Rekrutacja na pracę żołnierza korpo (str. 81-82)
"Codzienna harówka stawała się tak ciężka, że do pewnego czasu firmy próbowały kryć się za hasłem dbałości o jakość życia swego personelu. Młodym prawnikom obiecywano niższe normy godzin do zafakturowania, dłuższe urlopy i temu podobne, najczęściej jednak było to tylko mydlenie oczu.
(...)
Obietnice składane przy lunchu przestawały się liczyć.
(...)
Wszyscy dostaną dobre pensje, które w przeliczeniu dadzą sto dolarów za godzinę ich pracy. Firma obciąży za to bogatych klientów, licząc wielokrotnie wyższe stawki. Jak wszyscy nowicjusze na Wall Street, Kyle będzie miał obowiązek zafakturować minimum dwa tysiące godzin rocznie, jednak dla jego dobra powinno być ich znacznie więcej, bo inaczej się nie przebije i szefowie nie zwrócą na siebie uwagi. Stugodzinne tygodnie pracy nie będą należały do rzadkości. Po dwóch latach harówy młody narybek zacznie się wykruszać i szukać rozsądnego zatrudnienia. Po czerech latach połowy z nich już nie będzie. Z jego grupy nowo przyjętych wytrwa nie więcej niż dziesięć procent.
(...)
Zarobki rzeczywiście były świetne."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz