"Prawdziwe życiorysy nie nadają się do Holywood!" - to teza wynikająca z książki Zychowicza Niemcy, między innymi w kontekście sfilmowanego życiorysu Oscara Schindlera, który w wersji filmowej - mówiąc oględnie - nieco odbiegał od rzeczywistego.
Prawdą jest, że historia jako przedmiot wykładany w szkołach rzadko ma coś wspólnego z faktami. Prawdą jest też, że wszystkie państwa wykorzystują pasujące im fragmenty historii do swoich celów. Dlaczego więc nie mieliby tego robić akurat Polacy?
Ale do rzeczy. Szkoły uczą o mitach, a nie o rzeczywistości. Na bazie tychże mitów buduje się niemal "święte" życiorysy. Wykorzystuje się pewne fakty i zdarzenia, całkowicie pomijając inne, które nie pasują do idealnego obrazu.
Wśród tych mitów mamy te nieszkodliwe wynikające z utrwalenia w świadomości społecznej lub też te szkodliwe wynikające z celowego pomijania faktów. Do mitów nieszkodliwych możemy na przykład zaliczyć ten, że II wojna światowa zaczęła się od ataku na Westerplatte. Ale są też niestety mity utrwalone celowo. Jak na przykład te, że Polacy nigdy nie współpracowali z Niemcami Hitlera, co jest wierutną nieprawdą, wskazując chociażby na wspólny rozbiór Czechosłowacji i liczne kontakty dyplomatyczne i ... wojskowe (np. wspólne akcje NSZ i Wermachtu). Oczywiście z Hitlerem współpracowało w różnych okresach dwie trzecie Europy, aby wymienić tylko Finów, Węgrów, Rumunów, Słowaków, Włochów, Hiszpanów (Franco), Chorwatów, Francuzów (Vichy), Belgów (legiony Degrelle'a). Czasem nic nie jest czarno-białe. Ot, sojusze taktyczne (Francuzi, Węgrzy), wynikające z walką ze wspólnym
wrogiem (Chorwaci, Finowie) lub z szansą na niepodległość (Słowacy). Warto wspomnieć, że powstanie w Warszawie "gasiły" dla Niemców brygady Rosjan i Ukraińców pod przywództwem ... Polaka.
Czeka nas oficjalny rok Piłsudskiego (2018). Życiorys "Marszałka" będzie wałkowany w tę i z powrotem. Ciekawe, czy TVP przypomni widzom, że Piłsudski:
- był członkiem partii ... lewicowej;
- był autorem krwawego zamachu stanu;
- według niektórych źródeł był ateistą i trochę nie lubił księży i Kościoła;
- miał nieślubne dzieci z kochanką;
- był podejrzewany (czy słusznie, nie mam pojęcia) o współpracę z wywiadem niemieckim (nie tylko niemieckim, ale w końcu to Niemcy wypuścili go z twierdzy);
- absolutnie nie sprawował władzy w dzisiaj rozumiany sposób demokratyczny;
- więził przeciwników politycznych w Berezie Kartuskiej;
- Polacy pozostawieni na wschodnich rubieżach w obcym komunistycznym państwie nie mieli dobrego zdania o zawartym traktacie ryskim, padało nawet w jego kontekście słowo "zdrada".
Oczywiście powyższe nie zmienia faktu, że to Piłsudski uratował Polskę i Europę w 1920 roku przed komunizmem. W jakiejś mierze też dzięki (być może celowemu) działaniu Stalina, który zlekceważył rozkazy dowództwa i nie ruszył na pomoc Tuchaczewskiemu.
I jeszcze jeden chichot historii: Tuchaczewski, Dzierżyński, Rokossowski, Malinowski, Bach-Zalewski, Kamiński i wielu innych. Oto całkiem niezła reprezentacja Polaków w służbie obcych reżimów. Nie każdy podręcznik o nich wspomina, a rzadko który mówi prawdę o ich pochodzeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz