sobota, 11 listopada 2017

Niemcy Zychowicza. Cz. 1 - Mechanizmy okrucieństwa

W tym cyklu same cytaty:

Zbrodnie Wermachtu w Polsce


Str. 56-57
"Niemcy, którzy wkroczyli do Polski, mieli obsesję na temat "polskich partyzantów", których widzieli za każdym drzewem i krzakiem. (...) Polska rzeczywiście była dla nich "dzikim Wschodem", toteż uważali, że mogą sobie pozwolić na więcej, niż na cywilizowanym Zachodzie, na przykład we Francji.

Chwileczkę. Przecież Polska nigdy wcześniej nie miała W Niemczech tak dobrej prasy jak w III Rzeszy. Od paktu w 1934 roku aż do przyjęcia przez Polskę brytyjskich gwarancji wiosną 1939 roku między obydwoma państwami panowała przyjaźń.

Obawiam się, że ta przyjaźń ograniczała się tylko do relacji między rządami, ale nie dotyczyła społeczeństw. Niemcy pozostawali niezwykle niechętni wobec Polaków. (...) Gdy więc wiosną 1939 roku - gdy Polacy odmówili Hitlerowi wspólnej wyprawy na Związek Sowiecki - znów przestawił on swoją propagandę na tory antypolski, Niemcy uznali to za powrót do normalności."

Sadystki spod znaku swastyki


Str. 75-76
"Fräulein Hanna stała się bowiem bestią w ludzkiej skórze.  Znana jest relacja, według której na terenie getta roztrzaskała noworodkowi głowę, uderzając nim z impetem o ścianę budynku. Wiadomo również, że wyrzucała niemowlęta z okien tamtejszego szpitala.
(...) Krótko strzygła włosy, nosiła obcisłe spodnie, buty z cholewami i brunatny mundur ze swastyką.
(...) Wyjazd na Wschód był dla niej wielką szansą. Pochodziła z klasy robotniczej, z niezamożnej rodziny górnika. Była typową zahukaną niemiecką kobietą. Aż tu nagle do ręki dano jej niemal nieograniczoną władzę. Jako przedstawicielka rasy panów decydowała o życiu i śmierci innych ludzi. Także mężczyzn. (...)

Co się z nią stało po wojnie?

Osiadła w swojej rodzinnej miejscowości, gdzie, o ironio, pracowała w ośrodku pomagającym biednym dzieciom. Wyszła za mąż, adoptowała syna. Najwyraźniej sama nie mogła mieć dzieci, ale starała się założyć normalną rodzinę, wrócić do życia. (...) Na Wschodzie tym kobietom puściły wszelkie hamulce. Po powrocie do domu potrafiły jednak zająć "swoje miejsce". Jakby nic się nie stało."

Dzień z życia kapo


Str. 126-127
"Po co Niemcom byli kapo?

Gdy więźniowie obozów sami się pilnowali, sami się bili i sami na siebie donosili - strażnicy mieli mniej roboty*. Instytucję kapo wymyślono ze względów praktycznych.

To było spontanicznie zaplanowane?

Nie ma mowy o żadnej spontaniczności - kapo byli nieodłącznym elementem obozowej machiny. Ich istnienie aprobowało najwyższe kierownictwo. Jedna z tajemnic sukcesów naszych obozów - tłumaczył w 1944 roku Heinrich Himmler - polega na tym, że część więźniów przejęła rolę strażników. Ten pomysłowy sposób pozwala nam utrzymać podludzi w ryzach."

*Komentarz MS:
Samoistnie nasuwa się myśl, że pomysł III Rzeszy został w praktyce jeszcze udoskonalony w przyszłości. I nasuwają się co najmniej dwa przykłady:
1. Funkcjonowanie całego państwa o nazwie Niemiecka Republika Demokratyczna
Tamże rolę kapo pełnili nawet członkowie rodzin. Państwo funkcjonowało dzięki strachowi i wzajemnemu donoszeniu na siebie przez jego obywateli.
2. Ekspansja firm niemieckich w młodej III Rzeczpospolitej i wynajęci polscy menadżerowie
Za kasę, auto służbowe i trochę władzy "młodzi wykształceni Polacy" wywindowani przez niegłupiego Niemca (czy tylko?) do roli kierowników i dyrektorów zamieniali się w bezwzględnych realizatorów planów i strategii. Jeśli w tych planach trzeba było zwolnić 1000 osób bez osłon socjalnych, realizowano to metodycznie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz