Dziś jest 28 dzień grudnia. Do dziś "Kambodża" ma termin zapłaty kwoty za długi licencyjne Wisły Kraków.
Po tym, że od paru dni (Kambodża raczej nie obchodzi chrześcijańskich świat Bożego Narodzenia) nie ma tych środków na krakowskim koncie wiemy, że mamy do czynienia z jakimiś szarlatanami biznesu. Po co czekać na ostatnią chwilę? Po co budować napięcie, jak w filmie z Bondem? Jeśli te 12 mln zł nie stanowi problemu, to można je było dla pewności skuteczności transakcji przelać wczoraj lub przedwczoraj. Czemu tak nie zrobiono?
Odpowiedz jest prosta: bo to nie "inwestorom" (cudzysłów konieczny) na tym zależy. Tak niczego by nie wygrali. Nikogo by nie trzymali w kleszczach. A trzymają co najmniej kilka, wydawałoby się poważnych, stron:
- TS Wisłę - która jak zbawienia wygląda zwolnienia z odpowiedzialności za stan klubu;
- miasto i prezydenta Majchrowskiego, którzy mogą dostać w spadku wielki problem wraz z wielkim stadionem do utrzymania;
- PZPN wraz ze spółką Ekstraklasa, którzy "poręczyli" za Wisłę.
Coś czuję, że jazda, jazda, jazda dopiero się zacznie.
Jeszcze będzie zabawa, będzie się działo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz