Sukces nie bierze się z przypadku. Trzeba ciężko trenować latami, aby się udało. Mogę teraz głosić tego typu dyrdymały. No cóż, jeśli zazdrościcie, sami mogliście wziąć udział w Zimowych Igrzyskach Rynków Kapitałowych organizowanych przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych.
Te srebrne medale będą mnie chyba prześladowały: kiedyś 2. miejsce w międzyszkolnych zawodach pływackich, kilkanaście lat temu 2. miejsce w narciarskich mistrzostwach firmy Vattenfall, teraz 2. miejsce Zimowych Igrzysk Rynków Kapitałowych. No cóż. Nie mówcie tego tylko mojej żonie, bo kobiety nie lubią mężczyzn zajmujących 2. miejsca w czymkolwiek. Lubią tylko zwycięzców.
Te opinie są teraz bardziej wiarygodne, niż jakby pisał je tylko teoretyk. Nie, nie pisze ich teoretyk, lecz całkiem niezły narciarz, oczywiście jak na igrzyska amatorskie.
W związku z powyższym dziś recenzja Zimowych Igrzysk Rynków Kapitałowych, w których brałem udział. A jutro recenzja ośrodka narciarskiego Czarna Góra tuż przed końcem sezonu.
Co do igrzysk: nie mogło być lepiej!
Impreza trwała właściwie od czwartku wieczorem do niedzielnego południa. Zakwaterowanie w Aparthotelu Czarna Góra, wyżywienie w hotelu, dostępny basen i sauna, dla każdego trzydniowe karnety narciarskie, wyżywienie na stoku, do tego sobotnia impreza, oczywiście bezalkoholowa — czego można chcieć więcej? Nie można.
A drużynowo igrzyska "rozwaliła" ekipa z PZU, głównie panie!
Wypada (nie tylko wypada, ale należy) serdecznie podziękować członkom zarządu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, którzy osobiście na miejscu organizowali imprezę i pilnowali, aby wszystko było w należytym porządku. W przerwie między tym pilnowaniem zdążyli jeszcze ... zdominować podium biegów narciarskich. Panowie, czapki z głów.
Dziękujemy!
A o Czarnej Górze napiszę jutro, jak już wspomniałem wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz