niedziela, 26 listopada 2017

Narciarskie bankructwo pod Soszowem. Rówienki

Wisła i okolice to cały zestaw mniejszych i większych ośrodków. Mniej więcej w latach 2012-15 region przeżywał dość odczuwalny kryzys. Jeśli w portfelu jest krucho, wówczas wydatki na takie zbytki jak wyjazdy na narty (paliwo, karnety, wyżywienie, noclegi) są pierwszymi, które można ograniczyć. Stąd w okresie dekoniunktury gospodarczej dekoniunktura w obiektach żyjących z turystyki narciarskiej jest "wielokrotna".

Tego kryzysu chyba nie wytrzymał ośrodek "na dojeździe" do Soszowa, czyli Rówienki. Miejsce to nadawało się na dość krótkie zjazdy, ale ułożony mniej więcej jak logo firmy Shell teren sprawia wrażenie gotowego na przyjęcie co najmniej dwu (a może i trzech) wyrównanych i szerokich tras. Wystarczyłoby jedno krzesło, naśnieżanie, porządny ratrak i oświetlenie, i mielibyśmy doskonałą stację zarówno do jazdy treningowej, jak i do nauki u stóp Soszowa. Taka mała nie tyle alternatywa, co raczej uzupełnienie. A wyobraźnia wręcz podpowiada połączenie ośrodków, co stworzyłoby największą w Wiśle stację narciarską. 130 m różnicy poziomów na Rówienkach co prawda nie powala na kolana, ale - dla przykładu - całkiem przyzwoity ośrodek w Mostach ma dyferencję raptem o ... 10 m większą.

Tak reklamowały się Rówienki jeszcze parę lat temu:


Jednak co najmniej zeszłego sezonu na Rówienkach budynki sprawiają wrażenie opuszczonych, wyciągi rozebrano, a po łąkach tworzących "trasy" hula wiatr. Nawet domena www.rowienki.pl okazuje się być wystawioną na sprzedaż. Coś tam się stało bardzo negatywnego. Ciekawe, czy jeszcze kiedyś narciarze zapełnią te idealnie nadające się do carvingu łąki?

A wystarczyłaby jedna krótka (zdaniem wujka Google'a długa na ... 165 m!) gondola, aby połączyć górę Rówienek z dolną stacją ośrodka Soszów:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz