) 97,9%

Inwestycja przynosi wartość dodaną i w całym badanym okresie jest zasadna. Z uwzględnieniem kosztu zainwestowanego kapitału (z kosztem ryzyka) inwestycja zwróci się po 9 latach i ogółem przyniesie inwestorowi nadwyżkę o wartości dzisiejszej (dzisiejsza wartość przyszłych zdarzeń) 56,8 mln zł. Suma zdyskontowanych korzyści jest wyższa o 97,9% od wartości nakładów inwestycyjnych.



środa, 21 czerwca 2017

A nie mówiłem

Fantastyczny i złotousty były już zarząd klubu sportowego Ruch Chorzów został właśnie aresztowany przez ABW.

W ten sposób ostatecznie skompromitowała się wizja (dziś już wiemy, że oszukańcza) Wielkiego Klubu na Wielkim Stadionie. Dziś już Ruch miał żyć w złotej erze. Zamiast złotej ery mogą paść oskarżenia o machlojki podatkowe. Żal tylko ludzi, którzy próbują tę markę ratować swoimi milionami. Mogą dziś zapłacić za ... błędy tych, co ich oszukali.

Swoje za skórą ma także miasto, które złotoustemu zarządowi nie wahało się "pożyczyć" 18 mln zł oraz kibice (raczej odłam kibiców), którzy stali nad radnymi i pilnowali, jak ci głosują. 

Zadymiło też (być może w związku z akcją ABW) w Cracovii. Profesor Filipiak od niedawna bowiem zatrudniał 1/2 aresztowanego tandemu. I chyba chciał zatrudnić pracującego wcześniej dla aresztowanych trenera. Zatrudnił też "wielki talent z Chorzowa" w postaci obracającego się tylną częścią ciała do piłki w trudnych chwilach obrońcę.

Czy to na pewno było właściwe postępowanie, panie i panowie?!

PS. Uzupełnieniem kuriozalnego obrazu śląskiej piłki było poddanie się badaniu wariografem przez Adama Dancha. "Wielka gwiazda zabrzańskiej piłki" udowadniała tym czynem ... kibicom, że nie obstawiała porażek Górnika u bukmachera. 

Ale bagno! Bagno? To po prostu polska piłka!

Against modern football (tłum.: "Nie dla pikników i januszy")

Boca Juniors - klub Wielkiego Diego - został po raz 32 (słownie: trzydziesty drugi!) mistrzem Argentyny!

Bombonera oszalała. Z punktu widzenia młodego piłkarza z Europy (już nie dla mnie) można mieć jedno marzenie: zagrać kiedyś mecz w takiej atmosferze:

Film: atmosfera na Bombonerze - derby Boca - River!

Z punktu widzenia kibica z Europy (to już mnie nie wyklucza) można mieć jedno marzenie: znaleźć się kiedyś na tych trybunach, najlepiej na derbach Boca - River!


wtorek, 20 czerwca 2017

Polska (nie)złota młodzież

Na razie w trwających ME U21 wywalczyliśmy jeden, trzeba przyznać dość szczęśliwy, punkt. Natomiast gołym widać wysoki poziom mistrzostw. Gołym okiem także widać, że wykreowana na złotą, nasza młodzież jest taka trochę ... ezcacowa. Niemal każdy ma jakiś wielki talent, często większy od zawodników rywali. Stępiński potrafi się zastawiać. Moneta potrafi świetnie biegać przez pół meczu. Lipski potrafi dobrze zagrać ze stojącej piłki. Kownacki jest szybki jak wiatr. Linetty jest dynamiczny. I ... tyle. Bo Stępińskiemu brakuje umiejętności na ogranie rywala. Moneta pada ze zmęczenia w drugiej połowie meczu. Lipski nie biega i nie broni. Kownacki nie zawsze wykończy swoje rajdy. Linetty nie zawsze celnie poda. Do tego jeszcze dochodzą wysocy obrońcy. Wysocy w naszym przypadku oznacza także ... mało zwrotni. Krótko mówiąc drużyna ma mnóstwo talentów i mnóstwo zalet. Problem w tym, że trudno jej wygrać jakikolwiek mecz. Wyciągnięcie remisu ze Szwecją i tak wydaje się mistrzostwem świata. Bo rywale może nie mają takich talentów, ale za to mają swoje zalety jakoś bardziej zrównoważone. Na ME U21 każda drużyna, poza naszą, potrafi biegać cały mecz, nie robi drastycznych błędów taktycznych, no i gra po prostu w piłkę mając mnóstwo celnych podań. Sam widziałem na żywo mecz między Włochami i Danią, i muszę przyznać, że poziom potyczki był znakomity, a piłkarze cechowali się znakomitą techniką, szybkością oraz przede wszystkim doskonałym przygotowaniem taktycznym.

Wydaje mi się, że nasza młodzież tak namaszczona na gwiazdy, raczej nie zrobi wielkiej kariery w Barcelonie, Manchesterze, czy Madrycie. Piłkarz zachodni w wieku 21 lat jest absolutnie przygotowany do rywalizacji na najwyższym poziomie. Piłkarz zachodni w wieku 21 lat jest absolutnie ukształtowany. Piłkarz polski w wieku 21 lat jest nadal "rozwijającą" się "nadzieją" na gwiazdę.

Zresztą co to za pomysł, aby mistrzostwa podbijać drużyną opartą na aktualnych oraz byłych piłkarzach klubu, który właśnie spadł z ligi (Moneta, Niezgoda, Stępiński) oraz którzy z tego klubu uciekli (Lipski)? To się ma prawa skończyć dobrze!

Ale nie zapeszajmy. Może nasi nas jeszcze zaskoczą i rozbiją Anglię? Zobaczymy!

czwartek, 15 czerwca 2017

Jak pogodzić kiboli w mieście frontowym?

Ruda Śląska to miasto frontowe. Pisałem już o tym. W mieście trwa coś w rodzaju wojny między kibicami Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze. Polaryzacja (podobnie jak np. w polskim życiu politycznym) doprowadziła do tego, że zaangażowany w tę wojnę jest niemal każdy mieszkaniec (poprzez co najmniej deklarację), a kibiców innych klubów z miasta wymiotło.

Mało kto pamięta, że relacje pomiędzy kibicami dwóch czternastokrotnych (każdy) mistrzów kraju bywały w przeszłości różne. Obecna wojna trwa od około 20 lat z przyczyn bardzo konkretnych. Ale wcześniej był czas "śląskiej siły bez Katowic", a jeszcze wcześniej okres "wzajemnej tolerancji".

Mało kto pamięta, że w północnych dzielnicach Rudy Śląskiej mieszkało też mnóstwo kibiców jednorazowego mistrza kraju - Szombierek Bytom. Mieszkała też grupa jeżdżąca z flagą "Ruda Śląska" na mecze ... Widzewa Łódź. Osobiście znam też kilku wywodzących się z Rudy Śląskiej kibiców Polonii Bytom. Ale teraz mamy czasy polaryzacji i wojny dwóch rywali.

Jak tę wojnę zakończyć lub przynajmniej nieco ją okiełznać? Myślę, że sprawa jest banalna. Miasto po zbudowaniu "średnicówki" oraz po planowanym dokończeniu "eneski" zyskała masę terenów nadających się do zabudowy. Wystarczy na przykład na terenach po "Walencioku" lub innych zbudować ośrodek. Jaki ośrodek? Najlepiej dla biednych i szukających wsparcia imigrantów z "północnych krajów Afryki" (co nie do końca jest prawdą, bo wśród nich jest wielu ... Albańczyków z Kosowa). Wypełnimy zobowiązania wobec Unii. Doprowadzimy do wygaśnięcia wieloletniej kibolskiej wojny. Bo, że ona na czas rozprawy z uchodźcami wygaśnie, nie mam wątpliwości. Problem jest tylko jeden: mam chrześcijańskie obawy o zdrowie i życie tych biednych imigrantów. W starciu z Psychofanami i Torcidą razem wziętymi mogą być pozbawieni wszelkich szans.

Ale, kończąc z żartami, zupełnie nie rozumiem, dlaczego nasza dyplomacja w starciu z unijną nie akcentuje jednego bezdyskusyjnego faktu: my przyjęliśmy już morze imigrantów. Prawdopodobnie więcej od wielu innych krajów unijnych. Lekko licząc ponad milion osób w ostatnim czasie. Nawet w Rudzie Śląskiej w sklepach pracują już Natasze i Swietłany, a na budowie Jurij pomaga Siergiejowi. Przyjęliśmy już ponad milion uchodźców, tyle, że z Ukrainy, a nie kosowskich Albańczyków wyznających wiarę Allacha. Zresztą, jeśli mowa o tolerancji religijnej, w Polsce żyje jeszcze trochę potomków dawnych Tatarów. Żyją spokojnie zasymilowani od wieków z polskim społeczeństwem.

środa, 14 czerwca 2017

Ciekawy wywiad

We Wprost znajdujemy ciekawy wywiad redaktora naczelnego Jacka Pochłopienia z prezesem ING Banku Śląskiego. I tam padają jakże nietypowe dla "bandytów finansjery", za jakich zwykliśmy uważać ludzi z sektora bankowego, słowa:

"Klient musi być świadomy, wiedzieć na co się decyduje. Naszą rolą jest starać się, aby znał konsekwencje swoich decyzji. Wykorzystywanie zapatrzenia klienta, znajdującego się może pod presją, w jeden moment w czasie, jest niezgodny z zasadami naszego zawodu."

Doprawdy nietypowe, jak na przedstawiciela sektora, który nie tyle brał udział, co raczej inicjował szereg afer finansowych (bańka internetowa, bańka facebookowa, bańka nieruchomościowa) oraz banku, który też nie ma czystych rąk (afera opcyjna, afera frankowa - choć tu szybko się zreflektowano, "nieudane zarządzanie" jedną z największych firm budowlanych).  I czytamy dalej:

"Działamy w sferze usług, musimy się nauczyć, że zarabiamy, gdy klient wraca. Podobnie jak w restauracji."

To już kompletna nowość. Wilk stał się owczarkiem. Niżej inne cytaty, można rzec - historyczne:

„Gdy muszę wybierać między zyskami i reputacją, wybieram zyski.”
Greg Smith. Dlaczego odszedłem z Goldman Sachs. Drugie oblicze Wall Street. Helion 2014. Strona 172

"Zasada funkcjonowania bankowości detalicznej jest doskonale znana także bankowcom, choć publicznie nikt o niej nie mówi: klient detaliczny raczej nigdy żadnej umowy nie przeczyta, a jeśli ją przeczyta, to jej nie podpisze"
Witold Modzelewski: wGOSPODARCE, marzec 2015

sobota, 10 czerwca 2017

W tym sezonie wielu piłkarzy wielu klubów nie potrafiło biegać

Najpierw cytat z wywiadu w Sporcie z Januszem Patermanem:

"Są jednak u nas w kadrze zawodnicy, proszę, tej uwagi nie odnosić do wymienionych przez Pana piłkarzy, którzy są tak sfrustrowani, że wiosną wiele razy nie potrafili biegać. Takich graczy przy Cichej nie potrzeba."

I komentarz:

Ten sezon piłkarski w naszym kraju był wyjątkowy. Piłkarze wielu klubów jakoś tak nie potrafili biegać i zapominali o taktyce. Nie dotyczyło to tylko Ruchu Chorzów, choć tamże masowe odejścia obrońców po sezonie (Konczkowski, Helik, Kowalczyk, Koj - to solidna czwórka) rzucają bardzo ciekawe światło na stopień ich zaangażowania we wcześniejszą walkę o utrzymanie. Jakoś im tak nie szło - chciałoby się rzec.

Ale summa summarum, abstrahując od jakości sędziowania i wszelkich teorii spiskowych, z ekstraklasy spadły zespoły, które przez cały sezon solidnie na to zapracowały. Ja na tym blogu kilka miesięcy temu typowałem zresztą dokładnie taki, a nie inny, zestaw spadkowiczów.

Ale takie słabe bieganie dotyczyło w tym sezonie wielu piłkarzy wielu innych klubów. Solidnej zadyszki doznały w ekstraklasie na koniec wszystkie, poza Legią, kluby walczące o mistrzostwo. Jakby nie chciały wygrać ligi?!

W I lidzie natomiast mieliśmy jakiś wysyp poplątania nóg. Problemy z bieganiem tak średnio w co drugim meczu mieli piłkarze GKS-u Katowice, bawiący się przecież nieźle za miejskie środki. Kolejnej zadyszki związanej z szansą awansu na finiszu doznali futboliści Zagłębia Sosnowiec. Po raz kolejny godziwe miedziane argumenty nie wpłynęły pozytywnie na wyniki Miedzi Legnica. W obliczu wielkiej historycznej szansy zatkało kompletnie piłkarzy Chojniczanki oraz Olimpii Grudziądz. Nie wykorzystały swoich pięciu minut także Wigry Suwałki. Zadyszki po drodze do celu doznał też Górnik Zabrze, po czym zdecydował się na małe wietrzenie szatni. Ten wicherek przyniósł klubowi finisz stulecia, który i tak by się nie miał prawa udać, gdyby nie zbiorowa zadyszka wszystkich rywali. Ze schematu wyłamała się tylko Sandecja Nowy Sącz i teraz ... miasto ma kłopot i szybko musi coś wymyślić ze stadionem.

Tegoroczny finisz stulecia w I lidze może zostanie kiedyś, za wiele lat, sfilmowany, jak na przykład stało się to z historią Jana Banasia.

czwartek, 8 czerwca 2017

Prawa Parkinsona. Ilość pracy ma niewiele wspólnego z liczbą osób do niej zatrudnionych

C. Northcote Parkinson. Prawo Parkinsona czyli w pogoni za postępem. Singapur 1958:

"Im więcej czasu mamy na wykonanie jakiejś pracy, tym więcej czasu nam ona zabiera. Powszechne uznanie tego faktu wyraża się w przysłowiowym powiedzeniu: "Najbardziej zajęty człowiek to ten, który ma mnóstwo czasu". W ten sposób starsza pani, która nie ma nic do roboty, może poświęcić cały dzień na napisanie i wysłanie pocztówki do swojej siostrzenicy w Bognor Regis. Godzinę zabierze jej znalezienie pocztówki, drugą - szukanie okularów, pół godziny odnalezienie adresu, godzinę i kwadrans napisanie tekstu, dwadzieścia minut - wahanie, czy wziąć parasol idąc do skrzynki na sąsiednią ulicę. Cały ten wysiłek, który zajętemu człowiekowi zajmuje trzy minuty, może zatem dla innej osoby stać się dniem niepokoju, udręki i zmęczenia.

Jeśli więc przyjmiemy, że zależność między pracą (zwłaszcza pracą biurową), a czasem niezbędnym do jej wykonania jest dość elastyczna, zobaczymy, że ilość pracy faktycznie wykonanej nie ma nic albo ma bardzo niewiele wspólnego z liczbą osób przy niej zatrudnionych.

(...)

W istocie nie ma w ogóle żadnej współzależności między liczbą urzędników a ilością wykonywanej pracy. Wzrostem liczby urzędników rządzi Prawo Parkinsona i wzrost ten będzie dokładnie taki sam, bez względu na to, czy pracy będzie więcej, mniej, czy nie będzie jej w ogóle.

(...)

Urzędnik pragnie mnożyć podwładnych, a nie rywali.

(...)

Urzędnicy przysparzają sobie nawzajem pracy, jedni drugim.

(...)

Statystyka Ministerstwa Kolonii:

Rok/ Liczba pracowników
1935/ 372
1939/ 540
1943/ 817
1947/ 1139
1954/ 1661"

Dopisek MS: Warto zauważyć, że w roku 1954 po potędze kolonialnej Wielkiej Brytanii pozostały już tylko zgliszcza, co nie przeszkadzało ministerstwu się rozwijać.

środa, 7 czerwca 2017

Dla kogo powstają te obiekty?

Za "chwilę" zostanie ukończona renowacja Stadionu Śląskiego w Chorzowie z widownią dla 55 tysięcy widzów. Także za "chwilę" Gliwice dokończą budowę największej hali sportowej w Polsce. Fajnie. Cieszę się, że mój Śląsk pięknieje. Ciągnie się za tym tylko mała refleksja: dla kogo powstaną te obiekty?

Stadion Śląski miał służyć Ruchowi. Problem w tym, że klub ten właśnie z hukiem opuścił ekstraklasę i właściwie trudno prognozować, kiedy do niej wróci. W niższych ligach grać na Śląskim? To może być pomysł mało opłacalny.

Natomiast hala w Gliwicach powstaje w szczególnych warunkach. Nie ma w okolicy ŻADNEJ drużyny halowej, która grałaby na centralnym poziomie. Ani koszykarskiej, ani siatkarskiej, ani hokejowej. A imprezy krajowe i międzynarodowe będą miały naprawdę godziwą konkurencję: Spodek, hale w Krakowie, Sopocie, Wrocławiu, Bydgoszczy. Dobrze, że nie ma odpowiedniej klasy obiektu w Warszawie, bo znając pazerność stolicy, ona zagospodarowałaby "wszystko", co jest ciekawe.

Zdjęcie ze: stadiony.net

A to Polska właśnie

Wprost tropi nową aferę, a przecież wiemy, że się w tym specjalizuje. Zdaniem redakcji prezydent przebywając z Zakopanem spał ... na budowie. Na budowie? Nic z tych rzeczy. Ja osobiście swego czasu prowadziłem szkolenia w hotelu Belvedere i zapewniam Czytelników, że nic mu nie dolega, ba, jest on, jak to się teraz mówi, całkiem "teges". Nic mu nie dolega, oprócz "papierków", rzecz jasna. Podobno właściciele nie trudzili się takimi bzdurami, jak załatwianie pozwoleń i dopuszczeń i po prostu ... zaczęli przyjmować gości bez tej "bzdurnej biurokracji".

Drodzy Czytelnicy! Przecież to Polska właśnie!

Belvedere nie jest pierwszym obiektem tak funkcjonującym w tym kraju, jest raczej jednym z wielu. Swego czasu cała Wisła wiedziała, że słynny obiekt hotelarski został wybudowany bez ... pozwolenia na budowę. Potem przez lata wystawiano ... nakaz rozbiórki i mandaty. Oczywiście dziś obiekt stoi "zalegalizowany", bo stanowi przecież ważny element krajobrazu i oferty turystycznej miasta. Ten sam inwestor przy budowie hotelu w innym mieście turystycznym ... pomylił się o dwa piętra względem pozwolenia. Hotel stoi i działa. Jeszcze inny inwestor wybudował w znanej miejscowości wyciąg narciarski i trasę na "słowo honoru" dane przy zakrapianej imprezie i nie zauważył, że górną stację posadowił ... za granicą. Zrobiła się z tego mała międzynarodowa afera. Jeszcze też kilka wyciągów w Polsce powstało bez pełnych "papierków". Drobiazg.

Minister i wicepremier Morawiecki zapowiedział ulgę dla przedsiębiorców w postaci niższych składek ZUS dla firm o przychodach do 5 tysięcy złotych miesięcznie. Przychodach, nie dochodach!

Panie Morawiecki! Nie ma w Polsce przedsiębiorców, którzy przy obecnych kosztach funkcjonowania firm daliby radę prowadzić biznes przynoszący 5 tysięcy złotych przychodów. Prowadzenie takiej firmy jest nieopłacalne. Chyba, że mowa o patologii w postaci samozatrunienia zamiast zatrudnienia. Wątpię, czy celem tego pomysłu jest dodatkowe wsparcie dla funkcjonowania tej patologii.

Polska to kraj, gdzie urzędy skarbowe ścigają maluczkich, a wielcy, w tym na przykład niektóre centra handlowe, najpierw rejestrują wszystkie transakcje na kasach fiskalnych, całkiem legalnie wynajmują pracowników z agencji zatrudnienia omijając "krwiożercze" koszty pracy i następnie całkiem legalnie transferują cały wypracowany zysk z Polski jedną fakturą zawierającą "opłatę za logo". Polska to kraj, gdzie na podłe stanowisko urzędnicze urządza się wielostopniowy konkurs, ale na stanowiska menadżerskie to już się ludzi "mianuje". Polska to kraj, gdzie do wiodącej firmy górniczej się dorzuca kasy i umarza podatki, jak narobi strat, a drobnych przedsiębiorców się ściga latami za długi powstałe z działalności gospodarczej.

A mimo to Polacy sobie radzą, a kraj pięknieje. Jesteśmy naprawdę przedsiębiorczym narodem.


sobota, 3 czerwca 2017

Kabaret w promocji na Skansen Arenie

Bilety na kabaret kosztują zazwyczaj ok. 50-100 zł. W Chorzowie mieliśmy wczoraj nadzwyczajną promocję - bilet na kabaret już od 20 zł, a dla karnetowiczów nawet od ok. 10 zł. Aktorów grających w tym kabarecie było wielu:

PO PIERWSZE PIŁKARZE

Kabaret miał swoje lepsze i gorsze momenty, niestety był też strasznie przewidywalny. Póki Górnik Łęczna miał szansę na utrzymanie, role aktywne grali goście, a role statystów grali gospodarze. W momencie, kiedy okazało się, że Łęczna spadnie i tak, role nagle zupełnie się odwróciły. Ekspozycja na scenie została, aktorzy nawet nie zmienili strojów teatralnych, tylko po prostu zaczęli grać role przeciwstawne. Żołnierze Wermachtu odgrywali atak Armii Czerwonej, a Armia Czerwona przesłała gwałcić kobiety i kraść zegarki i zaczęła bronić Berlina. Ot tak, po prostu!

PO DRUGIE KIBICE

Kibice coś tam pokrzyczeli, coś odpalili, pogadali o swoich żonach i kochankach, przerwali mecz na dobre dwadzieścia minut i jakoś tak średnio zwracali uwagę na to, co na murawie. Gole dla gości zostały przyjęte z obojętnością, podobnie jak gole dla gospodarzy. Odnosiło się wrażenie graniczące z pewnością, że ... wynik meczu nikogo nie interesował.

PO TRZECIE I NAGRODA GŁÓWNA ZA AKTORSKIE ROLE DRUGIEGO PLANU:
POLSKA POLICJA

Obrońcy prawa, gwaranci spokoju obywatelskiego, spadkobiercy najlepszych tradycji z komisariatów wrocławskich postanowili urządzić sobie rajd konny po kibicach i ... piłkarzach, no i każdemu, kto na nich krzywo spojrzał, grozili karabinami na (tak mniemam) pociski gumowe. Ze szczególnym uwzględnieniem dzieci oraz matek, a w związku z niedawnym Dniem Dziecka było takich dużo na stadionie. To jedno. Drugie dotyczy ich głównej roli, niemal oscarowej. Zamiast słów dołączam zdjęcia:

Źródła zdjęć: niebiescy.pl; gazeta.pl


czwartek, 1 czerwca 2017

Życzenia

Wszystkim ponad dwudziestu milionom dzieci w Polsce, w tym dziewczynkom, chłopcom i wszystkim "dorosłym" teoretycznie mężczyznom:

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA DZIECKA!