Ale ośrodek ma cechy, które całkowicie rekompensują, a być może nawet podnoszą do rangi cnoty, jego ograniczenia.
Po pierwsze: położenie. Wysoko, między górami, nad najwyżej w Austrii położoną wioską narciarską (1600 mnpm).
Po drugie: widoki. Jedyne. Niezapomniane.
Po trzecie: dojazd. Dojazd dziesięciokilometrową, krętą, zawsze białą, odludną, położoną między nawisami gór, prowadzącą tylko do wioski narciarskiej drogą.
Po czwarte: wrażenie totalnego odseparowania i odludzia. Po prostu ośrodek jest położony na końcu świata. Dalej już nic nie ma. Naprawdę.
Po piąte i decydujące: narciarstwo. Świetna jazda, bez kolejek, po wielu wariantach tras, nieco sportowa, ale z możliwością znalezienia tras dla każdego narciarza. A na trasach przestrzeń i pusto. Do tego ten śnieg. Nie ma go nigdzie indziej. Bez ingerencji armat. Tam mamy zawsze jazdę po naturalnym śniegu. Są narciarze, dla których ma to znaczenie. I to niemałe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz