Korpomłócka
Str. 169-170
"Obowiązujące w firmie zasady postępowania były ściśle sformułowane i powszechnie dostępne, było tez jednak wiele zasad niepisanych. Jedna z nich mówiła, że młodzi prawnicy jedzą na miejscu, chyba że kosztem lunchu na mieście można obciążyć konkretnego klienta. (...) Na każdej ścianie wisiał zegar [do naliczania godzin - dopisek MS] i jedzący mieli wrażenie, że słyszą ich tykanie."
Str. 186
"- Co jest? spytał Joey, starając się nie patrzeć na telefon.
- Jeden ze wspólników. Ma jakąś sprawę i chce mnie widzieć w biurze jutro o siódmej rano.
- Jutro jest sobota, Kyle."
- Czyli kolejny dzień pracy.
- Czy ci ludzie powariowali?
- Nie, są tylko strasznie chciwi."
Str. 187
"... harował ciężej od innych pracoholików i nigdy nie odpuszczał. Relaksem Toby'ego były dziesięciominutowe figle z sekretarką na kanapie w jego gabinecie. Większość sekretarek panicznie się go bała - za bardzo, żeby się poskarżyć lub wystąpić na drogę sądową. Niektórym wydawał się zresztą na tyle seksowny, że zbytnio nie protestowały."
Str. 219-220
"Bez zdziwienia powitał obecność w boksie innego młodego kolegi. Tim Reynolds był pierwszym z ich grupy, który zdecydował się na śpiwór - nowy model Eddiego Bauera z termoizolacją. Jego właściciel zarzekał się, że ma go od lat i zjeździł w nim cały kraj, ale śpiwór aż pachniał młodością. Tim - bez butów, krawata, koszuli i marynarki, w samym podkoszulku - leżał zwinięty w kłębek w śpiworze pod swoim małym biureczkiem i spał."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz