poniedziałek, 21 stycznia 2019

Domek z kart. Polska (ekstra?)klasa

Za Onet.pl:
"Wisła Kraków nie jest jedynym klubem w ekstraklasie, który ma problemy finansowe. Lechia Gdańsk zalega piłkarzom i sztabowi szkoleniowemu z płatnościami. Długi sięgają trzech miesięcy. Zawodnicy i trenerzy zdecydowali się ogłosić protest, który przybrał na razie delikatną formę milczenia wobec dziennikarzy."
Zaległości finansowe: przyczyna to, czy skutek? Raczej skutek. Pisałem już wielokrotnie, że zarządzanie kasą w polskich klubach postawione jest na głowie. Swego czasu Górnik Zabrze wydawał na wynagrodzenia piłkarzy ... ponad 100 proc. swojego budżetu. Czyli na same pensje szło więcej, niż klub był w stanie zarobić i zdobyć pieniędzy. A nie trzeba skillsów detektywa Rutkowskiego, aby posiąść wiedzę, że w innych klubach też nie jest z logiką finansową o wiele lepiej.

  • Bliska bankructwa jest Wisła Kraków. 
  • Do Zagłębia Lubin firma KGHM dopłaca ok. 20 mln zł rocznie. 
  • Górnika Zabrze utrzymuje miasto.
  • Śląsk Wrocław także utrzymywany jest przez miasto.
  • Legia ma potężny budżet, ale podobno także potężne koszty. Wpływ na to mają także fantastyczne kontrakty zawodników, których chętnie klub by się pozbył.
To tylko kilka faktów. A w tle mowa o ... rekordowym kontrakcie telewizyjnym dla ligi. W związku z tym nasuwa się jedno logiczne rozwiązanie. Skoro wzrosną przychody z transmisji telewizyjnych, skoro kluby dysponują nowoczesnymi obiektami i dziś już mogą sporo zarobić na tzw. "dniu meczowym", powinniśmy skończyć w tymi wszelkimi dotacjami, dopłatami i innymi typami dokarmiania słabych piłkarzy. Od przyszłego sezonu każdy - nawet najbiedniejszy - klub ekstraklasy będzie miał zapewnione ok. 20 mln zł przychodów. To moim zdaniem środki wystarczające na kontrakty i tak słabych piłkarzy, na logistykę, na administrację i na koszty meczowe. 

Jeśli kluby będą miały świadomość, że muszę same się utrzymać z tych środków, że nikt im nic a nic nie dopłaci, postawione wobec takich faktów będą musiały sobie poradzić. I zrobią to. 

W tle pojawia się jeszcze jedna wątpliwość: a gdzie, wobec tych zaległości, jest PZPN i jego słynna komisja ds. licencji karząca degradacjami i ujemnymi punktami. Ano ona się chyba trochę sama na naszych oczach zliberalizowała.  Może są równi i równiejsi. Ciekawe co by było, dywaguję, gdyby bliska bankructwa była warszawska Legia. Pewnie cały naród musiałby zrobić zrzutkę na ratowanie patriotycznego i narodowego symbolu. Albo patriotyczny rząd wykupiłby kolejne dobro narodowe z rąk prywatnych kapitalistów. Byłby to scenariusz prawdopodobny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz