Ale - dla odmiany - w niemieckiej bankowości, przynajmniej w zakresie najbardziej niemieckiego z niemieckich banków - Deutsche Banku, mamy kompletny "pogrom giełdowy".
Otóż:
- 4 maja 2007 (ponad 12 lat temu) roku 1 akcja DB była warta na giełdzie 108, 94 euro:
- 13 czerwca 2014 roku (mniej więcej 5 lat temu) 1 akcja DB była warta na giełdzie 27,86 euro:
- 7 czerwca 2019 roku (4 dni temu) 1 akcja DB była warta na giełdzie zaledwie 5,97 euro:
Jeśli więc ktoś 12 lat temu "zainwestował" oszczędności swojego życia w akcje jakże bezpiecznego, stabilnego i rozpoznawalnego niemieckiego banku, dziś z każdego 100 euro zostało mu ... 5 euro i 50 eurocentów. Jeśli natomiast uczynił to 5 lat temu, stracił tylko ... 80 proc. "zainwestowanych" środków. No cóż, nie wiem, czy przypadkiem "inwestycja" polski w GetBack nie byłaby bardziej "rentowna"?
Nie od dziś wiemy, że problemem DB są derywaty. I nie od dziś wiemy, że ani bank, ani niemiecki rząd (bo potencjalne bankructwo to problem raczej dla rządu niż banku) nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić. Próba połączenia z Commerzbankiem nie powiodła się (LINK). Trzeba będzie więc wymyślić coś innego.
Dla większych akcjonariuszy problemem nie jest więc kurs akcji, lecz próba w ogóle ratowania podmiotu, reputacji, stabilności systemu bankowego w Niemczech, własnych stołków oraz w najmniejszym stopniu "zainwestowanych" pieniędzy.
A drobni akcjonariusze? A kogo to obchodzi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz