wtorek, 9 stycznia 2018

Obyczaje. Dlaczego Korona królów nie pobije Wspaniałego stulecia?

Wielki projekt prezesa Kurskiego - serial Korona królów wszedł na ekrany. I od razu narzucił widzom porównania do swego wzorca - Wspaniałego stulecia. Kiedyś pisałem o tym, że skala oglądalności tureckiej telenoweli historycznej była nieprawdopodobna. Otóż liczba osób, z którymi nie sposób było umówić się w porze emisji, była doprawdy godziwa. Ponadto reprezentacja środowiskowa tychże osób była doprawdy zdumiewająca. Od gospodyń domowych, przez hydraulików po profesorów uczelni.

Czy Korona królów osiągnie podobny sukces? Trudno to dziś przewidzieć, choć początki są trudne. Pomysł był teoretycznie fajny: historyczna opowieść z miłością i intrygami w tle. Ale twórca pierwszych odcinków chyba jednak nie zrozumiał do końca przyczyn sukcesu Wspaniałego stulecia. Otóż zawierają się one w następującym zestawieniu:
  • intrygujące miejsce - harem;
  • wiele pięknych i młodych kobiet
  • skandalizujące aktorki w życiu prywatnym;
  • seks;
  • skandale;
  • intrygi;
  • zdrady;
  • piękne otoczenie;
  • piękne kostiumy;
i przy okazji:
  • trochę historii, choć niezbyt wiele i niezbyt precyzyjnej.

Tymczasem na razie w Koronie królów otrzymujemy:
  • łopatologiczną lekcję historii dla ucznia szkoły podstawowej i średniej;
  • patriotyczną lekcję historii o polskich sukcesach;
i przy okazji:
  • dość ładną Martę Bryłę otoczoną głównie starszymi damami i facetami;
  • nie słyszałem o żadnym skandalu w wykonaniu Marty Bryły;
  • krytykowane kostiumy;
  • krytykowane aranżacje wnętrz;
  • trochę łagodnie podanych i patriotyczne rozwiązanych intryg.
 

W sumie to prawie to samo. Ale to prawie może czynić wielką różnicę. Czy też ją widzisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz