Atak obowiązkowości
Str. 706: "Zdarzyło wam się chyba nieraz, że siedzieliście z kimś i piliście przez całą noc aż do południa drugiego dnia, a tu raptem towarzysz wasz zrywa się, chwyta za głowę i woła: "Jezus Maria, o godzinie ósmej miałem być w biurze!". Jest to tak zwany atak obowiązkowości, który zdaje się być zjawiskiem szczątkowym wyrzutów sumienia i wybucha najniespodziewaniej. Człowieka, który dostanie takiego szlachetnego ataku, nic nie zdoła odwieść od tego świętego przekonania, że koniecznie musi on wynagrodzić swoje zaniedbanie w obowiązkach służbowych.
(...)
Podobnego ataku dostał także pan major. Gdy przebudził się w fotelu przy stole, przyszło mu na myśl, że natychmiast musi przesłuchać Szwejka."
Statystyka urzędowa
Str. 274: "Ileż to razy wachmistrz Flanderka, zrozpaczony, załamywał ręce nad drukami, które nieubłagalnie przychodziły każdą pocztą. Jak tylko ujrzał znane koperty z pieczątką "Portofrei-dientlich", serce uderzało mu mocniej, a w nocy, gdy rozmyślał nad wszystkim, dochodził do przekonania, że końca wojny się nie doczeka i że krajowe dowództwo żandarmerii przyprawi go w ostatniej chwili o utratę rozumu, i że nie będzie się już w stanie cieszyć ze zwycięstwa armii austriackiej, bo zgłupieje do cna. Zaś dowództwo okręgowe bombardowało go dzień w dzień zapytaniami, dlaczego nie odpowiedział jeszcze na kwestionariusz numer 72345/(721 g/f) d, jak załatwiona została instrukcja z numerem 88992/(882 gfch) z, jakie praktyczne rezultaty wydała instrukcja pod numerem 123456/(1292 b/r) V i tak dalej."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz