Wydawałoby się, że to idealne położenie połączone z niskimi cenami nieruchomości winno wpłynąć na silny rozwój miasta. Tymczasem ... nic z tego. Miasto się raczej zwija. A w tle tego zwijania mamy po wyborach samorządowych wojnę "na noże" między obecnym (Beger, 41 l.) i poprzednim (Kostempski, 39 l.) prezydentem miasta. A osią tej wojny są inwestycje, w tym przede wszystkim remont stadionu na Skałce.
Zainspirowany tą wojną, postanowiłem się przyjrzeć świętochłowickim stadionom. Na pierwszy ogień poszły Lipiny i miejscowy Naprzód. Lipiny są w ogóle miejscem legendarnym oraz — nie da się tego ukryć — fotogenicznym. Można by tam też kręcić filmy fantastyczne, np. Świat po wojnie atomowej oraz historyczne, np. Jak żyło się 200 lat temu:
Na szczęście nad Lipinami czuwa nieco ubrudzona (symbolicznie, jak cała dzielnica) Matka Boska:
A stadionik klubu niegdyś ekstraklasowego (wówczas zwano ten twór I ligą) prezentuje się może niezbyt okazale, ale za to bardzo estetycznie. Jak na potrzeby klubu praktycznie dzielnicowego — ujdzie:
Jest parę miejsc do siedzenia, jest dach, jest oświetlenie, nie ma szału, ale jest porządek. I mamy na dziś najlepszy, a może i jedyny stadion w mieście.
Gdyż Skałka jest w remoncie ... zatrzymanym. Remoncie, który zatrzymał obecny prezydent, absolwent (cytuję) "studiów z edukacji społeczno-politycznej w Wyższej Szkole Pedagogicznej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Warszawie oraz Uniwersytetu Szczecińskiego. (...) Kształcił się też podyplomowo z zarządzania projektami unijnymi w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej im. Wojciecha Korfantego w Katowicach" — twierdzi ciocia Wikipedia.
Tak w ramach zarządzania projektami, choć nie w tym przypadku unijnymi, wygląda obecnie stadion Śląska Świętochłowice, wybudowany kiedyś dość mocarstwowo (planowana pojemność 26 tys. miejsc). Stadion powstał w wyniku rozwoju Huty Florian, która "zajęła" pod przemysł stary tor żużlowy. Dziś nie ma ani perspektyw na odbudowę (choć częściową, bo 3-5 tys. miejsc realnie wystarczy), ani na powrót żużla w wydaniu ligowym do centrum Śląska:
Czy Świony są faktycznie bliskie bankructwa — jak twierdzi prezydent Beger? Nie wiem. Nie znam faktów. Ale twierdzi to w momencie, kiedy w Polsce (i nie tylko) króluje keynesizm. Premier Morawiecki głośno mówi o antycyklicznym charakterze polityki fiskalnej (programy podaży pieniądza), a w świecie, gdzie nie wiadomo ile jest pieniędzy, nikt nie nastawia się na oszczędzanie, wszyscy myślą o kreacji konsumpcji. Zresztą czy nie można by najpierw ukończyć Skałki, a potem ... to niech te Świętochłowice i bankrutują. Stracą tylko urzędnicy, bo zgodnie z nową ustawą (casus Ostrowic) długi i tak przejmie ... państwo, czyli ... Warszawa. I git! Wybudujmy Skałkę za pieniądze warszawskie. To żart, oczywiście, ale co nam pozostało w tej ponurej sytuacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz