środa, 23 stycznia 2019

Postępuje polaryzacja biznesu narciarskiego

Zima stulecia nie stanowi żniw dla każdej stacji narciarskiej
Pisałem już o problemie polaryzacji biznesu narciarskiego w artykule pod jakże znamiennym tytułem: "Czy małe stacje narciarskie przetrwają? Chyba jednak nie".

Teraz mamy do czynienia z dwoma, wydawałoby się, sprzecznymi komunikatami.

Pierwszy:
"W ostatni weekend Szczyrk odwiedziła rekordowa ilość narciarzy. (...) Frekwencja w ośrodkach TMRu w sobotę 19.01: Jasna: 8.000 ludzi;  Spindl: 8.600;  Szczyrk: 7.600."

Drugi:
"Tymczasem, jak dowiaduje się redakcja Gorlice24.pl w sobotę w Porębie Wielkiej policjanci z Komisariatu Policji w Mszanie Dolnej zatrzymali 43-letniego właściciela kolejki krzesełkowej Koninki. Jak informuje mł. asp. Jolanta Mól z Komendy Powiatowej Policji w Limanowej, w ramach prowadzonego postępowania ustalono, iż właściciel kolejny raz dopuścił do użytkowania osobową kolej pomimo decyzji Transportowego Dozoru Technicznego o wygaśnięciu decyzji zezwalającej na eksploatację urządzenia."

Mamy "zimę stulecia". Ciągnie sznur aut do Ustronia, Wisły, itd. Dzięki temu duże i nowoczesne ośrodki narciarskie przeżywają oblężenie i liczą zyski. Pewnie należy się spodziewać ich dalszego rozwoju. O dalszych planach modernizacyjnych słychać w SMR, w COS, cały czas modernizuje się Czarna Góra, nowe wyciągi powstają w Zieleńcu i Białce, lekki zastój jest na Jaworzynie Krynickiej, ale - umówmy się - źle nie jest. Te stacje na pewno dobrze zarobią na narciarzach w tym sezonie. Udał się czas świąt Bożego Narodzenia, już pewny jest śnieg w trakcie ferii, a jak dobrze pójdzie to i późną w tym roku Wielkanocą będzie dało się szusować. 
W ośrodku SMR narciarzy w zasadzie "nigdy" nie brakuje

I nadal mamy "zimę stulecia", a w jej trakcie:
  • zamkniętą Magurę Małastowską;
  • nielegalne uruchomienie (patrz wyżej) i następnie zamknięcie Koninek;
  • zamknięty w tym roku Szczawnik, wobec czego stacja o nazwie "Dwie Doliny", oferuje już tylko jedną dolinę;
  • nieoddany do użytku jedyny powstały nowoczesny wyciąg w Korbielowie (Buczynka);
  • nadal zamknięte:
    • Nosal;
    • główną trasę na Gubałówce;
    • Węgierski i Hyrcę w Brennej;
    • Suchą Dolinę;
    • Rówienki;
    • Ochodzitą;
    • Wielki Rachowiec;
    • i pewnie jeszcze kilka miejsc, o których zapomniałem.
Gubałówka to piękny widok i tyle. Trasa jest nieczynna od lat
Narciarski biznes się polaryzuje. Tam, gdzie są wielkie inwestycje, nowoczesne koleje i naśnieżane trasy, a najlepiej system tras, tam biznes ma się dobrze. Tam, gdzie tego nie ma, jest - delikatnie mówiąc - problem. I nawet tak świetna śniegowo zima go nie zlikwidowała.

Jeśli te małe stacje nie ruszyły przy tak udanej zimie, pewnie już nigdy nie ruszą. Można działki przeznaczyć pod budownictwo.

5 komentarzy:

  1. Moim zdaniem wpływ na to ma również ... malejąca liczba narciarzy. Moim zdaniem do lat 80-tych dużo brakuje. Zobacz ile małych stacji lub raczej niekiedy raczej "górek" z wyciągiem, choć nie tylko małych zostało zamkniętych lub zlikwidowanych. Zobacz jaki luz zrobił się w Wiśle, Ustroniu, a nawet w Istebnej, po modernizacji Szczyrku. Podobnie jest w Czechach czy Słowacji. W Alpach też jest trend łączenia ośrodków w potężne kompleksy. Tyle ode mnie w wielkim skrócie, na więcej nie mam czasu pisać. Swoją drogą dużo czytam i na forum i twoich artykułów. Na nie jeden temat szło by pogadać najlepiej przy piwie na stoku. Pozdrawiam Leszek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację i ... trochę nie masz racji. Zależy, jaki przyjmiemy punkt odniesienia. Do lat 80. ok. W l. 80. narciarstwo było masowe i tanie. Było też inne. Na narty jechaliśmy całą szkołą. To dziś niemożliwe. Ale jeśli ilość narciarzy zmierzyć w ostatnich kilku latach, wówczas ona ... systematycznie rośnie. Podobny boom miał miejsce też w ok. 15 lat temu. Mamy dziś inny typ klienta (wymagający, znający świat), inne ceny (niestety dużo wyższe), inaczej wyglądające trasy i ośrodki (trasy w Szczyrku tylko "lecą" po dawnym śladzie, ale w niczym tych "starych" nie przypominają. W Wiśle i Istebnej mamy dziś zamykane stoki i przygotowywane do jazdy wieczornej. Codziennie. A kiedyś kumpel mnie namawiał: "Jedźmy do Korbielowa w czwartek, bo ... w środę tam jeżdżą ratrakami.". Porównanie starego z nowym pozostało jeszcze na COS-ie (dół Skrzycznego, te polanki i zwężenia), ale pewnie już niedługo.

      Usuń
    2. Trzeba policzyć ile wyciągów było w latach 80 i jaka była ich ogólna przepustowość, plus jaka była ich dostępność ze względu na warunki pogodowe. Śmiem twierdzić że to był nikły ułamek tego ilu ludzi jeździ obecnie.

      Usuń
    3. Trochę bym z tym polemizował, ale bez danych to dyskusja na wyczucie contra wyczucie. Ale w latach 80. naprawdę dużo ludzi jeździło. Stacji też było bardzo dużo, ale przepustowość wyciągów i tras rzeczywiście była dużo niższa. Choć 12 wyciągów w Szczyrku (wówczas ... nowoczesnych) każdy po 600 os. na godzinę lub więcej (kiedyś orczyki montowano gęściej) to ciągle co najmniej 7,2 tys. os./godz. I do tego te kolejki (20-30 min.)

      Usuń
  2. Moim zdaniem wpływ na to ma również ... malejąca liczba narciarzy. Moim zdaniem do lat 80-tych dużo brakuje. Zobacz ile małych stacji lub raczej niekiedy raczej "górek" z wyciągiem, choć nie tylko małych zostało zamkniętych lub zlikwidowanych. Zobacz jaki luz zrobił się w Wiśle, Ustroniu, a nawet w Istebnej, po modernizacji Szczyrku. Podobnie jest w Czechach czy Słowacji. W Alpach też jest trend łączenia ośrodków w potężne kompleksy. Tyle ode mnie w wielkim skrócie, na więcej nie mam czasu pisać. Swoją drogą dużo czytam i na forum i twoich artykułów. Na nie jeden temat szło by pogadać najlepiej przy piwie na stoku. Pozdrawiam Leszek

    OdpowiedzUsuń