"... towary i usługi objęte obniżonymi stawkami obiektywnie muszą być definiowane w bardzo skomplikowany sposób: przez zamiar przeznaczenia lub przez cechy fizykalno-chemiczne a nawet przez faktyczne użycie (przeznaczenie): to bardzo złożona materia i nikt nie powinien w tym bez powodu mieszać. Nawet rozróżnienie między "posiłkiem" jako towarem i "posiłkiem" jako "usługą restauracyjną" lub czy "catering" (czy jest dostawą towarów czy świadczeniem usług) zajęło organom UE kilka lat, a nam prawie dekadę..."
Komentarz:
Powyższe pokazuje, jak szkodliwy i jak niepraktyczny w użyciu jest podatek VAT. Jedyną jego zaletą jest "niebezpośredniość", co wpływa (obok tzw. ubruttowienia wynagrodzeń) na brak świadomości podatników (czyli w tym wypadku wszelkich konsumentów), że go płacą.
Jak w przypadku każdego rozwiązania, pewnie początkowa idea była prosta, z czasem socjalistyczne gospodarczo rządy (czyli wszystkie w Europie) zachowały się zgodnie z pierwowzorem: tu wyjątek dla grupy towarów, bo kupują je dzieci, tam wyjątek dla grupy usług, bo korzystają z nich emeryci, tam zwolnienie dla..., a tam niższa stawka dla...
W efekcie powstał koszmar, którego w całości ogarnąć nie próbuje nikt. Koszmar dla przedsiębiorców, koszmar dla urzędów skarbowych zasiedlonych przez perfekcyjnych melancholików, którzy lubią twarde i jasne przepisy i wytyczne, a tu takich nie ma.
Na skutek tego koszmaru trzeba wymyślać definicję, co to jest mleko w proszku oraz co to jest napój owocowy.
Czy nikt nie rozumie, że to kompletna bzdura, i że w geometrycznym tempie zbliżamy się do Francuzów, dla których ślimak to ryba?
Źródło tutaj
Źródło tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz